Marcin Janicki: Trzeba umieć spojrzeć szerzej

Rozmowa z Marcinem Janickim, prezesem Pierwszej Ligi Piłkarskiej.


W przestrzeni medialnej coraz głośniej dyskutuje się o sposobach na przywrócenie do życia ekstraklasy. A co z Fortuna 1 Ligą?
Marcin JANICKI:
– Jesteśmy w kontakcie z prezesami wszystkich klubów i na bieżąco rozmawiamy, spostrzeżeniami wymieniamy się niemalże codziennie.

Wytyczne będą odgórnie narzucone przez rząd, ale opracowujemy też swoje schematy i potencjalne rozwiązania na wypadek powrotu do gry. To przecież nie jest tylko kwestia sygnału: „Wracamy do treningów!”. Mówimy o całej procedurze, logistyce, mnożą się pytania.

Jakie na przykład?
Marcin JANICKI: – Choćby te związane z samymi wyjazdami na mecze. Akurat w czwartek dowiedzieliśmy się, że hotele mają być otwierane w drugim etapie znoszenia ograniczeń, a skoro my jesteśmy w etapie trzecim, to wnioskuję, że będzie można normalnie wyjechać na mecz i z niego wrócić.

Wyjazdy w dniu meczu, o czym też się mówiło, to abstrakcja. W krótkiej perspektywie – nie byłoby problemu, ale jeśli mecz grałyby drużyny z Jastrzębia do Suwałk, to do przejechania jest cała Polska, a w perspektywie – za trzy dni kolejny mecz. To nie do udźwignięcia. Jest też ważniejsza kwestia.

To znaczy?
Marcin JANICKI: – Czekamy na wytyczne z FIFA i UEFA dotyczące przesunięcia obowiązywania kontraktów. W momencie wydłużenia ligi do lipca, trzeba by podjąć rozmowy z tymi piłkarzami, których umowy wygasają 30 czerwca.

W chwili obecnej FIFA rekomenduje, by się dogadać, ale dużo łatwiejsze byłoby odgórnie narzucone obligo. Rekomendacje zawsze stwarzają pole do własnej interpretacji, jasne wytyczne byłyby najlepsze.

Naprawdę wierzy pan, że FIFA czy UEFA jeszcze wprowadzi tu jakieś twarde ustalenia?
Marcin JANICKI: – Moje obawy są takie, że do konkretów tu już nie dojdzie. Wiemy, że to proces złożony, a na poziomie europejskim czy ogólnoświatowym pracuje sztab prawników. Gdyby rozwiązanie było łatwiejsze, na pewno już zostałoby podane do publicznej wiadomości. Tak czy inaczej, wszyscy z niecierpliwością czekamy na 23 kwietnia.

Wtedy Komitet Wykonawczy UEFA ma podejmować decyzje dotyczące terminów, na przykład okienka transferowego. Być może również kontraktów… To może być istotny dzień. Kontrakty to bardziej kwestia FIFA, ale zakładam, że tak jak my pozostajemy w kontakcie z PZPN, tak UEFA jest na bieżąco z FIFA w omawianiu najważniejszych tematów. W dyskusji o ewentualnym wznowieniu rozgrywek Fortuna 1 Ligi, pod uwagę trzeba wziąć też aspekt infrastruktury.

Co ma pan na myśli?
Marcin JANICKI: – Infrastruktura klubów pierwszoligowych jest odmienna od ekstraklasowych. W ekstraklasie obiekty są znacznie bardziej rozbudowane, jest choćby możliwość wydzielenia różnych bram wejścia. Na obiektach pierwszoligowych tych bram czasem są tylko trzy, dwie albo nawet jedna.

Wytyczne, które się pojawiły o organizowaniu imprez sportowych do 50 osób, są nierealne do spełnienia. 50 osób to „gołe” drużyny i sztaby. A gdzie osoby techniczne? Ochrona?

W jakiej liczbie osób zamknęłaby się organizacja I-ligowego meczu bez publiczności?
Marcin JANICKI: – W ekstraklasie mowa jest o 150, a w pierwszej lidze to około 100-120 osób, zależnie od tego, czy jest transmisja. Trudno zorganizować imprezę niemasową poniżej 100 osób. Tego sobie nie wyobrażam. Dyskutujemy z klubami o różnych kwestiach.

Wkrótce ma być wprowadzona ścieżka związana z brakiem kwarantanny grupowej. Izolacja ma już dotyczyć tylko pojedynczych przypadków. Gdybyśmy ruszyli z rozgrywkami, to zaczną się pytania: a co, jeśli wirus dotknie kluczowego zawodnika? Mamy grać bez niego? Traktować go jak kontuzjowanego? A jeśli dotknie 2-3 zawodników? Po przekroczeniu jakiego limitu uznamy, że drużyna nie jest zdolna do rozegrania kolejnego meczu?

Idąc tym tokiem widzimy, że wyzwaniem może okazać się napięty terminarz. Niespecjalnie mamy w nim terminy awaryjne. Gdy coś się zdarzy i dana drużyna nie będzie w stanie z jakichś przyczyn rozegrać meczu, to braknie czasu, by to nadrobić. Wartością byłby zatem jak najszybszy powrót do gry, ale na to nie ma mocnych.

Plan na grę w ekstraklasie przewiduje co kolejkę przeprowadzanie testów na obecność koronawirusa u każdej ze 150 osób uczestniczących w pojedynczym meczu. „Sportowe Fakty” wyliczają, że koszt komercyjnego testu to ponad 500 zł. Sumarycznie, w pierwszej lidze dogranie 12 kolejek tylko z tego tytułu generowałoby wydatek rzędu 8 mln zł.
Marcin JANICKI: – To nierealne. Jeśli rzeczywiście poziom kosztów byłby taki, to w ogóle nie ma o czym mówić. Nie byłoby to do udźwignięcia. Do tego dochodzi też aspekt powszechności. Czytałem, że licząc zapotrzebowanie na testy dla ekstraklasy, pierwszej i drugiej ligi, wychodzi nam 6 procent ogólnej puli testów w kraju!

To naprawdę dużo. Dla wielu z nas piłka jest priorytetem, ale na to wszystko trzeba umieć spojrzeć szerzej. Wiem, że już są głosy, iż testy będą dostępne w nowej metodologii, innej technice, o większej dostępności.

Najbliższe dni, tygodnie, to pokażą. W tej chwili, przy takich cenach testów i ich dostępności, używanie ich dla piłkarzy byłoby nie lada przedsięwzięciem.

Na jakim etapie rozliczeń są pierwszoligowcy z głównymi sponsorami rozgrywek, Polsatem i Fortuną? Chyba jest tak, że te środki ani nikogo uratują, ani ich brak nikogo nie zabije?
Marcin JANICKI: – Do wypłacenia została ostatnia transza z pięciu. Zdecydowana większość środków została już do klubów skierowana. Pozostajemy z naszymi partnerami w bieżącym kontakcie, nasze relacje były, są i wierzę, że będą dobre.

Razem staramy się rozwijać ten biznes, dlatego nie przechodzimy obok faktu, że tyle meczów pozostaje nierozegranych. Staramy się wymyślać aktywności, które podtrzymują naszą współpracę z partnerami, ale żadna aktywność nie zrekompensuje braku spotkań o punkty.

To jak, panie prezesie? Dogramy ten sezon w Fortuna 1 Lidze?
Marcin JANICKI: – Każdy chciałby powrotu na boisko i takiej możliwości, ale zdajemy sobie sprawę ze złożoności procesu. To się szybko nie zadzieje, będzie wymagało dużej liczby restrykcji, samodyscypliny klubów.

Czekamy na wytyczne od strony rządowej, jakie mogą być obostrzenia. Musimy pamiętać, że mowa nie tylko o dniu meczowym., ale też codzienności. Czyli treningów, zaplecza technicznego, pracy pana od koszenia trawy, pana magazyniera. To wszystko musi być doprecyzowane w szczegółach.

Dziennie wykonuję czy odbieram po kilkadziesiąt telefonów, każda rozmowa coś wnosi, pokazuje inny punkt widzenia i problemy pojedynczych klubów. Wierzę, że będziemy w stanie wrócić do gry, ale musimy się do tego odpowiednio przygotować. Ciągle zadając sobie nasuwające się pytanie: co, jeśli u zawodnika, trenera czy operatora kamery zostanie wykryty wirus…


Na zdjęciu: Marcin Janicki przyznaje, że pierwsza liga (z przewodzącymi tabeli Podbeskidziem i Wartą) szybko do gry nie wróci.
Zdjęcie: Pressfocus