Marcin Krupa: Wszyscy jesteśmy winni

Nie będę ulegał żadnym naciskom na zmiany – mówi Marcin Krupa, prezydent Katowic, po kolejnym nieudanym sezonie GieKSy.


Rok w rok to samo… Katowiccy kibice zamiast świętowania awansu musieli przełknąć kolejną gorzką pigułkę. Dziś mogli już myśleć o I lidze albo odliczać godziny do finału baraży, ale przychodzi im wypatrywać drugiego z rzędu sezonu na poziomie rozgrywkowym nr 3, o czym zadecydowało zajęcie 3. miejsca i wtorkowa barażowa przegrana (0:2) ze Stalą Rzeszów.

Trzeba jeszcze poczekać

– Wolałbym tego nie komentować – mówi nam Marcin Krupa, prezydent Katowic, czyli właściciela wielosekcyjnego GKS-u.

– Powiem jasno i wyraźnie, że zawsze będę się cieszył i chwalił sukcesami osiąganymi przez naszą drużynę piłkarską, ale zdaję sobie sprawę, że to jest sport. Piłka jest okrągła, bramki są dwie, a wygrywa lepszy. My dzisiaj nie jesteśmy na tyle lepsi od pozostałych, by wygrywać. Musimy walczyć i ciężko pracować. Umówmy się: dzisiaj mniej istotny jest awans do I ligi. Dla mnie istotniejsze jest poukładanie klubu, jego stabilne funkcjonowanie. Dlatego nie będę ulegał żadnym naciskom na zmiany; czy to trenera, czy prezesa. Tu nikt pojedynczo nie jest winny, winni jesteśmy my wszyscy. Trzeba jeszcze poczekać na awans. Szkoda, że tak długo to już trwa, ale po burzy zawsze wychodzi słońce. Mam nadzieję, że ono jest już niemalże na wyciągnięcie ręki – dodaje prezydent Katowic.

Za GKS nadal mają być odpowiedzialni prezes Marek Szczerbowski, dyrektor Robert Góralczyk czy trener Rafał Górak.

– Kadencja sztabu i prezesa będzie kontynuowana – no chyba że będą inne czynniki wynikające z ich woli. Chciałbym jednak, byśmy zachowali stabilność. To bardzo wskazane. Zależy nam na budowie naprawdę silnego zespołu, który po awansie da sobie radę w I lidze i powalczy o ekstraklasę. O to nam chodzi. Opieramy się na bardzo dobrych fachowcach i oby tak było jak najdłużej – podkreśla Marcin Krupa.

Brakujący puzzel

Sympatycy GieKSy mają prawo być rozczarowani i wściekli, ale rolę katalizatora emocji mogą pełnić wieści związane z budową nowego 15-tysięcznego stadionu w rejonach ulicy Bocheńskiego przy autostradzie A4.


Przeczytaj jeszcze: Damian Michalik: Chciałem się przypomnieć Katowicom


– Kończy się projektowanie tej inwestycji, zawierające wszystkie zmiany, jakich dokonaliśmy, by można było ją zrealizować. Zakupiliśmy brakującą działkę od Spółki Restrukturyzacji Kopalń, która była elementem nie tyle spornym, co ważnym; takim puzzlem, którego nam brakowało. W przetargu okazaliśmy się jedynym oferentem, czyli dobrze się skończyło. Ruszamy z realizacją inwestycji. Mamy na nią zarezerwowane pieniądze. Przed nami budowa stadionu, hali, boisk treningowych. Zbierałem informacje z Polski. Znacznie mniejsze miasta budują tego typu obiekty, centra szkolenia dla dzieci i młodzieży. To jeden z naszych głównych celów. Musimy stworzyć w Katowicach porządną szkółkę piłkarską, która przyniesie nam kolejne gwiazdy na miarę Milika czy Furtoka – mówi prezydent Katowic.

Dmuchając na zimne

Okres pandemii nie jest zagrożeniem dla tej największej w mieście inwestycji.

– Były obawy, ale pandemia dotyka przede wszystkim budżet bieżący i trochę Wieloletniej Prognozy Finansowej. Na wszystkie działania inwestycyjne pozyskujemy środki zewnętrzne dedykowane samorządom, m.in. z Europejskiego Banku Centralnego. Budowa stadionu miejskiego na miarę Katowic również będzie finansowana z kredytu – zaznacza Krupa.
W mieście liczą, że przetarg na generalnego wykonawcę zostanie rozstrzygnięty jeszcze w 2020 roku, a w przyszłym ruszy budowa, mająca wedle wstępnych prognoz trwać 22 miesiące.

– Wydaje mi się, że są duże szanse, ale dmucham na zimne. Nie chciałbym się definiować i określać w kwestii dat. Musimy poczekać na ostateczne zweryfikowanie projektu, uzyskanie pozwolenia na budowę, wybór firmy, która wjedzie na plac budowy i rzeczywiście wbije pierwszą łopatę, rozpoczynając inwestycję. Obecny okres jest bardzo trudny, ale… nie mniej trudny będzie też okres realizacji inwestycji. Widzimy to po basenie na Zadolu, gdzie realizator inwestycji zszedł z budowy i „położył” nam terminy – zwraca uwagę prezydent Katowic.


Na zdjęciu: Prezydent Marcin Krupa stawia sprawę jasno: w GKS-ie mimo braku awansu liczy się stabilność. Nie ma mowy o kolejnej rewolucji.
Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus