Marokańska niespodzianka

„Lwy Atlasu” są na najlepszej drodze, żeby awansować do drugiej rundy mistrzostw świata.


Z Doha pisze Michał Zichlarz

Piłkarska reprezentacja Maroka ma ładny dorobek w historii mundiali, choć gra w nich dopiero po raz szósty. „Lwy Atlasu” jako pierwsza z reprezentacji z Czarnego Kontynentu zdobyły punkt w finałach MŚ, remisując na meksykańskim mundialu w 1970 roku z Bułgarią 1:1.

16 lat później, na drugich mistrzostwach w Meksyku było jeszcze lepiej. Drużyna z takim zawodnikami w składzie, jak doskonały brakarz Badou Zaki czy napastnik Krimau wygrała grupę F przed Anglią, Polską i Portugalią, żeby w walce o ćwierćfinał – po zażartym meczu – polec z późniejszym wicemistrzem świata RFN 0:1, po golu strzelony przez Lothara Matthausa w samej końcówce.

Zamieszanie z selekcjonerem

Obecna rzeczywistość? Marokańczycy co dwa lata są dyżurnym kandydatem do czołowych lokat w Pucharze Narodów Afryki, ale zawsze zawodzą. Zresztą mistrzem swojego kontynentu byli tylko raz i to lata temu, bo w 1976 roku. Zdolnych piłkarzy nigdy tam nie brakowało, ale nikt wszystkiego nie potrafił scalić, scementować, żeby tworzyli jeden silny zespół. Nie udało się to naszemu Henrykowi Kasperczakowi lata temu. Nie wyszło też takiemu specjaliście od pracy z reprezentacjami w Afryce jak Herve Renardowi. Tym, który miał wszystko zebrać był Bośniak Vahid Halilhodzić.

W 2014 roku z Algierią w dobrym stylu awansował do 1/8 brazylijskich MŚ. Maroko objął trzy lata temu. Awansował do katarskiego mundialu, a na ostatnim Pucharze Narodów zimą tego roku w Kamerunie doszedł do ćwierćfinału. W dalszej pracy przeszkodziła mu wojna z marokańską gwiazdą, Hakimem Ziyechem.

Doświadczony, ale też uznawany za mocno kontrowersyjnego trenera Halilhodzić nie powoływał gwiazdora Chelsea na kolejne mecze. Zarzucał mu lenistwo i brak odpowiedniego podejścia. Nie zabrał go na ostatni Puchar Narodów. W marcu Marokańczycy w play offach o mundialu pokonali DR Konga (1:1 i 4:1) po czym Halilhodzić… stracił pracę. Stało się to w sierpniu, a więc na trzy miesiące przed turniejem w Katarze. Wcześniej taka sytuacja przydarzyła się z jego udziałem w Wybrzeżu Kości Słoniowej, zwolniony 4 miesiące przed MŚ 2010 oraz w Japonii w 2018. Tam został zwolniony dwa miesiące przed turniejem w Rosji…

Będą czarnym koniem?

Marokańska federacja postawiła na byłego 45-krotnego reprezentanta Maroka Walida Regragui. To były obrońca klubów we Francji, urodzony zresztą, jak wielu Marokańczyków nad Sekwaną. Trener reprezentacji Belgii, Robert Martinez mówiąc o meczu z „Lwami Atlasu”, który odbył się w ostatnią niedzielę wspomniał, że to spotkanie będzie jak małe derby. I tak faktycznie było. Wielu graczy Maroka pochodzi przecież z Belgii. Wielu kibiców z tego kraju przyjechało na mundial w Katarze wspierać… „Lwy Atlasu”.

Tam mieszkają i pracują, ale wspierają kraj swoich rodziców czy dziadków. Na swoim blogu Afrykagola.pl pisałem przed mundialem w Katarze, że Maroko może być czarnym koniem turnieju. Na razie grają więcej niż dobrze. Bezbramkowy remis w starciu z wicemistrzami świata Chorwatami na początek, a teraz ogranie jednego z faworytów Belgów 2:0 po kapitalnym spotkaniu. Przed ekipą trenera Regraguiego starcie z teoretycznie najsłabszą w grupie F Kanadą.

– Mamy wielką generację piłkarzy, którzy grają w największych i najsilniejszych klubach. Kibice w Maroku są dumni, ze mogą oglądać swoich graczy w Bayernie Monachium, Chelsea czy Paris Saint-Germain. Nasz cel w katarskich finałach? Chcemy by kibice w naszym kraju byli dumni z naszego występu, ale żadnych obietnic nie chcę składać. Wiadomo z kim się mierzymy, jakich rywali mamy w grupie. To medaliści ostatnich mistrzostw świata. Dotychczas tylko raz, w 1986 roku udało nam się wejść do fazy pucharowej. Jeżeli teraz byłoby podobnie, to turniej w Katarze będziemy mogli uznać za udany – podkreśla selekcjoner Maroka.


Afrykańskie sukcesy w MŚ

Ćwierćfinały: Kamerun (1990), Senegal (2002), Ghana (2010)

1/8 turnieju: Maroko (1986), Nigeria (1994, 1998, 2014), Ghana (2006), Algieria (2014), Senegal (2022)


GRUPA F

czwartek 01.12., godz. 16.00. DOHA – Al Thumama Stadium

Maroko-Kanada

sędzia Raphael Claus (Brazylia)


Na zdjęciu: W akcji gwiazda „Lwów Atlasu” Hakim Ziyech (nr 7).

Fot. Grzegorz Wajda