Marzenia sięgają mistrzostwa świata, ale…

Adam GODLEWSKI: Rosja jest już gotowa do przeprowadzenia mundialu?
Maciej RYBUS: Z dnia na dzień – coraz bardziej. W poprzedni weekend otwarto stadion w Jekaterynburgu, a nieco wcześaniej obiekty w Rostowie i Niżnym Nowogrodzie. Nie obaw, że gospodarze nie wyrobią się z oddaniem wszystkich aren; nie ma sensu panikować. Myślę, że tempo i kalendarz prac są porównywalne z tym, jakie obserwowaliśmy w Polsce przed finałami Euro 2012. U nas też przecież było dużo pośpiechu i nerwowego szumu, a potem wszystko pięknie się udało. W Rosji będzie identycznie.

Rosjanie modernizują również infrastrukturę drogową, dworce kolejowe i lotniska?
Maciej RYBUS: Mogę się wypowiadać właściwie tylko o Moskwie, która większość, ba praktycznie wszystkie prace, ma już za sobą. Jeszcze latem ubiegłego roku roboty na drogach były na każdy kroku, a korki – potworne. Z domu na trening jechałem znacznie dłużej niż godzinę, teraz zajmuje mi to niewiele ponad 20 minut. Zamiast koparek, na ulicach pojawiły się bilbordy promujące mundial, kampania informacyjna w telewizji także już ruszyła, reklamy są emitowane bardzo często. Rosja jeszcze może mocno nie żyje finałami, ale powoli klimat mistrzostw zaczyna być odczuwalny.

To przyjazny kraj do życia?
Maciej RYBUS: Nawet bardzo. Super czuję się mieszkając w centrum Moskwy, w apartamencie z widokiem na stadion na Łużnikach. Jest tu bezpiecznie i spokojnie, każdemu mogę polecić z czystym sumieniem.

Ożenił się pan w Rosji – serdeczne gratulacje – należy więc zakładać, że po zakończeniu kariery zostanie pan w Moskwie na stałe?
Maciej RYBUS: Nie mam takich zamiarów, po zakończeniu gry w piłkę chciałbym wrócić do Polski, do której często tęsknię mieszkając już kilka naprawdę ładnych lat za granicą. Przedstawiłem już zresztą takie plany żonie, której cała najbliższa rodzina mieszka w Rosji. Lana zareagowała tak, że skończy się pewnie na częstych odwiedzinach krewnych w jej kraju. Albo na życiu na dwa domy. To jednak kwestia odległej, mam nadzieję, przyszłości. Kilka lat jeszcze będę grał przecież zawodowo w piłkę.

Kupił pan już mieszkanie w Moskwie?
Maciej RYBUS: Dopiero zamierzam, na razie wynajmuję, ale umowę mam ważną tylko do końca lipca, więc powoli rozglądam się już za czymś własnym. Ceny są wyższe niż w Warszawie, w najlepszych dzielnicach nawet znacznie. Chciałbym kupić mieszkanie blisko naszego centrum treningowego, które znajduje się pod miastem, żeby nie tracić dwóch godzin na przejazd przez Moskwę w każdą stronę. Obcokrajowcy nie mają problemu z zakupem mieszkań w Rosji. Gdyby jednak pojawił się jakiś kłopot, skorzystam po prostu z praw żony, która jest obywatelką tego kraju.

Ślub wzięliście w obrządku wschodnim, gdzieś przeczytałem, że w Polsce ma być drugi. To prawda?
Maciej RYBUS: Planujemy wydanie bankietu, ale już wiem, że przed finałami mistrzostw świata zabraknie wolnych terminów. Zresztą nie chciałbym skupiać się na innych sprawach, niż przygotowanie do mistrzostw, które stanowią dla mnie priorytet. Nie wiem, czy będzie druga ceremonia, raczej nie planuję hucznego wesela na 200 osób; wydam raczej skromne przyjęcie dla rodziny, przyjaciół i bliskich.

Z udziału w Euro 2016 na ostatniej prostej wykluczyła pana kontuzja. Zatem to mundial ma być najlepszym podsumowaniem udanej kariery?
Maciej RYBUS: Tak właśnie to widzę. Przed Euro miałem ogromnego pecha, urazu doznałem w ostatniej ligowej kolejce Premier Ligi. Nie dopuszczam więc myśli, że teraz scenariusz miałby się – odpukać – powtórzyć. Mundial ma jeszcze wyższą rangę, na dodatek jest organizowany w kraju, w którym na co dzień mieszkam i gram. Nie wyobrażam więc sobie nawet, żeby mógł odbyć się beze mnie.

Nasza reprezentacja jest bardziej zaawansowana wiekowo, ale będzie bardziej doświadczona niż podczas Euro’16. Będzie również silniejsza niż dwa lata temu we Francji?
Maciej RYBUS: Wydaje mi się, że dzięki zgraniu zespołu i obyciu większości zawodników na dużych imprezach, rzeczywiście będziemy silniejsi. Tyle że mocniejsi będą także przeciwnicy. Począwszy od tych grupowych, po których nie wiemy, czego się spodziewać. Rywale z innych kontynentów to inne style gry, których na co dzień nie przerabiamy. Fajnie więc, że w marcu była okazja do przećwiczenia pewnych schematów w meczach towarzyskich z zespołami prezentujący podobny futbol do Senegalu i Japonii. Nasz potencjał jest duży, ale musimy doceniać też klasę przeciwników. A już na pewno ich nie lekceważyć, gdyż w komplecie prezentują dużą jakość, Kolumbia pokazała moc pokonując w marcu Francję na jej terenie. Grupa jest wyrównana, naprawdę każdy może awansować do fazy pucharowej. Dlatego w drużynie nie było żadnej euforii po losowaniu, wyszliśmy z założenia, że najlepsze jest spokojne podejście. Trzeba znać własną wartość, ale też szanować rywali. A przede wszystkim dobrze przygotować się na zgrupowaniu w Arłamowie na trzy trudne przeprawy w pierwszej części mistrzostw.

Najbardziej powinniśmy obawiać się Kolumbii?
Maciej RYBUS: To zespół, który może być uznawany za faworyta grupy. Fajnie gra w piłkę, bo technika u każdego zawodnika jest na wysokim poziomie. Z kolei Senegal to przede wszystkim siła fizyczna, dynamika i wybieganie. Natomiast drużyna Japonii jest mobilna, nieustępliwa i szybka. Rywalizacja z takimi przeciwnikami zapowiada się więc interesująco. Powtarzam jednak – poprzeczka została zawieszona naprawdę wysoko.

Jak podoba się panu pomysł trenera Adama Nawałki na grę 1-3-5-2?
Maciej RYBUS: Rozegraliśmy cztery ostatnie mecze w tym ustawieniu, ale… wydaje mi się, że podstawowy schemat na mundialu będzie taki, jak w eliminacjach: 1-4-4-2. Sądzę, że w Rosji wrócimy do taktyki, która sprawdziła się w eliminacjach, natomiast ustawienie z trzema stoperami może być fajną alternatywą. Selekcjoner dostał materiał do analizy, a przeciwnicy także nie mogli przegapić, że nasze ustawienie zostało zmienione, i to aż na w cztery spotkania.

Rywale do końca nie będą pewni, na które rozwiązanie zdecyduje się Nawałka?
Maciej RYBUS: I o to właśnie chodziło! Przeciwnicy nie będę wiedzieli, czego się po nas spodziewać, dlatego myślę, że selekcjonerowi wchodziło także o wprowadzenie elementu dezorientacji. Mamy przygotowane dwa warianty, i dzięki temu jesteśmy przygotowani na każdy rozwój sytuacji na boisku. Po udanych eliminacjach był czas, żeby przećwiczyć coś nowego, i trener Nawałka perfekcyjnie wykorzystał ten moment. A jakie decyzje podejmie przed mundialem – dopiero się przekonamy.

Przy 1-4-4-2 równie dobrze czuje się w obronie jak i linii pomocy?
Maciej RYBUS: Zdecydowanie lepiej w defensywie, już dawno zresztą pogodziłem się z przekwalifikowaniem na obrońcę. To pozycja, której się nauczyłem, i dziś jest dla mnie podstawowa. I naprawdę najbardziej mi odpowiada. W Lokomotiwie kilka razy zagraliśmy w systemie 3-5-2 ze mną na lewym wahadle, ale to nie jest jakaś wielka zmiana. Jedno spotkanie w Pucharze Rosji, z Krylią Sowietow Samara, zaliczyłem – łącznie z dogrywką – także na prawej… pomocy. Atakowaliśmy, na dodatek sam byłem na tym skrzydle, musiałem więc ogarniać także obowiązki w obronie, ale generalnie grałem bardzo ofensywnie. Sporo strzelałem, raz trafiłem w słupek. Czułem się świetnie na tej pozycji, i choć odpadliśmy wtedy z pucharu – dla mnie to spotkanie okazało się przełomowe. Trenerowi Jurijowi Sieminowi pokazałem, że jestem wszechstronny. Wcześniej, gdy trzykrotnie zagrałem na prawej obronie, ocena szkoleniowca nie była tak wysoka. Wcale się jednak nie dziwię, bo to nie jest miejsce dla mnie. Co innego grać z przodu na prawej stronie, gdzie mogę zejść do środka i uderzyć. Myślę, że na prawej pomocy, czy na prawym wahadle, spokojnie dałbym sobie radę także w reprezentacji Polski. Gdy natomiast występuję z tyłu, widać wyraźnie, że wiodąca jest moja lewa noga, a prawą posługuję się niechętnie. Nie ma to więc większego sensu.

Jakie ma pan marzenia przed występem w mundialu?
Maciej RYBUS: Marzenia sięgają nawet tytułu mistrza świata, nigdy nie byłem minimalistą. Tyle że to, co śni ci się po nocach, może być bardzo dalekie od realnego spojrzenia. Podstawowym celem jest, patrząc trzeźwo, wyjście z grupy. A jeśli udałoby się to zrealizować, potem plany powinny obejmować każdy kolejny mecz, krok po kroku. Nie ma sensu dalej wybiegać w przyszłość. Pierwszy mecz z Senegalem będzie oczywiście kluczowy dla naszych losów w fazie grupowej, więc tak naprawdę na nim trzeba się skupić.

* Wywiad pochodzi w dodatku „SPORT na Mundial”, ukazującym się w każdym czwartkowym wydaniu „Sportu”