„Masakra” w Petach Tikwie

Wyprawa Śląska do Izraela zakończyła się fiaskiem, zamiast oczekiwanej przepustki do dalszych gier Ligi Konferencji Europy był nokaut.


– Przyjechaliśmy do Izraela wygrać ten mecz i nie patrzeć na zaliczkę z pierwszego spotkania – deklarował przed meczem z Hapoelem Beer Szewa pomocnik Śląska Mateusz Praszelik, dla którego zabrakło miejsca w podstawowym składzie wrocławian.

Minęło zaledwie siedem minut spotkania w Petach Tikwie, gdy z twarzy Praszelika i jego kolegów z drużyny uśmiech zniknął z twarzy.

Prawdę powiedziawszy spotkanie nie mogło gorzej ułożyć się dla podopiecznych trenera Jacka Magiery. Już w 2. minucie Szymon Lewkot zbyt krotko podał futbolówkę do Matusza Putnockiego, bramkarza Śląska uprzedził niespełna 27-letni napastnik z Ghany, Eugene Ansach i skierował futbolówkę do siatki. Piłkarze Hapoelu poczuli krew i nie w głowie była im obrona korzystnego wyniku. Pięć minut później błąd w środku boiska popełnił Rafał Makowski, który stracił piłkę, otrzymał ją na lewej stronie niepilnowany Ramzi Safuri (gdzie był w tym momencie Lewkot?), wjechał w pole karne wrocławian i po raz drugi zmusił do kapitulacji Putnockiego.

Niewiele brakowało, by w 14 minucie Śląsk stracił trzeciego gola, ale na szczęście dla wrocławian Sagiw Jehezkel nie trafił w światło ich bramki. 26-letni napastnik stanowił największe zagrożenie dla obrońców polskiego zespołu. W 37 minucie tylko świetna interwencja Putnockiego zapobiegał utracie trzeciego gola po strzale głową Jehezkela. W 42 minucie ten sam zawodnik przy biernej postawie defensorów Śląska „ostemplował” słupek bramki Putnockiego. Aktywa Śląska w I połowie? Było tego jak na lekarstwo, w zasadzie w protokole meczowym możemy uwzględnić tylko strzał Krzysztofa Mączyńskiego (20 min.), lecz Ariel Harush popisał się skuteczną interwencją.

Już w pierwszej akcji po przerwie zrobiło się groźnie w polu karnym Śląska. Kolejny sygnał ostrzegawczy wysłał Jehezkela, ale był naciskany przez Lewkota i Putnocky bez problemu złapał piłkę. W tym momencie podopieczni Jacka Magiery przekonali się, że to nie przelewki i zaczęli niepokoić Harusha. W 52 minucie oko w oko z bramkarzem Hapoelu stanął Robert Pich, jednak miał problemy z opanowaniem piłki i górą w tym pojedynku golkiper gospodarzy. Minutę później wynik mógł skorygować Praszelik, lecz jego główkę w kapitalnym stylu obronił Harush.

Chwilę później wrocławianie boleśnie odczuli na własnej skórze, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. Ich „Prześladowca”

Jehezkel przedarł się lewą flanką, idealnie obsłużył Ansaha, który skierował piłkę do bramki. W tym momencie polski zespół został pozbawiony wszelkich złudzeń, bo zniwelowanie dwubramkowego manka tego wieczoru było ponad siły i możliwości Śląska. Gwoździa do trumny zespołu Jacka Magiera wbił w 82 minucie rezerwowy Itamar Shviro, który otrzymawszy piłkę od Eltona Acolatse wyprzedził Marka Tamasa i po raz czwarty zmusił Putnockiego do wyciągania piłki z siatki.

Dotkliwa porażka z Hapoelem nie była jedyną złą wiadomością dla Śląska tego wieczoru. W czwartek bowiem Komisja Kontroli, Etyki i Dyscypliny UEFA (CEDB) nałożyła na wrocławski klub karę za pierwszy mecz III rundy eliminacyjnej Ligi Konferencji Europy z Hapoelem Beer Szewa. Decyzją komisji zostanie zamknięta trybuna B Stadionu Miejskiego we Wrocławiu podczas najbliższego meczu w ramach europejskich pucharów.


Hapoel Beer Szewa – Śląsk Wrocław 4:0 (2:0)

1:0 – Ansah, 2 min, 2:0 – Safuri, 7 min, 3:0 – Ansah, 54 min, 4:0 – Shviro, 82 min.

Sędziował Ruddy Buquet (Francja).

HAPOEL: Harush – Abaid (78. Keltjens), Vitor, Tibi, Elhamed – Bareiro – Petrucci (78. Dadia), Micha (63. Acolatse), Safuri (41. Yosefi) – Ansah, Jehezkel (63. Shviro). Trener Ronny LEVY.

ŚLĄSK: Putnocky – Lewkot (60. Bejger), Golla, Tamas – Janasik (24. B. Pawłowski), Mączyński, Makowski (46. Praszelik), Garcia (78. Piasecki) – Pich, Schwarz – Exposito (78. Quintana). Trener Jacek MAGIERA.

Żółte kartki: Bareiro (90+3. faul) – Mączyński (45+2. faul), Lewkot (56. faul), Tamas (61. faul).


Fot. facebook.com/hapoelbeer7