Mariusz Idzik: Nie można w nas wątpić

Rozmowa z Mariuszem Idzikiem, napastnikiem Ruchu Chorzów.


Skutecznie wykonany przez pana rzut karny zapewnił Ruchowi zwycięstwo 3:2 w meczu na szczycie ze Ślęzą Wrocław. Noga nie zadrżała?
Mariusz IDZIK: – Nie, absolutnie. Chociaż… rywale próbowali mnie zdeprymować. Wspominali mi, jak długo nie grałem, jak długo nie strzelałem. Na ich nieszczęście, nic nie zdziałali. Już wcześniej miałem obrany róg, w który uderzę. I poszło.

Nie był to pierwszy w sezonie karny, ale chyba najważniejszy…
Mariusz IDZIK: – To na pewno. Dzięki tej wygranej odskoczyliśmy Ślęzie na 12 punktów. Dość mocny to odskok. Nad Polonią Bytom mamy 10 punktów zapasu i trochę ta sytuacja w tabeli się klaruje. Całe szczęście, że Ślęzie nie udało się dowieźć zwycięstwa, a miała ku temu szansę. Odrobiła straty, prowadziła 2:1, była bliska odwrócenia losów tego meczu, ale okazało się, że odwróciliśmy je my.

Dwa gole w samej końcówce… Nie było na boisku chwili zwątpienia?
Mariusz IDZIK: – Jak można wątpić, skoro zna się te nasze końcówki? Już tyle goli Ruch strzelał w ostatnich minutach, że taka myśl w ogóle nie może przychodzić do głowy. Pamiętając o tym, co wydarzyło się w Gorzowie Wielkopolskim z Wartą czy kilku wcześniejszych meczach… Końcówki mamy bardzo mocne. Domyślam się, że pojawią się zaraz głosy w stylu: „Ten Ruch tyle karnych dostaje”. Nie ma jednak o czym dyskutować. Daniel Paszek był ewidentnie faulowany, „jedenastka” ze Ślęzą nam się należała.

Czym wicelider najmocniej uprzykrzał wam życie?
Mariusz IDZIK: – Zawodnicy Ślęzy fajnie się rotują, szukają miejsca w środku, potrafią wyjść z atakiem pozycyjnym, dobrze operują piłką. Ciężko się z nimi grało. To chyba pierwsza drużyna, która w meczu z nami naprawdę potrafiła grać piłką po ziemi. No i walczyła o zwycięstwo, nawet przy stanie 2:2.

Zaliczył pan pierwszy tej wiosny występ, wcześniej nie pozwolił na to złapany w ostatnim zimowym sparingu uraz częściowego uszkodzenia więzadeł krzyżowych. Jak się grało po takiej przerwie?
Mariusz IDZIK: – W porządku. Wiem, że nie jest to jeszcze optymalna dyspozycja, a od razu zostałem rzucony na głęboką wodę, skoro graliśmy z wiceliderem. Ale wolę tak niż wchodzić z ławki. Już tydzień wcześniej byłem z zespołem w Żmigrodzie, tyle że jako rezerwowy. Wtedy jeszcze przeczekaliśmy. Ostatni mikrocykl przepracowałem już cały i udało się przetrwać 90 minut – choć baliśmy się, że tlenowo mogę mieć problem. Z treningów tlenowych wykluczyły mnie problemy z kolanem, ćwiczyłem głównie siłowo. Od dwóch tygodni jestem jednak na pełnych obrotach, zaliczyłem kilka wizyt u lekarza. Wiem, że jest OK.

Kamień z serca, że wrócił pan dość szybko?
Mariusz IDZIK: – Bałem się, że zabraknie mnie nie tylko ze Ślęzą, ale nawet z Polonią Bytom, a to przecież równie ważny mecz, który już za niecałe dwa tygodnie. Na szczęście udało się dość szybko wyleczyć kolano, ono nie daje teraz negatywnych oznak. Trzeba się z tego cieszyć.

W ataku miał pan godne zastępstwo, bo Michał Biskup trafiał do siatki co mecz.
Mariusz IDZIK: – Robi to wrażenie. Michał wszedł do gry o punkty po długiej, kilkuletniej przerwie, a w 5 spotkaniach zdobył 5 bramek. Regularność godna szacunku, trzeba mu to oddać.

W sobotę wystąpiliście w ataku wspólnie. To inna gra niż w pojedynkę?
Mariusz IDZIK: – Z pewnością. Docieramy się i spokojnie dojdziemy do optimum. To, co pokazaliśmy ze Ślęzą, takim optimum na pewno nie było. Jesteśmy w stanie współpracować z Michałem lepiej. Będziemy nad tym pracować na treningach.

30 czerwca kończy się pański kontrakt z Ruchem. Po odniesieniu kontuzji nie było obaw o przyszłość?
Mariusz IDZIK: – Nie, bo czekałem na pełną diagnozę. Tuż po urazie można było sobie gdybać, nie wyglądało to najlepiej, ale szybko wykonałem USG, rezonans magnetyczny i wykluczyliśmy najgorszy scenariusz, czyli zerwanie więzadeł. Teraz wracam do formy. Patrząc z dzisiejszej perspektywy, nerwy byłyby zupełnie niepotrzebne.


Czytaj jeszcze: Dreszczowiec na szczycie. Ruch rzutem na taśmę ograł Ślęzę!

Do końca sezonu nie podpisze pan umowy ani z „Niebieskimi”, ani innym klubem?
Mariusz IDZIK: – Trudno mi cokolwiek odpowiedzieć na takie pytanie. Tak naprawdę już od stycznia mogłem podpisać kontrakt gdziekolwiek.

Oferta z Ruchu leży na stole?
Mariusz IDZIK: – Rozmawialiśmy oczywiście wstępnie z prezesem Siemianowskim. Ale na razie nie będę niczego więcej zdradzał.


19 GOLI w 19 ligowych występach strzelił w tym sezonie Mariusz Idzik. W klasyfikacji strzelców III grupy III ligi zajmuje 2. miejsce, ustępując o trafienie Marcinowi Przybylskiemu z Foto-Higieny Błyskawicy Gać, który do zdobycia 20 bramek potrzebował 21 meczów.


Na zdjęciu: Mariusz Idzik wrócił do gry po kontuzji i uczcił ten fakt golem, ale przyznaje, że do optymalnej dyspozycji jeszcze trochę mu brakuje.
Fot. Tomasz Kudala/PressFocus