Martin Chudy: Nie mieliśmy piłkarza, który tworzyłby okazje dla Igora

W pierwszej części sezonu zdobyliście w 20 meczach 23 punkty. Jak ocenia pan ten dorobek?
Martin CHUDY: Kiedy trafiłem do Zabrza zimą, sytuacja po pierwszej części sezonu była gorsza, bo na koncie mieliśmy 17 punktów, a teraz jest o 6 więcej. Ale to tylko 2 więcej niż zgromadził zespół znajdujący się na miejscu spadkowym. Z drugiej strony mamy 7-8 punktów straty do czołowej ósemki. Myślę, że wiosną będzie jeszcze szansa na to, żeby walczyć o górną połówkę. Potrzebne są dobre przygotowania i mobilizacja w tych dziesięciu meczach rundy zasadniczej.

Czego brakowało w jesiennych meczach?
Martin CHUDY: Determinacji i trochę jakości w środku pola. Proszę pamiętać, że wiosną mieliśmy w tej formacji tandem Żurkowski – Gwilia. To był mocny duet, który potrafił rozkręcić naszą grę, a także zapewnić spokój na boisku. Wiedzieli, jak operować piłką, jak zagrać. To po ich podaniach Igor Angulo zdobył sporo bramek.

Latem wiele się zmieniło, było sporo rotacji, trener starał się szukać najlepszych rozwiązań. Nie mieliśmy takiego piłkarza, który na tej pozycji zagrałby kilka bardzo dobrych meczów z rzędu, tworzył okazje dla Igora i sam coś strzelił. Wiele razy przegrywaliśmy walkę o środek boiska. Mamy wielu młodych chłopaków, którzy potrzebują czasu, żeby dojrzeć, ale z drugiej strony potrzebujemy punktów. Występowali na tej pozycji i Łukasz Wolsztyński i Filip Bainović, nie są to jednak piłkarze pokroju Żurkowskiego, którzy biegają wzdłuż i wszerz, szukając gry. Podobnym zawodnikiem był „Wako” Gwilia. Takiego piłkarza potrzebujemy – z doświadczeniem, zdolnym pokierować grą. Myślę tutaj o typie gracza, jakimi są na przykład Starzyński w Lubinie czy Furman w Płocku, którzy dają spokój, a ze stałego fragmentu potrafią zagrozić bramce rywala. Gdybyśmy kogoś takiego mieli, nasz dorobek byłby bogatszy o 8 punktów.


Zobacz jeszcze: Nowy Rok w Nowym Jorku, czyli jak spędzą sylwestra piłkarze Górnika Zabrze


Wiosną kibice będą oglądali więcej takich meczów z waszym udziałem, jak te w końcówce roku z Wisłą Kraków czy Jagiellonią?
Martin CHUDY: Mocno wierzę, że tak będzie. U siebie graliśmy praktycznie w każdym meczu dobrze lub bardzo dobrze, także w derbach z Piastem, a nawet w przegranym meczu z Lechem; w meczu z tym ostatnim rywalem wykreowaliśmy przecież wiele bramkowych okazji i wyglądało to naprawdę nieźle. Problemem były mecze wyjazdowe.    

Właśnie, z czego wynikała słaba gra i słabe wyniki w spotkaniach na obcych stadionach? Przecież w poprzednim sezonie więcej punktów zdobyliście grając na wyjazdach niż u siebie… Teraz na obcych boiskach zdobyliście ledwie cztery punkty.
Martin CHUDY: Trudno to wytłumaczyć. Na pewno wpływ na to miała sytuacja kadrowa. Kilku zawodników od nas odeszło, a przyszła grupa nowych, młodych graczy. Grając u siebie, jest większe wsparcie kibiców, gra się lepiej. Grając na wyjazdach było już inaczej. Tutaj na pewno są rezerwy.


Zobacz jeszcze: Martin Chudy odwdzięczył się za zaufanie Marcina Brosza