Marcin Budziński: Głowa źle pracowała

Następny1 z 3
Użyj strzałek ← → do nawigacji

Marcin Budziński nie ma szczęścia. Wiosnę rozpoczął w podstawowym składzie, ale teraz czeka go przerwa. W poniedziałek przejdzie zabieg podczas którego usunięta zostanie część łąkotki. Do treningów wróci po około 3 – 4 tygodniach. Nie zmienia to faktu, że piłkarz Cracovii to ciekawy rozmówca.

Chyba zadomowił się pan w Cracovii. Z przerwą na pobyt w Australii jest pan tu już od 2012 roku.

MARCIN BUDZIŃSKI: Tak. Jest to miejsce, w którym czuję się bardzo dobrze. Znam tu dużo ludzi i nasze relacje są trochę bliższe. Fajnie, że ten klub tworzą tak fajni ludzie.

Ludzie budują klub. W Cracovii to ponoć panie w pralni najwcześniej wiedzą, kto zagra w kolejnym meczu..

MARCIN BUDZIŃSKI: Często tak jest, bo panie muszą wydać sprzęt, więc można tam uzyskać ciekawe informacje (śmiech).

Z piłkarzy, którzy byli w Cracovii w 2012 roku został tylko pan.

MARCIN BUDZIŃSKI: Od tego czasu kadra zmieniała się wielokrotnie, dużo zawodników przychodziło, odchodziło, więc bardzo możliwe, że tak jest.

Ale latem 2017 roku i pan odszedł. Czy wpływ na tę decyzję miała wojenka między Januszem Filipiakiem, a pańskim agentem Bartłomiejem Bolkiem?

MARCIN BUDZIŃSKI: Nie. To była sprawa nagłośniona medialna, a między nami nie było tak źle, jak to było przedstawiane w mediach. Na koniec porozmawialiśmy jak mężczyźni i nie było niedomówień. Agenta nie zmieniłem, a dziś znów jestem w Cracovii co jest dowodem na to, że wszystko jest OK.

W Australii spędził pan rok w barwach Melbourne FC. Dokuczało panu przebywanie tak daleko od kraju, w innej strefie czasowej?

MARCIN BUDZIŃSKI: Z jednej strony było to męczące, a z drugiej pobyt w Australii był fajną przygodą. Byłem na drugim końcu świata, mogłem zobaczyć jak funkcjonuje tam piłka nożna i jak się tam żyje, a jest trochę inaczej niż w Europie.

Śledził pan sagę na temat sprzedaży Wisły Kraków? Vanna Ly twierdził, że ma udziały w wielu klubach na świecie, m.in. w Melbourne FC. Słyszał pan coś na jego temat?

MARCIN BUDZIŃSKI: Niestety, nie. Nic mi na ten temat nie wiadomo.

 

Następny1 z 3
Użyj strzałek ← → do nawigacji