Marek Papszun: Zespół jest już doświadczony w bojach

Rozmowa z Markiem Papszunem, trenerem Rakowa Częstochowa.


Nie zmartwiło pana, przynajmniej w pierwszej połowie niektóre zachowania pana zawodników, choćby Vladana Kovaczevicia, gdy wyszedł bardzo wysoko, co mogło zakończyć się dramatycznie? Czy „śruba” w czasie okresu przygotowawczego nie była za mocno dokręcona, przez co zawodnicy nie mogą się z niej „wykręcić”?

Marek PAPSZUN: To jest gra błędów. Czy to będzie okres przygotowawczy, pierwszy mecz, 10 czy 20, to nie ma znaczenia. Błędy są wkalkulowane. Vladan popełnił małe błędy, w drugiej połowie może nie bronił spektakularnie, bo nie sytuacji tego nie wymagały, natomiast był bardzo pewny na przedpolu i wiele piłek wyłapał. Był także zdecydowany w grze nogami, nie narażał nas na niepotrzebne straty. Oceniam ten występ pozytywnie.

Nie miał pan takiego wrażenia, że aż zbyt mocno zdominowaliście w pewnych fragmentach Lecha? Owszem wyszli dzisiaj tak naprawdę drugim składem, ale w środkowej strefie boiska wręcz ich zgnietliście.

Marek PAPSZUN: Jaki to był skład, to pokaże przyszłość. Kilka meczów to zweryfikuje. Środek pola Lecha był mocny, bez jednego stopera, boczni obrońcy to są bardzo solidni. W przodzie też byli bardzo dobrzy zawodnicy, na skrzydłach szybcy i dynamiczni, dobrzy w pojedynkach. Sprawili nam trochę problemów, więc nie demonizowałbym tego składu, Tak, jak mówił trener gospodarzy przed meczem, ma dwie równe jedenastki, więc trudno mówić tu o rezerwach.

Zoran Arsenić dzisiaj wybiegł na murawę z opaską. Możemy więc go traktować jako kapitana numer cztery zespole, po Andrzeju Niewulisie, Tomaszu Petraszku i Igorze Sapale?

Marek PAPSZUN: Mamy wielu kapitanów, liderów, także można się spodziewać tego, że w przyszłości z opaską będą też grać inni zawodnicy. Ten zespół jest już doświadczony w bojach. Wielu przodujących zawodników gra tutaj już przynajmniej dwa sezony, osiągnęli największe sukcesy w historii klubu i to są liderzy, kapitanowie. Kto wychodzi z opaską na ramieniu, nie ma w tej chwili większego znaczenia.

W wyjściowej jedenastce zabrakło młodzieżowca. Dopiero później jeden z nich pojawił się na boisku. Czy to będzie normalne, że Raków raczej nie będzie stawiał na żadnego młodzieżowca, mając oczywiście z tyłu głowy 3000 minut, które muszą rozegrać w najbliższym sezonie ekstraklasy?

Marek PAPSZUN: Trudno teraz powiedzieć, jak to się będzie układało. Zobaczymy. Tak naprawdę na murawę wszedł Szymon Czyż, który jest młodzieżowcem, ale poza kadrą był Oskar Krzyżak. Na ławce siedział Kacper Trelowski, więc mamy jeszcze kilku w zanadrzu.


Fot. Paweł Jaskółka/Pressfocus