Szampanów nam się nazbierało

Łukasz ŻUREK: W tabeli sytuacja przed decydującym atakiem na ekstraklasę znakomita. Wstępne zamówienie na szampany po cichu zostało złożone?
Marcin JAROSZEWSKI: – Nie zamawialiśmy. Szampanów nam się nazbierało, tylko nie ma ich kiedy otworzyć. Z tamtego roku są, sprzed dwóch lat są… i jeszcze z Pucharu Polski, kiedy wiosną 2016 roku graliśmy w półfinale.

 

Może teraz uda się je otworzyć. W obecnej drużynie Zagłębia nie ma sabotażystów. Inaczej niż przed rokiem…
Marcin JAROSZEWSKI: – Tym razem w realizacji celu mogą nam przeszkodzić tylko przeciwnicy. Tyle w temacie. W ostatniej kolejce pokazaliśmy w Głogowie dobry futbol, choć bez większego trudu mógłbym wskazać kilka spotkań, w których prezentowaliśmy się lepiej. Najważniejsze jednak, że nareszcie widać drużynę przez duże D.

 

Jak to rozumieć?
Marcin JAROSZEWSKI: – Piłkarskiej jakości nigdy nam nie brakowało. Tyle że teraz doszła do tego wysoka dyspozycja mentalna. W mojej ocenie pod tym względem zespół prezentuje się najlepiej od powrotu na zaplecze ekstraklasy. Poprzednim razem widziałem coś takiego jeszcze w II lidze, na Rozwoju Katowice. Przegrywaliśmy 0:2 i w samej końcówce Mateusz Wrzesień i Kuba Arak dali nam bardzo cenny punkt. Pierwsza bramka padła dla nas w 87. minucie, druga już w doliczonym czasie gry. Wtedy Łukasz Matusiak podszedł do mnie i powiedział: „Prezesie, tak się gra o awans! Teraz nikt nas już nie zatrzyma”. I tak się stało, dwa miesiące później byliśmy w I lidze. W ostatnią sobotę inny zawodnik powiedział do mnie w Głogowie dokładnie to samo, zupełnie nieświadomie. Mniejsza o nazwisko. Jak wejdziemy, to proroka ujawnimy.

 

Jednocześnie kapitalnie ułożyły wam się rezultaty innych spotkań…
Marcin JAROSZEWSKI: – Wiele razy wyniki na innych boiskach układały nam się kapitalnie. Tylko my sami nie mogliśmy się poukładać. Zostało pięć kolejek. Nie będę ustalał, które mecze będą decydujące – dwa najbliższe czy może trzy ostatnie. To teoria, zostawiamy to kibicom i dziennikarzom.

 

Przeciwko Bytovii nie zagra Vamara Sanogo.
Marcin JAROSZEWSKI: – Ma bardzo chorego tatę i musi być teraz przy nim. Wyjechał na kilka dni do Francji. W środę i tak nie mógłby zagrać za kartki. Na mecz ze Stomilem będzie z nami.