Pomogli „Niebieskim”!
Marcin Malinowski jest dziś na ustach zarówno kibiców w Sosnowcu, jak i w Chorzowie.
Chyba jeszcze nigdy w historii kibice Ruchu nie patrzyli z taką sympatią w stronę Zagłębia, jak po niedzielnym meczu sosnowiczan z Wisłą Kraków. Dzięki wygranej zespołu Marcina Malinowskiego w pojedynku z „Białą gwiazdą”, na kolejkę przed końcem rozgrywek na zapleczu ekstraklasy, piłkarze Ruchu zachowali miejsce gwarantujące awans i wciąż są kowalem swojego losu. Jeśli w ostatniej serii pokonają GKS Tychy, nie będą musieli się oglądać na rywali i tym samym zapewnią sobie bezpośredni awans do elity.
Bilans zysków i strat
Po porażce w Katowicach „Niebiescy” z niepokojem wyczekiwali na wieści z Krakowa. Przed meczem statystyki nie przemawiały za Zagłębiem. Do starcia z „Białą gwiazdą” sosnowiczanie w 14 kolejnych meczach nie byli w stanie pokonać rywala na obcym boisku. Dodatkowo w tym roku nie zdołali nawet strzelić na wyjeździe bramki! Z kolei w Krakowie po raz ostatni wygrali… 2 sierpnia 1989 roku, gdy jako beniaminek ekstraklasy pokonali Wisłę na jej boisku 2:1!
Jak wiadomo statystyki nie grają i tak było w tym przypadku. Trzeba powiedzieć, że gorszego początku meczu sosnowiczanie nie mogli sobie wyobrazić. W Krakowie przegrywali już od 2 minuty, a mimo to wywieźli z Grodu Kraka komplet punktów i tym samym mocno pomogli Ruchowi. – Nie będę ukrywał, że rzeczywiście trochę mnie z Chorzowem łączy – mówił po zakończeniu meczu Marcin Malinowski, który w barwach „Niebieskich” zaliczył prawie 200 występów i był ich kapitanem.
– Kibicuję Ruchowi, to oczywiste, ale na dziś bardziej interesuje mnie Zagłębie i to wyniki klubu z Sosnowca są sprawą priorytetową. Rzeczywiście, dostałem przed meczem parę SMS-ów z Chorzowa z prośbą o urwanie punktów Wiśle. Jednak bardziej skupiłem się na swoim zespole, bo cały czas będę powtarzał – coś fajnego udało się w ostatnim czasie zbudować. Bardziej zależało mi na tym, żeby pewne rzeczy pielęgnować – dodał Marcin Malinowski, który w roli pierwszego trenera Zagłębia debiutował w meczu z… Ruchem! Wówczas na Arenie Sosnowiec górą było Zagłębie, które pokonało odwiecznego rywala 2:0. Po wygranej Zagłębia w Krakowie można śmiało powiedzieć, że Malinowski jest teraz z byłym klubem „kwita” i bilans zysków i strat został wyrównany.
Najlepsi w lidze!
Cieszą się w Chorzowie, cieszą i w Sosnowcu, bo za czasów Malinowskiego Zagłębie gra więcej niż dobrze. W siedmiu meczach sosnowiczanie pod jego wodzą odnieśli cztery zwycięstwa, zanotowali dwa remisy i tylko raz przegrali. 14 punktów, tylko 3 stracone bramki, a w pokonanym polu ŁKS Łódź, Ruch Chorzów, Podbeskidzie Bielsko-Biała i Wisła Kraków, a więc zespoły z czuba tabeli. Ba, jeśli pod uwagę wziąć siedem ostatnich kolejek, to Zagłębie Malinowskiego może się pochwalić najlepszym wynikiem w lidze w tym okresie.
Czytaj także:
- Przerwali złe serie i pomogli odwiecznemu rywalowi
- Komentarz „Sportu”. „Malina” na torcie
- Będą kadrowe przemeblowania?
– Znowu mam mętlik w głowie. Zespół wykonał kawał dobrej i ciężkiej roboty. Sam się zastanawiałem, jak drużyna zareaguje na to, że w drugiej minucie straciła bramkę. Zareagowaliśmy dobrze, oczywiście można mówić, że mieliśmy trochę szczęścia. Wszyscy dobrze wiedzą, że w piłce jest ono nieodzowne i tym razem to szczęście nam trochę pomogło. Szacunek dla drużyny za to, co w ostatnim czasie wyprawia na boisku. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego z kim się będziemy mierzyć. Przed każdym meczem staramy się dobierać optymalne zestawienie drużyny. Na razie nam się to udaje – nie kryje Marcin Malinowski, opiekun Zagłębia.
Jego dalsze losy w Sosnowcu stoją pod znakiem zapytania i oczywiście nie chodzi tutaj o kwestie sportowe, ale sprawy proceduralne dotyczące licencji, a w tym przypadku jej braku. Kibice Zagłębia na dziś nie wyobrażają sobie jednak drużyny bez „Maliny”, który samodzielną pracę trenerską rozpoczął od mocnego uderzenia.
Na zdjęciu: Marcin Malinowski na ławce trenerskiej ma zostać. Tego życzą sobie kibice Zagłębia.
Fot. Krzysztof Porębski /PressFocus
Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.