Marek Mróz. Miłośnik sportów walki
Pomocnik GKS-u 1962 Jastrzębie Marek Mróz chce w przyszłości zostać dyrektorem sportowym lub prezesem klubu.
1. Gdyby nie był pan piłkarzem, to kim by pan był?
Marek MRÓZ: – Na pewno poszedłbym na studia i założył jakąś firmę. Moja mama jest nauczycielką i przywiązuje dużą wagę do wykształcenia.
2. Kolega z szatni, który najbardziej przywiązuje wagę do wyglądu?
Marek MRÓZ: – Daniel Liszka.
3. Największy spóźnialski w GKS-ie 1962 Jastrzębie?
Marek MRÓZ: – Bez dwóch zdań – Farid Ali. Naprawdę nie mam innego wyboru, on zawsze na wszystko ma czas.
4. Najlepszy w tej chwili piłkarz w waszym zespole?
Marek MRÓZ:– Oddaję głos na dwóch – jednym jest Farid Ali, biorąc pod uwagę jego dokonania w trakcie całego sezonu. Drugim jest natomiast jest najbardziej niedoceniany piłkarz w naszej drużynie, czyli Łukasz Norkowski. Wykonuje na boisku naprawdę świetną robotę.
5. Ulubiony piłkarz – polski i zagraniczny?
Marek MRÓZ: – Z polskich piłkarzy wybieram grającego w Napoli Piotra Zielińskiego, imponuje mi jego technika użytkowa. Z zagranicznych moim ulubieńcem jest Kevin De Bruyne z Manchesteru City.
6. Kluby w Polsce i za granicą, którym pan kibicuje?
Marek MRÓZ:– GKS Jastrzębie i Manchester City.
7. Puśćmy wodze fantazji… Z jakim trenerem zagranicznym chciałby pan pracować i dlaczego?
Marek MRÓZ: – Numerem jeden na mojej liście jest Pep Guardiola. Niejednokrotnie pokazał klasę, prowadzone przez niego drużyny zdobyły mnóstwo trofeów i grały piękną piłkę.
8. Sportowiec z innej dyscypliny sportu, którego pan podziwia(ł)?
Marek MRÓZ: – Uwielbiam sporty walki, często w telewizji oglądam takie gale. Z tego powodu podziwiam Roberto Solidicia z KSW.
9. Przedmeczowy przesąd?
Marek MRÓZ: – Nie mam żadnych przesądów, bo na boisku nie ma to żadnego znaczenia. Liczą się tylko moje umiejętności.
Przeczytaj jeszcze: Andres Iniesta drogowskazem
10. Co zamierza pan robić po zakończeniu kariery?
Marek MRÓZ: – To bardzo odległa perspektywa, ale chciałbym skończyć studia, a kierunkiem mogłoby być zarządzanie sportem. Wydaje mi się, że nadawałbym się na dyrektora sportowego klubu lub prezesa.
11. Preferowany przez pana sposób na rozładowanie stresu?
Marek MRÓZ: – Przede wszystkim słuchanie muzyki, przy okazji zaznaczam, że nie mam ulubionego gatunku. Poza tym gra na PlayStation i komputerze.
12. Ulubiona forma relaksu?
Marek MRÓZ: – Spacer z psem, to sprawia mi przyjemność i rozładowuje emocje.
13. Na co przeznaczyłby pan główną wygraną w Toto-Lotka?
Marek MRÓZ: – Na inwestycje – kupiłbym nieruchomości lub ziemię.
14. Pańskie ulubione danie?
Marek MRÓZ: – Nie jestem wybredny, można powiedzieć, że wszystkożerny. Moim faworytem jest jednak pizza.
15. Jakie danie potrafi pan sam ugotować i może się tym pochwalić innym?
Marek MRÓZ: – Nauczyłem się przyrządzać łososia, w piekarniku lu na patelni. To nie tylko moje popisowe danie, ale również Łukasza Norkowskiego.
16. Praca, której pan nie znosi?
Marek MRÓZ: – Coś takiego nie istnieje, żadna praca domowa nie jest dla mnie problemem.
17. Co lub kto najczęściej wyprowadza pana z równowagi?
Marek MRÓZ: – Nie ma takiej osoby, która wyprowadziłaby mnie z równowagi, ale niektóre sytuacje – owszem. Są one związane z meczem, kiedy wynik nie układa się po naszej myśli. Gramy dobrze, a tymczasem to przeciwnik strzela bramkę. To mnie bardzo irytuje.
18. Komu nigdy pan nie poda ręki?
Marek MRÓZ: – Nie ma takiej osoby. Wychodzę bowiem założenia, że każdego trzeba szanować, chociaż niekoniecznie trzeba go lubić.
Na zdjęciu: Pomocnik GKS-u 1962 Jastrzębie Marek Mróz chciałby skończyć studia i zająć się zarządzaniem w sporcie.
Fot. Rafał Rusek/Pressfocus