Marcin Lijewski: Podróż w niewiadomą

Brązowi medaliści PGNiG Superligi poprzedniego sezonu rozegrają pierwszy ligowy mecz od 11 grudnia – w sobotę (15.30) w Szczecinie nadrobią zaległości z Sandra Spa Pogonią. – Ten zespół i ta ciasna hala nam nie leżą, a po tak długiej przerwie mecz to wielka niewiadoma – mówi szkoleniowiec Górnika Zabrze.


Nie graliście praktycznie tak długo, ile latem między sezonami. Drugie wakacje?

Marcin LIJEWSKI: – Rozumiem, że to żart. Latem można przynajmniej nie myśleć o piłce, poleżeć na plaży, wypocząć z rodziną. Teraz o leżeniu nie było mowy, do tego lockdown. Po dwutygodniowym wolnym w święta to było bardzo ciężkie 6 tygodni.

Dlaczego ciężkie?

Marcin LIJEWSKI: – Bo praktycznie bez celu, bez meczu na bliskim horyzoncie. Była za to poważna robota do zrobienia i chłopcy dobrze ją wykonali, naładowali akumulatory. Fizycznie jestem spokojny o ich dyspozycję. Pary wystarczy nam na parę dni.

Parę dni?

Marcin LIJEWSKI: – No mniej więcej (śmiech). Ale potem będzie jeszcze kilka przerw na reprezentację, doładujemy.

W sparingach wygrywaliście, ale szału nie było.

Marcin LIJEWSKI: – W ogóle się tym nie przejmuję, bo wszystkie sparingi rozegraliśmy na tzw. kontrolowanym zmęczeniu. Naszym celem było sprawdzenie, jak zespół radzi sobie pod dużym obciążeniem fizycznym. Stąd sporo niedokładnych podań, zgubionych piłek czy błędów. No i żadnego ze sparingów nie zagraliśmy w pełnym składzie, na początku stycznia graliśmy nawet w dwunastu.

Jedni wrócili, inni zastąpili ich „w szpitalu”?

Marcin LIJEWSKI: – Po kontuzjach są z nami Damian Pawelec i Michał Adamuszek, choć jeszcze nie na sto procent. Ale pomogą nam w obronie. Natomiast z naciągnięciem mięśnia w łydce długo zmaga się nasz lider środka Adrian Kondratiuk. Trenował z zespołem od środy na 50 procent i pojechał z nami do Szczecina, ale na pewno nie udźwignie całego meczu. Mamy tu Łukasza Gogolę i Pawła Krawczyka, w ostateczności Krzyśka Łyżwę. Mój asystent Rafał Gliński nie trenuje w ataku, jest już tylko do obrony.

Na prawym skrzydle wobec skręconej kostki Krystiana Bondziora pozostał jeden Aleksandr Buszkow…

Marcin LIJEWSKI: – Ale mamy jeszcze kilku leworęcznych, więc tu sobie poradzimy.

Z Pogonią wygraliście styczniowy sparing 27:23, ale to zespół, który we wrześniu pokonał Orlen Wisłę Płock. Potem jednak doznał zadyszki.

Marcin LIJEWSKI: – Zaczęli z grubej rury, ale potem Covid zniszczył ich totalnie. Mieli mniej szczęścia z meczami po kwarantannie, dostali „w łeb” kilka razy pod rząd. Ale obawiam się tego meczu, bo jest pierwszym o stawkę po długiej przerwie, a to zawsze wielka niewiadoma, podróż w pustkę. Poza tym ten zespół i jego specyficzna ciasna hala ewidentnie nam nie leżą.

Czy wzmocnicie się jeszcze zawodnikiem na lewe rozegranie, który w roli egzekutora zastąpiłby Szymona Sićkę?

Marcin LIJEWSKI: – Na pewno już nie w tym sezonie. W kwestii kolejnego temat był, potem „umarł”, a teraz sam już nie wiem. Chłopak podobno chce do nas przyjść, Martin Galia (czeski bramkarz Górnika – przyp. red.) bardzo go chwali i namawia, ale zobaczymy, inni też mają go na oku, trzeba wyłożyć trochę grosza. Prezes Bogdan Kmiecik i ja go chcemy. Czas pokaże.


0

OFICJALNYCH meczów rozegrały Górnik i Pogoń w roku 2020. Rewanż w poprzednim sezonie nie doszedł do skutku, bo rozgrywki z powodu Covid-19 zakończono przed rozegraniem ostatnich trzech kolejek fazy zasadniczej; jesienią zaś mecz był przekładany dwukrotnie – najpierw superliga z powodu wirusa w reprezentacji Polski odwołała całą 4. serię, a w kolejnym terminie na kwarantannie przebywała większość zabrzan. W sobotę do trzech razy sztuka…


Na zdjęciu: Marcin Lijewski obawia się podróży i meczu w Szczecinie…

Fot. Marcin Bulanda/Pressfocus