Marcin Cabaj pomógł, a Podbeskidzie wygrywa zasłużenie

Trener Podbeskidzia, Krzysztof Brede, dokonał dwóch zmian w wyjściowym składzie, w stosunku do przegranego 0:1 spotkania w Niecieczy. Niemal w ostatnich godzinach przed meczem rozchorował się Filip Modelski, który pozostał na ławce rezerwowych i zastąpił go Bartosz Jaroch. W miejsce Michała Rzuchowskiego, pauzującego za kartki, zagrał natomiast Adrian Rakowski.

Garbarnia dobrze zaczęła

Gospodarze zaczęli bez kompleksów dla wyżej notowanego przeciwnika i stworzyli sobie nawet dwie niezłe sytuacje, ale po strzałach z dystansu dobrze interweniował Wojciech Fabisiak. Trzeba było próbować, bo w momencie rozpoczęcia spotkania temperatura spadła trzy kreski poniżej zera i obaj bramkarze byli zziębnięci. Śmiało można stwierdzić, że Garbarnia podsunęła Podbeskidziu pewną myśl i przyjezdni… objęli prowadzenie.

Najpierw jednak, po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, bliski szczęścia był Mavroudis Bougaidis, który oddał strzał głową. Interwencja Marcina Cabaja była niepewna i piłka po jego rękach trafiła w słupek. Kilkanaście sekund później „górale” ponowili atak. Świetny odbiór jeszcze na połowie rywala wykonał Kamil Wiktorski. Następnie futbolówka trafiła do Valerijsa Szabali, który przed polem karnym odegrał do Łukasza Sierpiny.

Błąd Cabaja i Sierpina trafia

Najproduktywniejszy piłkarz I ligi zdecydował się na strzał i to się opłaciło, bo fatalnie zachował się Cabaj, który popełnił duży błąd i „górale” objęli prowadzenie. Było to ósme trafienie „Sierpika” tej jesieni, który tym samym zrównał się z najskuteczniejszym strzelcem zaplecza ekstraklasy w tym sezonie, czyli… Valerijsem Szabalą.

Od tego momentu „górale” przejęli kontrolę nad meczem. Często gościli w obrębie pola karnego Garbarni, ale brakowało ostatniego podania, aby spróbować podwyższyć na 2:0. Tymczasem na początku drugiej połowie wyrównać powinni gospodarze. Filip Wójcik zbyt łatwo „nawinął” w polu karnym Bougaidisa, ale błąd kolegi z linii defensywnej naprawił Fabisiak, który popisał się znakomitą interwencją. W odpowiedzi kontra Podbeskidzia miała skończyć się golem, ale tym razem Sierpina nie trafił w bramkę.

Niezliczone kontry

Kapitan Podbeskidzia raz jeszcze stanął przed szansą zdobycia gola. Zagrywał z lewego skrzydła Przemysław Płacheta, piłkę przepuścił Szabala, a Sierpina miast strzelać wdał się w niepotrzebny drybling i stracił piłkę. Większa korzyść dla Podbeskidzia zaistniała wówczas, kiedy „Sierpik” zdecydował się na podanie. Krótkie, do Przemysława Płachety, w jednym z niezliczonych kontrataków „górali”. Skrzydłowy bielszczan zdecydował się następnie na strzał. Piłka trafiła w poprzeczkę, a następnie trafiła w plecy Marcina Cabaja i przekroczyła linię bramkową. Trzeba przyznać, że bramkarz Garbarni nie miał w sobotę najlepszego dnia.

O ile przed utratą drugiego gola zespół Garbarni starał się jeszcze szarpać, o tyle później stracił wiarę, że może w tym spotkaniu cokolwiek ugrać. Podbeskidzie spokojnie dowiozło pewną i w pełni zasłużoną wygraną do końca. Wprawdzie przy obu bramkach bielszczanom bardzo pomógł bramkarz rywali, ale nie ulega wątpliwości, że przyjezdni byli zespołem dojrzalszym i lepiej poukładanym.

Garbarnia Kraków – Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:2 (0:1)

0:1 – Sierpina, 23 min, 0:2 – Cabaj, 75 min (samobójcza).

Garbarnia: Cabaj – Pyciak, Garzeł, Kalemba, Górecki – Krykun, Masiuda, Kosturbała (57. Ogar), Serafin, Krykun (72. Pietras) – Wróbel (83. Gawle). Trener Bogusław PIETRZAK.
Podbeskidzie: Fabisiak – Jaroch, Bougaidis, Wiktorski, Oleksy – Płacheta (87. Mystkowski), Rakowski, Palawandiszwili, Sierpina (81. Kostorz) – Gandara – Szabala (85. Goncerz). Trener Krzysztof BREDE

Sędziował: Jacek Małyszek (Lublin).

Żółte kartki: Kalemba, Masiuda, Pietras – Jaroch, Palawandiszwili.