Martwi się przełożonymi meczami

Trener GKS-u 1962 Jastrzębie Jarosław Skrobacz był niepocieszony, że piątkowy mecz jego drużyny z GKS-em Bełchatów został odwołany. – Na wybryki natury nie ma jednak siły – przyznał szkoleniowiec lidera II ligi. – Podróż z Jastrzębia zajęła nam ponad pięć godzin, wyruszyliśmy w czwartek o godz. 15.00, a na miejscu byliśmy po dwudziestej. Śnieg zaczął obficie sypać około południa, o 13.00 na murawie była już 5-7 centymetrowa warstwa białego puchu.

Bełchatów ma podgrzewaną płytę, ale to niewiele daje, jeżeli system nie jest włączony przez kilka dni. A przecież na początku tygodnia temperatury były dodatnie. Rozmawiałem potem z trenerem gospodarzy Mariuszem Pawlakiem i jedynym sposobem, by mecz mógł dojść do skutku, byłoby rozegranie go… we czwartek. Co się zaś tyczy opadów śniegu – nawet sto osób nie byłoby w stanie uporać się z tym problemem, bo odśnieżone linie były natychmiast zasypywane i tak w kółko. Poza tym silne podmuchy wiatru nawiewały ten śnieg na boisko.

Zerkają na prognozę

Na mecz wybrała się dwustu-osobowa grupa sympatyków drużyny z Jastrzębia, ale zawróciła z drogi, gdy zapadła decyzja (sędzia Paweł Kukla z Krakowa podjął ją o 18.05) o odwołaniu spotkania. Na zwrot kosztów wyprawy do Bełchatowa GKS 1962 Jastrzębie nie ma co liczyć, bo niby kto miałby to zrobić? Organizator meczu w niczym tu nie zawinił, więc jastrzębianie wyrzucili pieniądze w błoto.

Odwołanie dwóch spotkań wyjazdowych w najbliższej przyszłości na pewno spowoduje problemy natury logistycznej. – To na pewno będzie problem, nie ma zbyt wielu wolnych terminów – nie ukrywa trener Skrobacz. – Jak przyjdą nam mecze w systemie środa – sobota, być może przez cały tydzień będziemy poza Jastrzębiem. Nie znamy jeszcze terminów przełożonych spotkań, ale może się zdarzyć, że w środę będziemy grali w Stargardzie, a w sobotę w Elblągu z Olimpią.

Nie zapominajmy, że kilku naszych zawodników pracuje zawodowo i będą musieli wziąć urlopy. To prozaiczne, ale konkretne problemy organizacyjne. Teraz cały czas zerkamy na prognozę pogody w Warszawie i okolicy, bo w sobotę czeka nas mecz ze Zniczem Pruszków. U nas, na Śląsku, ocieplenie ma przyjść dopiero w czwartek, na Mazowszu już od wtorku mają być dodatnie temperatury. Gdyby najbliższy mecz ze Zniczem nie doszedł do skutku, z naszego punktu widzenia byłby to dramat.

Na bocznym torze

Trener Jarosław Skrobacz w najbliższych kolejkach musi pogodzić się z absencją dwóch zawodników – Dawida Weisa i Kacpra Kawuli. Pierwszy z wymienionych od dłuższego czasu zmaga się z urazem stawu skokowego i nie trenuje. Kawula zaczął trenować, zagrał nawet kilka minut (zmienił Dominika Kulawiaka) w sparingu z Rozwojem Katowice, ale w ubiegłym tygodniu dopadła go grypa i znowu musiał sobie zrobić przerwę. – Nie będę zgadywał, kiedy będzie do naszej dyspozycji – powiedział Jarosław Skrobacz. – Być może będzie to dopiero połowa kwietnia, podobnie rzecz ma się z Dawidem. Ze względu na intensywność spotkań obaj są nam bardzo potrzebni.

W normalnym terminie

Pojawiły się pogłoski, że zaplanowany na 31 marca mecz na szczycie z ŁKS-em Łódź odbędzie się w innym terminie. Podobno zgody na rozegranie meczu w sobotę nie wyraziła policja i spotkanie zostanie przyspieszone o jeden dzień, czyli piłkarze zagrają w Wielki Piątek. – Nic mi nie wiadomo, byśmy domagali się zmiany tego terminu – powiedział przedstawiciel komendy miejskiej policji w Jastrzębiu Zdroju. – Mecz z ŁKS-em Łódź odbędzie się w sobotę, 31 marca, o godzinie 15.00. I tylko tyle mogę powiedzieć.