Marek Motyka: Współczuję Brzęczkowi

Rozmowa z Markiem Motyką, 8-krotnym reprezentantem Polski, ligowym trenerem.


Jerzy Brzęczek powinien zostać na stanowisku selekcjonera czy ktoś powinien go jednak zastąpić?

Marek MOTYKA: – Uważam, że powinien skończyć to co zaczął. Pomimo krytyki – która nie zawsze jest trafna, bo zrealizował to, co mu założono – aby go obiektywnie ocenić trzeba dać mu dokończyć pewien etap pracy i wtedy będzie to uczciwe podsumowanie jego całościowego zaangażowania w reprezentację. Zmiany w połowie drogi nie za bardzo mnie przekonują.

Wiele obaw dotyczy przyszłorocznego występu reprezentacji na Euro…

Marek MOTYKA: – To jest tylko obawianie się, bo tak naprawdę nikt nie wie, jak to Euro przy Brzęczku zostanie rozegrane. Ja pamiętam czasy, kiedy wszyscy byliśmy zauroczeni panem Leo Beenhakkerem i po raz pierwszy zakwalifikowaliśmy się na mistrzostwa Europy. W Austrii była jednak kompletna kompromitacja i byliśmy najsłabszą drużyną turnieju. Mieliśmy fantastycznego trenera z wielkim nazwiskiem i co się okazało? Reprezentacja grała tragicznie. Później byli trenerzy polscy i można powiedzieć, że trener Adam Nawałka bardzo solidnie przygotował zespół na Euro 2016, gdzie nie mieliśmy się czego wstydzić – choć mistrzostwa świata się nie udały, to fakt. Natomiast jeśli chodzi o Jerzego Brzęczka, ja rozumiem, że komuś coś się może nie podobać, ale dostał pewne zadania i zrealizował je. Natomiast presja wywierana w mediach powoduje, że ta reprezentacja zaczyna nadawać na innych falach. Ci zawodnicy czytają te wszystkie opinie, a jak się czuje trener? Trener, który z każdej strony jest negatywnie oceniany? Owszem, można powiedzieć, że mecz z Włochami nam nie wyszedł, ale piłkarze także nie uderzyli się w piersi. Selekcjoner stał z boku, mógł trafić ze składem i taktyką lub nie, ale założenia realizują zawodnicy. Dziwię się, że żaden z nich nie szukał winy u siebie i wszystko od razu zwala się na trenera.

Może wpływ na to ma jego stosunkowo skromne doświadczenie trenerskie?

Marek MOTYKA: – Faktycznie przyszedł bez wielkiego splendoru, bo nie miał za sobą jakichś ogromnych sukcesów w mistrzostwach świata, Europy i tak dalej. Przyszedł jako skromny trener ligowy, ale trzeba również pamiętać, że jest to człowiek, który będąc piłkarzem, był postacią czołową. Na igrzyskach olimpijskich w Barcelonie zdobył srebrny medal, przez długie lata grał w reprezentacji, był jej kapitanem, grał kilka lat w Austrii. Każdy jakoś musi zacząć swoją karierę trenerską, a pamiętam, że trener Brzęczek tak naprawdę zaczynał ze mną w Polonii Bytom. Później był Raków Częstochowa i tak dalej, nie każdy były piłkarz wchodzący w świat trenerski dostaje od razu szansę prowadzenia Legii czy Wisły Kraków w erze pana Cupiała. Inaczej się pracuje w klubach czołowych, a inaczej w klubach przeciętnych. Prezes Zbigniew Boniek najpierw zainwestował w Adama Nawałkę i nie pomylił się, a teraz po raz drugi dał szansę polskiemu szkoleniowcowi.

Słusznie?

Marek MOTYKA: – Ja osobiście nie jestem przekonany, że w Polsce nie ma trenera, który byłby w stanie godnie prowadzić reprezentację. Czy my musimy mieć obcokrajowca? Dlaczego wszystkim się wydaje, że człowiek, który mówi w innym języku, jest jakiś lepszy? Przecież on będzie miał ten sam materiał ludzki. Sytuacja zależy przede wszystkim od tego, czy w zespole jest konflikt, czy drużyna jest zwarta, czy idzie za trenerem. To jest klucz. Nie chciałbym być w skórze trenera Brzęczka przed meczem z Holandią, kiedy w gazetach się go praktycznie cały czas zwalniało. To jest bardzo nieprzyjemna sytuacja. Jak się czują zawodnicy? Jak się czuje trener? Jak mają to odbierać, skoro w przypadku porażki będzie totalna krytyka w całym kraju… Co ten człowiek takiego złego zrobił, że się go tak krytykuje? Nie rozumiem tego. Wszyscy znawcy piłki krytykują, bo takie artykuły są bardzo poczytne, fajnie się przecież krytykuje, na każdym portalu, gdziekolwiek się otworzy. A czemu nie pozwoli się skończyć komuś pracy i dopiero po jej skończeniu rzetelnie ocenić? On dzisiaj jest w połowie drogi. Zrealizował to, co prezes Boniek i PZPN mu założyli. Zakwalifikował się? Dajcie mu skończyć. Jeżeli w tych mistrzostwach się nie uda, to trudno, przyjdzie następny selekcjoner i rozpocznie kolejny etap w reprezentacji. Być może PZPN zainwestuje wtedy w obcokrajowca, bo skoro cały czas my, Polacy, nie doceniamy swoich ludzi, to okej, niech przyjdzie ktoś z zagranicy. Ale pamiętam, że był już u nas wysokiej klasy obcokrajowiec z wielkim nazwiskiem i wielkim doświadczeniem. Dostał Order Odrodzenia Polski, był noszony na rękach, a pamiętamy jak został zwolniony. Praktycznie na dworcu koło autokaru.

Charakterystyka pracy selekcjonera czasem bywa bolesna. Komplementy potrafią spływać z każdej strony, podobnie jak krytyka, gdy wyniki czy gra stają się nieco słabsze.

Marek MOTYKA: – U nas niestety to wszystko szybko się zmienia. Raz się jest w niebie, raz w piekle i powiem szczerze, że współczuję dzisiaj Jurkowi Brzęczkowi, bo jest w bardzo trudnej sytuacji i nie ma się co dziwić, że tak szybko mu się głowa wybieliła. Mimo że zrobił to, co mu PZPN założył, on ciągle balansuje na linie, ciągle się mu coś zarzuca. Niektórzy ci znawcy piłkarscy nawet nie kopnęli piłki, ale wszystko wiedzą najlepiej. Nie byli w szatni, nie byli na ani jednym treningu, ani razu nie prowadzili zajęć, a cały czas podważają jego autorytet – nie wiem, jakim prawem. Ja rozumiem, jeżeli mówiłby to prezes Boniek albo jakiś wybitny zawodnik, ale wielu redaktorów, typowi teoretycy, mówią takie pewniki, że ja momentami jestem zbulwersowany. Ktoś mający przeszłość piłkarską podchodzi do tego inaczej, bo zna ten klimat i wie, że są wzloty i upadki, sukcesy i wpadki. Jakbyśmy chcieli przeanalizować każdego selekcjonera reprezentacji, poczynając nawet od Kazimierza Górskiego, to wszyscy mieli lepsze i gorsze momenty. Ale czy można powiedzieć, że przez to są złymi trenerami? Trener Waldemar Fornalik też wykonał solidną pracę w kadrze, miał mniej szczęścia, nie zrobił spektakularnego wyniku, ale poszedł do Piasta Gliwice i zdobył pierwsze mistrzostwo w historii. Dzisiaj ma drużynę na dnie tabeli, ale to nie znaczy, że zapomniał o swoich umiejętnościach. Trenerowi trzeba jednak zaufać, dać czas, a u nas po każdym meczu każdego się atakuje i to nie jest uczciwe.

A jaka jest w tym rola piłkarzy?

Marek MOTYKA: – Boli mnie to, że gdy są sukcesy, to zawodnicy pierwsi pchają się do wywiadów, a kiedy następują porażki, nie każdy uderza się w pierś. To jest nagminne i przykre, bo piłkarz nie zawsze umie przyznać się do błędu. Owszem, nie można powiedzieć, że trener Brzęczek nie popełnia błędów, ale kto nie popełnia żadnych pomyłek? Ten, kto nic nie robi. Co ten chłopak takiego zrobił, że niektóre byłe gwiazdy piłki nie chcą pozwolić mu dokończyć jego dzieła? Nie mamy gwarancji, że następca zrobi wynik – a jeśli nie zrobi, to wszystko zwali na poprzednika. Brzęczek, czy się to komuś podoba czy nie, wykonał to, co mu PZPN zlecił i teraz rodzi się pytanie, co zrobi prezes Boniek. Czy konsekwentnie da mu skończyć to, co zaczął czy – jak to się mówi – pójdzie za głosem ludu, a wiadomo że wszystkie portale i programy piłkarskie cały czas są na „nie”. Krytyka świetnie się sprzedaje i to jest u nas niesamowite. Niemcy przegrali z Hiszpanami jakim wynikiem?


Czytaj jeszcze: Brzęczek zostaje!

0:6, najwyższa porażka od 1931 roku.

Marek MOTYKA: – Wyobraża pan sobie, co by było, gdyby Brzęczek przegrał 0:6? A co się dzieje w Niemczech? Czekają na imprezę i dopiero tam weryfikują pracę trenera. Joachim Loew też nie miał ostatnio jakichś spektakularnych rezultatów, a jednak spokojnie pracuje i ludzie mu zaufali. Denerwuje mnie to, że u nas człowiekowi nie da się spokojnie skończyć, tylko co spotkanie się go poniża. Oczywiście, że jakiś mecz mógł się inaczej ułożyć, że można mieć pewne przytyki, ale trener nie jest jasnowidzem. Chciał dobrze, ale ułożyło się tak, jak się ułożyło. Poza tym nie czarujmy się, że jesteśmy na tym samym poziomie co Włosi czy Holendrzy. Chodźmy po ziemi.


Na zdjęciu: Marek Motykę oburza ostra fala hejtu pod adresem selekcjonera Jerzego Brzęczka (na zdjęciu).
Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus