Matej Rodin długo będzie pamiętany przez Górnika

Gdyby nie świetna gra w powietrzu obrońcy Cracovii Mateja Rodina, to „Pasy” przegrałyby czwarty mecz w bieżących rozgrywkach.


Urodzony w Splicie piłkarz w końcówce starcia z Górnikiem, kiedy jego drużyna przegrywała dwoma bramkami, wziął sprawy w swoje ręce czy raczej na… swoją głowę. Już kilkanaście minut przed końcem wysłał „górnikom” sygnał ostrzegawczy, a w samej końcówce dwa razy wykorzystał świetne dośrodkowania z lewej strony w wykonaniu Sergiu Hanki i zdobył dwie ważne bramki, które ostatecznie dały krakowianom cenny punkt.

– To było trudne spotkanie, w przerwie powiedzieliśmy sobie, że razem musimy wyjść z wszystkich tarapatów i cel udało się osiągnąć. W meczu z Górnikiem pokazaliśmy charakter i dopięliśmy swego. Co do mnie i do moich dwóch trafienie, to no cóż, dwa gole dla każdego środkowego obrońcy to wielka sprawa.

W spotkaniu ligowym jeszcze nigdy taka sztuka mi się nie udała. To na pewno mecz do zapamiętania, ale tutaj trzeba podkreślić, że pochwały należą się całemu zespołowi – podkreślał po meczu z zabrzanami 25-letni defensor, który w naszej ekstraklasie pojawił się w zeszłym roku.



W poprzednim sezonie w jedenastce prowadzonej przez Michała Probierza zagrał w 23 ligowych grach. W ekstraklasie gola nie zdobył, ale zanotował jedno trafienie w półfinałowym meczu o Puchar Polski z Rakowem, kiedy też trafił w końcówce (1:2). Patrząc na jego statystyki, to jakoś wielu goli nie zdobywał.

Dotychczasowy rekord, to 3 bramki w sezonie 2018/19 jeszcze jak grał w zespole Żeljeznicara Sarajewo. W ogóle oprócz chorwackiego ma jeszcze bośniacki paszport. Jest zresztą wychowankiem klubu z Bośni GOSK Gabela.


Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus