Marcin Wodecki: Bez „spinki”, boisko wszystko zweryfikuje

Rozmowa z Marcinem Wodeckim, pomocnikiem Odry Wodzisław Śląski.


Dziś o 16.00 pierwszy akt barażowego dwumeczu o awans między mistrzami grup IV ligi śląskiej. Przy Bogumińskiej podejmujecie rezerwy Rakowa Częstochowa. Radość, stres…?

Marcin WODECKI: – Nie takie rzeczy już w futbolu przeżywałem. Grało się przy tysiącach kibiców o utrzymanie. Walka o ekstraklasę w Podbeskidziu – to dopiero była adrenalina i stres! Wiadomo, że gdy się spada z najwyższego szczebla, to jest smutek, żal i problemy. Teraz mówimy o IV lidze. To inny etap, gramy o awans do III ligi. Jeśli drużyna będzie dobrze funkcjonować, realizować założenia taktyczne, to o wynik będę spokojny. Jesteśmy do tego barażu bardzo dobrze przygotowani. Sądzę, że żaden z nas nie umie już doczekać się pierwszego meczu.

Rywal to dla was niewiadoma?

Marcin WODECKI: – Dokonaliśmy analizy. Wiemy, co i jak. Na spokojnie, bez „spinki”, boisko wszystko zweryfikuje… Rezerwy Rakowa cechuje fantazja młodych zawodników. Z drugiej strony – podejrzewam, że oni pierwszy raz będą przeżywać coś takiego, mecz o taką stawkę. Dla tych młodych chłopaków to może być mocne doświadczenie. Musimy im wybić ten awans z głowy. Grać odważnie, ale z rozsądkiem w defensywie. Jestem optymistą. Zostały nam dwa mecze, by zrealizować plan.

To dwumecz dwóch wyrównanych zespołów, bez faworyta?

Marcin WODECKI: – Raków potrafi grać w piłkę. To nie przypadek, że zajął w swojej grupie 1. miejsce, wiosną nie wygrał tylko 3 z 16 spotkań. My graliśmy raz dobrze, raz średnio. Niekiedy rzeczywiście nie było fajnie, często zmieniał się skład. Faworyt barażu? Ujmę to tak – patrzmy na siebie, a nie na przeciwnika. Murawa pokaże, w którym miejscu jest Raków, a w którym my.

Obawia się pan pozostania w IV lidze na kolejny sezon?

Marcin WODECKI: – Przede wszystkim trzeba powiedzieć jedno: to nie fair, że taki jest regulamin. Dwie drużyny wygrywają swoje ligi, cały sezon gonią, by zająć 1. miejsce, o co na Śląsku naprawdę nie jest na tym poziomie tak łatwo, a w barażu i tak ktoś będzie mocno poszkodowany. Odrę na pewno stać na to, by być wyżej. Gra kilka lat z rzędu w IV lidze nie byłaby splendorem. Już rok temu mówiło się o awansie, miasto też widzi w klubie potencjał, chce inwestować. Powoli idzie to wszystko do przodu. Jest na pewno lepiej niż jeszcze 2 lata temu.

Ale o problemach i tak nie było całkiem cicho; tuż przed startem rundy rewanżowej odszedł od was Szymon Jary.

Marcin WODECKI: – Na początku roku rzeczywiście były problemy. Szymon poszedł do Unii Turza Śląska, bo nie wierzył, że się to wszystko wyprostuje. Jego decyzja, musieliśmy się z tym pogodzić. To byłby ważny zawodnik, ale nie ma ludzi niezastąpionych. Spokojnie wygraliśmy naszą grupę, mamy fajną ekipę, jeden jest w stanie wskoczyć za drugiego. Można też powiedzieć, że od marca wszystko finansowo jest pod kontrolą. Myślimy o piłce, nie pieniądzach, bo te są na bieżąco.

Liczy pan gole i asysty?

Marcin WODECKI: – Wiem, że mam 17 bramek! A asysty… Też trochę ich było. Jestem trochę zaskoczony, że tak mi poszło po zejściu na ten poziom, ale lubię być zaskakiwany pozytywnie! Gram nie jako napastnik, a w środku pola – na „8” czy „10”. Sporo goli wpadło i to mnie motywuje. Twierdzę, że stać mnie na to, by jeszcze grać na wyższym poziomie.

Nie pojawia się w głowie myśl, że zimą – żegnając się z ROW-em 1964 Rybnik – podjął pan decyzję o zakotwiczeniu w IV lidze zbyt wcześnie?

Marcin WODECKI: – Miałem kilka innych propozycji, ale w tych czasach niektórzy by chcieli, żeby zawodnik grał za parę groszy. Tak to nie działa. To moja praca, z niej utrzymuję siebie i rodzinę. Gdy jest fajna oferta – można się pochylić, skorzystać, ale jeśli jej nie ma, to nie będę jeździł na drugi koniec Polski.

Wolę grać u siebie. W Odrze jest mi dobrze. Mocno mnie chciała, zaproponowała rozsądne pieniądze, dlatego chciałem spróbować. Jasne, że oczekuje się ode mnie więcej niż w innych klubach. Wiadomo – przyszedł Wodecki, z ekstraklasową przeszłością, trochę już w piłkę pograł, dlatego nie może być tak, że okaże się słabym ogniwem. Ale ja tyle przeszedłem, że dałem sobie z tym radę. A będzie jeszcze lepiej. Podkreślam jednak zawsze, że gdyby nie drużyna, to nie byłoby moich goli. Mnóstwo zależy od kolegów. Kontrakt mam do końca czerwca.

W razie awansu automatycznie przedłuży się o rok… Gdybyśmy nie zrobili awansu – choć tego sobie nie wyobrażam! – będę mógł zostać, ale też ruszyć gdzieś indziej. Kwestia tego, kto się odezwie, czego będzie oczekiwał i co będzie miał do zaproponowania. Ale na razie najważniejsze jest to, co Odra będzie miała do zaproponowania w barażu o III ligę.



Na zdjęciu: Na losy barażu o III ligę z pewnością duży wpływ będzie miała postawa Marcina Wodeckiego.
Fot. facebook.com/OdraWodzislaw

BARAŻ O AWANS DO III LIGI (GRUPA III)
Odra Wodzisław Śląski – Raków II Częstochowa
Sobota, 19 czerwca, godz. 16.00, stadion przy ul. Bogumińskiej
Rewanż – wtorek, 22 czerwca, godz. 16.00, stadion przy ul. Limanowskiego