Mateusz Jankowski: Europa wcale nie jest daleko

 

Cztery mecze, cztery porażki w Pucharze EHF. Jest zawód?
Mateusz JANKOWSKI: – Jeżeli pyta pan o to, że w grupie z bundesligowym Melsungen, występującym jeszcze rok temu w Lidze Mistrzów Silkeborgiem czy Benfiką w której grają mistrzowie olimpijscy oraz medaliści mistrzostw świata i Europy nie zdobyliśmy dotychczas punktu – to tak, jestem zły, a nawet wku…rzony. Ale zarazem nie ma załamki, wręcz przeciwnie – widzę po chłopakach, jak są zmotywowani, wiedzą, że tak niewiele brakowało, by te punkty zdobyć.

Ale w niedzielnym rewanżu w Opolu z Benfiką różnica na waszą niekorzyść była bardzo widoczna, przegraliście gładko 23:30…
Mateusz JANKOWSKI: – Zespół z Lizbony pokazał klasę, zagrał na wielkim spokoju. Ale największym przeciwnikiem w tym meczu byliśmy sami dla siebie, popełniliśmy za dużo prostych błędów, które na tym poziomie są karcone. To był nasz zdecydowanie najsłabszy mecz w rozgrywkach, nie miałem w nim poczucia, że mogliśmy odmienić jego losy, że rywal jest do ugryzienia.

A w poprzednich miał pan?
Mateusz JANKOWSKI: – Zdecydowanie. Już po pierwszym spotkaniu z Melsungen każdy z nas był zły, że nie udało się wygrać (po remise 16:16 skończyło się wynikiem 21:26 – przyp. red.). Mieliśmy świadomość, że gdyby niektóre sytuacje na boisku rozwiązać lepiej, naprawdę mogliśmy zapunktować. I to z drużyną środka tabeli Bundesligi!

A po koszmarnej pierwszej połowie z Silkeborgiem i przy wyniku 12:20 też?
Mateusz JANKOWSKI: – Oczywiście! Jestem dumny z tego, jak w tym meczu wróciliśmy do życia. Nie zwiesiliśmy głów tylko krok po kroku odrabialiśmy straty i mieliśmy sytuacje, żeby wygrać, zabrakło skuteczności. Pokazaliśmy jako zespół wielki charakter. Tyle że mecz trwa 60 minut, a nie 30 czy 40.

No właśnie, czego, poza konsekwencją, zabrakło – proszę konkretnie.
Mateusz JANKOWSKI: – Może cwaniactwa boiskowego, obycia w meczach na takim poziomie, na którym debiutujemy? Niuansów w sytuacjach pod bramką rywala, precyzji, chłodnej głowy, co zwykle – jak się bardzo chce – skutkuje banalnymi błędami.

I może kilku zawodników w składzie z doświadczeniem choćby w Lidze Mistrzów?
Mateusz JANKOWSKI: – U nas też są chłopcy, którzy by sobie w tej Lidze Mistrzów dali radę. Tamci też mają dwie ręce i dwie nogi, naszym brakuje może wiary we własne umiejętności. Ale faktycznie, wszyscy nasi trzej rywale spokojnie by w tych rozgrywkach punktowali. W takiej Benfice na środku rozegrania nie grały wcale olbrzymy, raczej niscy gracze, ale zgrani, dynamiczni, szybcy. To także świetny przykład dla naszych rozgrywających, że można wiele nie mając 1,90 m.

Czy któryś z rywali z dużym nazwiskiem – choćby na pana pozycji, obrocie – zrobił na panu wrażenie? Niemal 40-letni Jesper Noeddesbo z Silkeborga dał wam okrutną lekcję…
Mateusz JANKOWSKI: – Ale punktował praktycznie bez wysiłku – wychodziliśmy do rozgrywających, ale ci, jak Nikolaj Markussen, mają tak długie ręce, że potrafili i tak podać do Noeddesbo. U nas tworzyły się dziury, a on wybiegał na wolne pole i trafiał z czystych pozycji.

Generalnie jestem już za stary, żeby robić „wow!” na widok jakiegokolwiek, nawet nie wiem jak utytułowanego, zawodnika. Wszystkich traktuję jednakowo, szukam małych rzeczy, sytuacji jeden na jeden, pomysłów jak uprzykrzyć im życie. Oczywiście to fajne poprzepychać się z gośćmi, którzy wygrali igrzyska jak Mikael Knudsen czy Noeddesbo.

Przed wami jeszcze dwa mecze w grupie, pod koniec marca z Silkeborgiem w Danii i z Melsungen w Opolu. Będzie lepiej?
Mateusz JANKOWSKI: – Z nimi naprawdę można wygrać. Ta Europa naprawdę wcale nie jest tak daleko, jak mogłoby się wydawać, to nie jest jakaś niebotyczna piłka ręczna. Błędem „słabszych” w meczach z takimi drużynami, czy jak z Vive, jest to, że od razu ustawiają się w pozycji, jak tu przegrać jak najniżej. Wtedy kończy się kilkunastoma bramkami. Dla mnie osobiście każdy mecz jest taki sam – czy to ze Stalą Mielec, Vive czy Melsungen. Wychodzę na parkiet, by wygrać, nie dopuszczam myśli, że z góry przegrywam. W zeszłym sezonie dzięki tej wierze jako jedyni w całej lidze wygraliśmy z Vive pierwszy półfinał. Mam nadzieję, że za trzy tygodnie przez 60 minut wytrzymamy tempo, jakie sobie narzucimy, i wygramy. Sobie i chłopakom życzę, żebyśmy po meczu mogli powiedzieć, że naprawdę to zrobiliśmy, a nie żałowali tylko, że mogliśmy zrobić.

Na razie wracacie do rzeczywistości ligowej – obronicie piątą pozycję przed play offem?
Mateusz JANKOWSKI: – Myślałem, że zapyta pan, czy obronimy brązowy medal…

Przepraszam…
Mateusz JANKOWSKI: – No! Więc nie interesuje nas brąz, chcemy zagrać wyżej, dlaczego nie w finale?! No dobra, trochę tu podkręcam, ale przypomnę, że w każdym kolejnym sezonie robimy krok w przód, dokonujemy czegoś niesamowitego. W tym jeszcze wszystko przed nami.

Może to zabrzmi górnolotnie, ale w naszej drużynie fajne jest to, że wciąż jest głodna sukcesu, że ma marzenia. Widzę, jak każdemu się chce, jak zasuwa. Nasza mieszanka młodości z domieszką rutyny daje super atmosferę, każdy czuje się potrzebny. I wspólnie pchamy ten wózek pod górę, razem z nim zjeżdżamy w dół.

Ale w ćwierćfinale wolelibyście Azoty czy Górnika – bo na to chyba wypadnie skoro zajmiecie miejsce piąte lub szóste…?
Mateusz JANKOWSKI: – Do tego zostało bardzo dużo czasu, a nasz horyzont wyznacza na razie środowy mecz w Głogowie. A potem będziemy się zastanawiać, jak wygrać ćwierćfinał, półfinał i może nawet finał!

 

Dziś grają: Chrobry Głogów – Gwardia Opole (18.00).

1. PGE Vive 23 66 830:550
2. Wisła 22 63 646:476
3. NMC Górnik 23 56 666:581
4. Azoty 23 47 696:610
5. Gwardia 22 37 594:601
6. Energa 23 33 584:628
7. Pogoń 23 31 607:648
8. Zagłębie 23 29 603:656
9. Chrobry 22 26 592:626
10. Piotrkowianin 23 21 613:654
11. MMTS 23 21 588:657
12. Wybrzeże 22 17 536:621
13. Stal 23 17 563:670
14. Tarnów 23 13 542:682
* 1-8. runda finałowa, 13. baraż z 2. zespołem I ligi, 14. spadek

W następnej kolejce – 6.03.: Grupa Azoty Tarnów – Wybrzeże (18.00); 7.03.: PGE Vive Kielce – Chrobry (16.00), Wisła – MMTS Kwidzyn (18.00), Sandra Spa Pogoń Szczecin – Stal Mielec (18.00); 8.03.: NMC Górnik Zabrze – Piotrkowianin (17.00), Energa MKS Kalisz – Zagłębie Lubin (18.00), Gwardia – Azoty Puławy (18.00).