Nieustępliwość zawodnika Wisły się opłaciła

To był pana najlepszy mecz w tym sezonie?
Marko KOLAR: Myślę, że tak. Zagraliśmy dobrze jako cały zespół. Jeżeli tak jest, jeżeli wszyscy zrobią to czego od nas chce trener, to wygląda to dobrze. Tak jak w meczu z Górnikiem w Zabrzu.

Jaki był pomysł na Górnika, który ostatnio wygrywał przecież spotkanie za spotkaniem?
Marko KOLAR: Trener przed meczem uczulał nas na to, że nie robimy wysokiego pressingu, że nie atakujemy rywala na jego połowie, tylko mamy się wycofać do tyłu i czekać na kontry w swoim wykonaniu. Jak pokazały boiskowe wydarzenia, był to dobry pomysł.

Przy pierwszym zdobytym przez was golu wykazał się pan dużą nieustępliwością. Do końca biegł pan za piłką i wywalczył karnego.
Marko KOLAR: Zawsze idę do końca. Tego się nauczyłem w Chorwacji, nauczyli mnie tego szkoleniowcy w moim kraju. W Zabrzu zdążyłem przed bramkarzem, no i… karny dla nas.

Co dalej z Kubą?

Jedenastka była?
Marko KOLAR: W stu procentach, bramkarz rywala mnie zahaczył.

Był pan wyznaczony do strzelania karnego jako pierwszy?
Marko KOLAR: Tak. Czy noga zadrżała? Owszem, bramkarz rywala wyczuł moje intencje, ale bramka to bramka.

Ostatniego karnego strzelał pan jeszcze w ojczyźnie. Tak było?
Marko KOLAR: Chyba tak, choć nie pamiętam czy było to w barwach Interu czy Lokomotiva. W swoim życiu każdego karnego, którego strzelałem, to wykorzystałem. Dobrze idzie (śmiech).

Przy drugim strzelonym przez siebie golu wykazał się pan dużym spokojem ogrywając Suareza.
Marko KOLAR: To prawda, ale tutaj trzeba przede wszystkim podkreślić świetne podanie Vukana Savicevicia. Ja już potem zrobiłem to, czego się ode mnie oczekuje czyli strzeliłem bramkę.

W Zabrzu wyglądaliście dużo lepiej fizycznie niż było to wcześniej. Z czego to wynikało?
Marko KOLAR: Było trochę odpoczynku po tym meczu ze Śląskiem. Była dłuższa przerwa. Teraz będzie jeszcze dłuższa, żeby przygotować się do tego kolejnego spotkania z Koroną.

Po przerwie ruszyliście odważniej na Górnika. To była część planu taktycznego?
Marko KOLAR: Tak. Trener mówił w szatni, żeby ruszyć na nich i to dobrze zrealizowaliśmy.

Marko Kolar już nie chce zapeszać

Długo czekaliście na zwycięstwa, bo od końca marca…
Marko KOLAR: Trochę długo to trwało, ale w końcu udało się zdobyć trzy punkty. Dla nas to tym bardziej ważne, że celem na koniec sezonu jest wywalczenie tego dziewiątego miejsca w grupie spadkowej. W Zabrzu zrobiliśmy krok do przodu w tym kierunku. Idziemy krok po kroku, chcemy też wygrywać w kolejnych meczach.

Na razie na swoim koncie ma pan 9 bramek. Dogoni pan pod tym względem Zdenka Ondraszka?
Marko KOLAR: Moim celem jest to, żeby tych trafień na swoim koncie mieć jak najwięcej. Mam nadzieję, że tak będzie.

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ