Powrót legendy

Marek Sokołowski, 6 lat po zakończeniu piłkarskiej kariery, wraca do Podbeskidzia. „Soker” dołączył do działu sportowego „górali”.


4 czerwca 2017 roku Marek Sokołowski rozegrał swój ostatni mecz w karierze. Z kibicami pożegnał się podczas starcia ostatniej kolejki I ligi, w którym Podbeskidzie mierzyło się z MKS-em Kluczbork. Były łzy wzruszenia i nie ma się co dziwić, bo gracz ten był poniekąd symbolem pierwszego wielkiego sukcesu klubu spod Klimczoka.

Do Podbeskidzia wracał zimą 2011 roku, po latach spędzonych m.in. w Odrze Wodzisław, Groclinie Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski i Polonii Warszawa. Od razu dotrał z zespołem do półfinału Pucharu Polski, a następnie awansował do ekstraklasy.

4 czerwca 2017 roku Marek Sokołowski rozegrał swój ostatni mecz w karierze. Fot. Krzysztof Dzierżawa/Pressfocus

W barwach „górali” rozegrał na najwyższym poziomie rozgrywkowym 138 spotkań i jest pod tym względem rekordzistą. Strzelił 15 bramek. To – po Robercie Demjanie i Damianie Chmielu – trzeci wynik w historii. Teraz „Soker” dołączył do działu sportowego klubu.

W najbliższy poniedziałek Podbeskidzie zagra na wyjeździe z Zagłębiem Sosnowiec. Marek Sokołowski w barwach bielskiego klubu raz mierzył się z tym rywalem i była to pamiętna porażka „górali” 4:5 z sezonu 2016/17, czyli pierwszym po pierwszym spadku z ekstraklasy. Pamiętny był również rewanż, rozgrywany wiosną w Sosnowcu. „Soker” w nim nie wystąpił, bo leczył kontuzjowane kolano, i zagrał jedynie w pożegnalnym spotkaniu rundy. Podbeskidzie łudziło się jednak, tak się niektórym wydawało, że ma szanse awansu do ekstraklasy.


Czytaj także:


Był doliczony czas gry, kiedy podyktowany został dla „górali” rzut karny. Którego nie wykorzystał Michał Janota. Wojciech Fabisiak, który później był zawodnikiem Podbeskidzia, obronił strzał pomocnika, a sytuacja ta była nawet omawiana, po zakończeniu sezonu, na… sesji Rady Miejskiej Bielska-Białej. Swojej frustracji nie krył wówczas prezydent miasta, Jacek Krywult. – Za awans czołowi zawodnicy mogli zarobić nawet 100 tysięcy złotych. W tym roku była duża szansa na awans. Trzeba było nie robić głupot, jak niewykorzystanie karnego w doliczonym czasie gry, bo ktoś sobie wymyślił, że strzela – mówił ówczesny sternik Bielska-Białej, mając na myśli Janotę właśnie.

Zawodnik ten w późniejszych latach kariery, kilka razy mierzył się z Zagłębiem i strzelił mu nawet bramkę, w barwach Arki Gdynia. Jesienią tego sezonu, w zremisowanym 2:2 meczu, zanotował asystę. Było to kolejne osobliwe starcie pomiędzy bielskim, a sosnowieckim zespołem. „Górale” do przerwy dominowali, prowadzili 2:0, a mogli prowadzić dwa razy wyżej. Zagłębie jednak na początku i na końcu drugiej połowy strzelał gole. Doprowadzając do wyrównania w… 10 doliczonej minucie. Obecnie sytuacja jest taka, że oba zespoły potrzebują punktów. Sosnowiczanie walczą o utrzymanie, a Podbeskidzie – przed meczem w Sosnowcu – kolejny raz ma jeszcze złudzenia, że załapie się do walki o ekstraklasę. Jest na to szansa. Stanie się tak, jeżeli po raz 14 w tym sezonie… nie zremisuje. Albo jeszcze gorzej.


Na zdjęciu: Marek Sokołowski znany był z waleczności. Tu ówczesny kapitan Podbeskidzia w walce podczas meczu z Pogonią Siedlce w 2016 r.

Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.