Marcin Komenda: Utrzymać się sportowo

Rozmowa z Marcinem Komendą, rozgrywającym PSG Stali Nysa.


Macie skład silniejszy niż poprzednio, a już drugi sezon idzie wam jak po grudzie.

Marcin KOMENDA: – Oczekiwaliśmy od siebie dużo, dużo więcej i byliśmy przekonani o tym, że będziemy grali o zupełnie inne cele. Seria porażek pokazała nam miejsce w szeregu. Mieliśmy wiele meczów dobrych. Na przestrzeni całego seta prowadziliśmy i wydawało się, że kontrolowaliśmy grę, ale w końcowych fragmentach poszczególnych setów były proste, szkolne błędy i w rezultacie przegrywaliśmy.

Trudno było to zrozumieć i to było największą bolączka. Jedna, druga i kolejna porażka sprawiła, że zespół znalazł się w zaklętym kręgu, a jego morale spadało. Teraz jesteśmy w niezłej formie, gramy zdecydowanie lepiej, przede wszystkim pewniej. Mamy przed sobą cztery mecze ligowe (z Lubinem, Radomiem, Lublinem i Warszawą – przyp.red.) i w każdym będziemy grali o komplet punktów. Jestem przekonany, że z obecną grą możemy zrealizować swoje plany.

Pański optymizm wypływa z ostatniego wygranego meczu z wyżej notowanym zespołem z Olsztyna?

Marcin KOMENDA: – Już wcześniej mieliśmy symptomy poprawy naszej gry i tylko brakowało wygranej. Drużyna z Olsztyna ma ambicje uplasowania się w okolicach 4. miejsca przed play offem i przyjechała do Nysy chyba zbyt pewna siebie. Potrafiliśmy zneutralizować ich wszystkie atuty i w rezultacie wygraliśmy. Najważniejsze, że graliśmy solidnie w całym wymiarze czasowym. Pokazaliśmy się z niezłej strony i obyśmy tę formę utrzymali w kolejnych występach.

A może zmiana trenera sprawiła, że odrodziliście się sportowo?

Marcin KOMENDA: – Daleki jestem od obarczania winą za porażki trenera Krzysztofa Stelmacha, który przecież był twórcą naszego awansu do PlusLigi. W siatkówce i nie tylko w niej liczy się drużyna i jeżeli coś nie funkcjonuje, to wówczas wpada w dołek, z którego trudno wyjść. Wina tkwiła w nas zawodnikach, że w tych kluczowych momentach nie potrafiliśmy przełamać strachu czy niemocy.

Prezentowaliśmy się słabo i tyle. Trener Daniel Pliński z chwilą przyjścia w listopadzie wprowadził zmiany i wiele ożywienia, cenię jego warsztat. Ciężko trenujemy, ale początkowo też nie było przełożenia na zwycięstwa. Dopiero teraz wszystko znalazło się w odpowiednim miejscu. Gramy zdecydowanie lepiej, z większą determinacją, a może to jest również kwestia mentalności.

Trudno być kapitanem zespołu?

Marcin KOMENDA: – Zostałem wybrany jeszcze przez trenera Stelmacha, a Daniel Pliński tego nie zmienił. Cieszę, ze zostałem obdarzony zaufaniem, bo przecież w drużynie jest kilku zawodników ze znacznie bogatszym sportowym doświadczeniem. To odpowiedzialna funkcja i staram się, by drużyna była jednością i dobrze funkcjonowała. Teraz jest iskierka nadziei na udany finisz. Wierzę, że utrzymamy się w PlusLidze sportowo, bo mamy szansę wyprzedzić drużyny przed nami

To pański drugi sezon w Nysie. Jest pan zadowolony ze swojej gry?

Marcin KOMENDA: – Nie, zdecydowanie nie! Jestem bardzo krytyczny wobec siebie i trudno być zadowolonym, gdy drużyna nie funkcjonowała jak sobie zakładaliśmy. Jestem przecież jej częścią i w większości meczów byłem rozgrywającym. Co do moich umiejętności, to nie mnie oceniać. W Nysie zdobyłem nowe doświadczenia i nauczyłem się, jak radzić sobie z przeciwnościami.

Przecież w poprzednim sezonie przegrywaliśmy wiele meczów po tie-breaku. Po każdym z nich rozkładałem każdą akcję na drobne części i analizowałem. Każda porażka była niezwykle bolesna, ale jednocześnie uczyła. Te doświadczenia sprawiają, że będę jeszcze mocniejszy psychicznie, a to może się przełożyć na moją lepszą grę w kolejnym sezonie. Taką mam nadzieję, ale teraz najważniejszy jest udany finisz sezonu zasadniczego.

Władze PlusLigi miały plany powiększenia ligi do 16 zespołów z zespołem ze Lwowa. Wiadomo coś w tej kwestii?

Marcin KOMENDA: – Obawiam się, że te plany trzeba odłożyć ze względu na obecną sytuację międzynarodową. Czekamy na komunikat władz zarządzających rozgrywkami jaki będzie format rozgrywek w przyszłym sezonie. Jednak w naszym przypadku jeszcze raz podkreślę: chcemy się utrzymać sportowo i na tym się skupiamy. Reszta schodzi na dalszy plan.


Na zdjęciu: Marcin Komenda wraz z kolegami liczy na wygrane w ostatnich czterech meczach.
Fot. Rafał Rusek/PressFocus