Marcin Pietrowski: Boli to, że nie zagraliśmy dobrego meczu

Wielkanocny poniedziałek to chyba nie jest wymarzony dzień meczowy dla Piasta. Rok temu gliwiczanie także w „lany poniedziałek” grali mecz (jeszcze pod wodzą trenera Dariusza Wdowczyka przyp. red.) i po fatalnych zawodach przegrali z Niecieczą 0:1. Wczoraj gra także była słabsza niż w poprzednich meczach, lecz mimo tego kibice drużyny z Okrzei mogli mieć nadzieję na „ulubiony” ostatnio wynik, czyli remis 0:0. Nadziei tych pozbawił obrońca Wisły Płock, Alan Uryga, który strzelił… pierwszego gola w ekstraklasie!

– Boli porażka, boli przerwanie serii bez straty gola… ale i to, że nie zagraliśmy dobrego meczu. W drugiej połowie Wisła była od nas lepsza. Mieliśmy problem z wyprowadzeniem piłki i stworzeniem sobie sytuacji – powiedział obrońca Piasta, Marcin Pietrowski.

Gospodarze zagrażali bramce Jakuba Szmatuły jedynie ze stałych fragmentów gry. W końcówce  gliwiczanie „zaspali” przy rzucie rożnym. Niepilnowany Alan Uryga posłał strzał przy którym Jakub Szmatuła był bezradny. – Może z gry Wisła nie miała zbyt wiele, ale stwarzali zagrożenie po rzutach rożnych i wolnych, które dobrze wykonywali.  Natomiast my nie ustrzegliśmy się błędu w końcówce meczu… Będziemy musieli popracować nad tym elementem – stwierdził Pietrowski.

Piast nie musiał jednak tego meczu przegrać. Jeszcze w pierwszej połowie doskonałą sytuację do otwarcia wyniku był Gerard Badia, ale Hiszpan trafił w poprzeczkę. – Wiedzieliśmy, że Wisła gra bardzo agresywnie w środku pola. Naszym pomysłem było odrzucenie przeciwnika na ich połowę i tam konstruowanie ataków. Boisko zweryfikowało jednak nasz plan. W drugiej połowie Nafciarze mądrze wybijali nas z rytmu i kontratakowali – zauważył obrońca gliwiczan.

Zespół Waldemara Fornalika może zapomnieć o spokojnym utrzymaniu, bo sytuacja w tabeli znów zrobiła się stykowa. Piast w tabeli jest obecnie 13. i ma tylko dwa punkty przewagi nad znajdującą się pod kreską Lechią Gdańsk. Z kolei tylko jedno „oczko” traci do gliwiczan Termalica, z którą śląski zespół zmierzy się w najbliższą sobotę. To będzie jednocześnie ostatnie spotkanie rundy zasadniczej. – Do końca sezonu zostało osiem meczów. Chcemy jak najszybciej zamknąć temat utrzymania, ale aby to zrobić, musimy regularnie punktować i utrzymać bezpieczną przewagę nad strefą spadkową – kończy Marcin Pietrowski.