Marcin Bułka: Trzeba mierzyć wysoko!

Czy o Marcinie Bułce można mówić, jak o pełnoprawnych członku pierwszej drużyny Chelsea?
Marcin BUŁKA: – Od lata jestem włączony do składu pierwszego zespołu i codziennie z nimi trenuje. Grałem w meczach sparingowych, byłem na ławce podczas meczów Pucharu Ligi Angielskiej. Dlatego już wiem, jak to jest uczestniczyć w spotkaniach takiej drużyny, jak Chelsea. Nie ukrywam, że walczę o miejsce w składzie i czekam na swoją szansę, bo apetyt rośnie w miarę jedzenia. Mam nadzieję, że na nią zapracuję i w końcu ją otrzymam.

W jednym z wywiadów powiedział pan, że nie godzi się z pozycją trzeciego bramkarza Chelsea i walczy o przysłowiową bluzę z numerem jeden…
Marcin BUŁKA: – Bo tak rzeczywiście jest, chociaż nie da się ukryć, że jestem gdzieś pomiędzy trzecim, a czwartym bramkarzem Chelsea. Cały czas jednak staram się na treningach i pukam do wyjściowego składu. Ciągle się rozwijam i chcę być coraz lepszym bramkarzem. Zobaczymy co przyniesie przyszłość, ale na pewno chciałbym więcej grać wśród seniorów, bo występy w zespole do lat 23 nie są czymś satysfakcjonującym. Jasne, muszę zbierać doświadczenie, ale mierzę wysoko. Chciałbym jak najszybciej i jak najwięcej grać.

Nie zastanawiał się pan nad wypożyczeniem do innego klubu. Np. grającemu na niższym poziomie rozgrywkowym?
Marcin BUŁKA: – Na pewno jest to jedna z opcji i z tego co słyszałem, taki plan na zagospodarowanie mojej osoby jest, ale nie jest to jedyna możliwość. Na razie jednak o tym nie myślę, tylko skupiam się na tym, aby jak najlepiej trenować i walczyć o pozycję w Chelsea. Jeżeli będą konkrety, które pojawią się np. w trakcie najbliższego okienka transferowego, to wówczas się tym zajmę. Na razie nie warto sobie tym zawracać głowy.

Niedawno zmienił się panu jeden z konkurentów. Chelsea z Kepy Arrizabalagi uczyniła najdroższego bramkarza w historii futbolu, płacąc Athletikowi Bilbao aż 80 mln euro. Mówi się, że dla „The Blues” to golkiper na lata.
Marcin BUŁKA: – To znakomity bramkarz i bardzo normalny gość. Zresztą Thibaut Courtois był podobny, chociaż pod względem bramkarskim są zupełnie różni. Preferują różne style. Od poprzedniego kolegi na pewno sporo się nauczyłem i wiem, że mogę sporo rzeczy podpatrzeć u Kepy. Niemniej jestem Marcin Bułka i mam swój styl, więc do nikogo się nie upodabniam. Staram się podążać własną drogą i mam nadzieję, że zaprowadzi mnie ona wysoko.

Walczy pan również o miejsce w reprezentacji U-20. Podczas ostatniego zgrupowania był pan jedynym bramkarzem, który nie rozegrał ani minuty. Niedosyt?
Marcin BUŁKA: – Grałem we wrześniu i w październiku. Trener Jacek Magiera rozmawiał ze mną na ten temat i wiedziałem, czego mogę się spodziewać. Przyjechałem na zgrupowanie, bo jestem częścią tej drużyny. Trener chciał sprawdzić innych bramkarzy i jest to zupełnie zrozumiałe, bo przecież przygotowujemy się do mistrzostw świata w Polsce. Chyba dla nas wszystkich będzie to najważniejsze wydarzenie we wciąż krótkich piłkarskich karierach.

Jak pracuje się z Maurizio Sarrim, który jest uznawany za jednego z największych współcześnie trenerskich fachowców?
Marcin BUŁKA: – Maurizio Sarri, to znakomity trener i bardzo fajny człowiek. Bardzo łatwo można nawiązać z nim kontakt, zresztą z całym sztabem szkoleniowym również. Jeżeli coś cię gryzie, albo chcesz o coś zapytać, to możesz to zrobić w każdej chwili. Wszyscy są bardzo otwarci i pomocni. Przy poprzednim szkoleniowcu było nieco inaczej dla mnie, ale muszę podkreślić, że moja rola w klubie była zupełnie inna. Dopiero wchodziłem do zespołu i musiałem się wszystkiego uczyć. Na pewno nie mogę zbyt wiele powiedzieć o moich kontaktach z Antonio Conte, bo nie miałem z nim indywidualnej rozmowy, co jednak nie zmienia faktu, że również był bardzo dobrym trenerem.

Trochę szumu narobiło się wokół pańskiej osoby latem. Zagrał pan w kilku meczach kontrolnych Chelsea, a media społecznościowe obiegły zdjęcia i filmiki wideo, na których krzyczy pan na… Davida Luiza. Jak pan przyjmował większe zainteresowanie swoją osobą?
Marcin BUŁKA: – Przyjmowałem to spokojnie. Nie byłem specjalnie zdziwiony, bo jeżeli gra się w zespole takim, jak Chelsea, to ludzie mówią o tobie na całym świecie. Trzeba jednak cały czas trzymać fason, aby nie „odlecieć”. Ja nie odleciałem, bo mam ogromną świadomość tego, co robię i gdzie jestem. Zachowuję się naturalnie, nic się nie zmieniło.

Jak wygląda pańska sytuacja mieszkaniowa?
Marcin BUŁKA: – Aktualnie jestem na etapie wynajęcia, albo kupna mieszkania, bo do tej pory jestem zakwaterowany, jak większość młodych zawodników, u angielskiej rodziny. Chciałbym zamieszkać w połowie drogi między Londynem, a Cobham, gdzie znajduje się nasze centrum treningowe.