Marosz Kovaczik: Chciałbym zgrupowania w lecie

Rozmowa z Maroszem Kovaczikiem, trenerem reprezentacji Polski koszykarek.


Pandemia koronawirusa spowodowała, że ligowy sport w Europie, nie tylko w koszykówce, zatrzymał się już dwa miesiące temu, a większość rozgrywek została przedwcześnie zakończona. Jak z tej perspektywy wyglądają plany pracy z reprezentacją w najbliższych tygodniach? Lato to był zawsze pracowity czas dla kadry…

Marosz KOVACZIK: – Jestem cały czas w kontakcie z polską federacją. Mamy plan działania – najpierw trzy tygodnie indywidualnych przygotowań kadrowiczek, a później trzy tygodnie zgrupowania, na które chciałbym powołać 18 zawodniczek.

Bardzo zależy mi na przeprowadzeniu w lipcu bądź sierpniu tego zgrupowania, ale zobaczymy, jak rozwinie się sytuacja. Na razie to tylko projekt, ale mam nadzieję, że o konkretach będziemy mogli rozmawiać w czerwcu.

Od momentu objęcia kadry jesienią nie miał pan zbyt wiele czasu na poznanie zawodniczek…

Marosz KOVACZIK: – I to jest największy problem, tym bardziej że w eliminacjach mistrzostw Europy 2021 gramy w grupie z takimi zespołami, jak czwarta drużyna ostatniego EuroBasketu, czyli Wielka Brytania i Białoruś, która ma za sobą występ w igrzyskach w Rio de Janeiro. Obie te ekipy w dość stabilnym składzie pracują od kilku lat.

Do tej pory miałem sześć dni treningów z podstawowymi koszykarkami. Potem było jeszcze krótkie zgrupowanie z perspektywicznymi, młodymi zawodniczkami, ale to wszystko – z punktu widzenia szkoleniowego – to praktycznie nic. Dlatego bardzo zależy mi na tym, by lato nie było puste dla reprezentacji.

Przez ostatnie lata pracował pan w CCC Polkowice, sięgając dwukrotnie (2018 i 2019) po złote medale mistrzostw Polski. W zakończonym przedwcześnie, w marcu, sezonie było piąte miejsce na podstawie ligowej tabeli. Czy zostaje pan na Dolnym Śląsku?

Marosz KOVACZIK: – Nie, kontrakt się skończył, rozmów o przyszłości nie było. Klub rozliczył się bardzo fair z minionego sezonu. Na razie nie wiem, co będą robił. Mój agent przedstawia propozycje, ale to na razie nic pewnego. Z Polski żadnej nie miałem do tej pory. Czekam spokojnie. Na pewno chciałbym pracować w klubie, a nie tylko z kadrą.

A jaka będzie koszykówka w Europie w nowym sezonie?

Marosz KOVACZIK: – Rywalizacja ligowa w poszczególnych krajach na pewno wróci, podobnie jak w innych dyscyplinach sportu, choć na pewno będzie mniej pieniędzy. O ile? Nie mam pojęcia.

Nie wiem też, jak będą wyglądać europejskie puchary, bo w różnych krajach epidemia jest na innym etapie i to na pewno nie skończy się w tym samym czasie. Może tak być, że rozgrywki w poszczególnych ligach, także w polskiej, będą tylko z udziałem krajowych koszykarek. Dużo też będzie zależeć od ligi za oceanem – WNBA. Czy i kiedy wystartuje oraz tego, kiedy zostaną otwarte granice.

Jak wygląda obecnie sytuacja w pana kraju, na Słowacji?

Marosz KOVACZIK: – Na Słowacji mieliśmy sześć tygodni ostrej kwarantanny, m.in. zakaz wyjazdów poza miejsce zamieszkania, czego pilnowała bardzo rygorystycznie policja. Powoli znoszone są ograniczenia, ale wolniej niż w innych krajach, choć u nas jest bardzo mało przypadków – tygodniowo przybywa po ok. 30-40 zakażonych. Rząd podzielił powrót do normalności na cztery etapy, każdy trwający po dwa tygodnie.


Czytaj jeszcze: Mistrzostwa z opóźnieniem


Od końca kwietnia są otwarte większe sklepy, kawiarnie i restauracje, ale posiłki tylko na wynos lub na świeżym powietrzu z zachowaniem dystansu społecznego. Półtora tygodnia temu rozpoczęliśmy kolejny etap, otworzono m.in. część hoteli i zakłady fryzjerskie. W następnym, jeśli nie będzie wrastać liczba chorych, dzieci wrócą do szkoły.

A jak pan spędził czas kwarantanny? Całkowity rozbrat z koszykówką?

Marosz KOVACZIK: – Nie. Aktywność, także koszykarska, musi być. Na szczęście w domu, w Koszycach, mamy duży taras, więc tam było nasze centrum sportowe, także koszykarskie. Córki mają mini-kosze. Nadrobiłem zaległości rodzinne z całego sezonu. Chyba jeszcze nigdy w życiu nie byłem z córkami i żoną non stop przez siedem tygodni…

Oprócz koszykówki uprawia pan inne sporty?

Marosz KOVACZIK: – Lubię jeździć na rowerze i takie wyprawy z córkami, które miały zajęcia online w szkole podstawowej, robiliśmy sobie często. Teraz jestem mniej aktywny, bo niedawno przeszedłem zabieg kręgosłupa, więc na razie w grę wchodzą jedynie spacery i treningi pod okiem specjalisty, by wzmocnić mięśnie pleców. Ale na zgrupowanie z biało czerwonymi będę gotowy.

Rozmawiała: Olga Miriam Przybyłowicz

Na zdjęciu: Marosz Kovaczik trenerem biało-czerwonych jest od ponad pół roku ale zbyt wiele okazji by się z nimi spotkać nie miał.

Fot. Rafał Rusek/PressFocus