Mateusz Kuchta: Ani sekundy wątpliwości

 

Kontuzje Artura Krysiaka i Kacpra Rosy sprawiły, że Odra musiała szybko znaleźć bramkarza. To była trudna decyzja, by rozwiązać kontrakt z Zagłębiem Lubin i skorzystać z jej propozycji?
Mateusz KUCHTA: – To nie tajemnica, że rozmawialiśmy z Odrą w sprawie stycznia, rundy wiosennej. W poniedziałek rano dzwonił do mnie wiceprezes Ireneusz Gitlar, rozmawialiśmy. Za 20 minut telefon zawibrował znowu – i znowu na wyświetlaczu prezes Gitlar. Pomyślałem, że pewnie zapomniał mi o czymś powiedzieć. Usłyszałem jednak: „Mateusz, krótka piłka. Przyspieszamy temat, wchodzisz w to?”. Odparłem, że oddzwonię, bo zbiło mnie to trochę z nóg. Nie wiedziałem, czy to realne.

Okazało się, że będzie ciężko, ale spróbujemy. Nawet przez ułamek sekundy nie miałem wątpliwości, czy to robimy. Pytanie brzmiało: czy zdążymy? Nigdy nie ukrywałem, że spędzony w Opolu sezon 2017/18 był dla mnie dobry. Fajnie się tu czułem, miałem zaufanie kibiców i wsparcie klubu, dlatego decyzja była prosta. Ostatnim razem byłem wypożyczony z Górnika Zabrze, teraz trafiam tu definitywnie i na dłużej. Mam nadzieję, że pomogę w utrzymaniu.

W środę rano podpisał pan 1,5-roczny kontrakt, a wieczorem pomógł pan w zwycięstwie z Miedzią Legnica.
Mateusz KUCHTA: – Wszystko od poniedziałku działo się bardzo szybko, dlatego śmieję się, że sam mecz wywołał najmniej emocji. Najważniejsze były formalności, dokumenty, wyrejestrowanie z Zagłębia, rozwiązanie kontraktu, podpisanie go z Odrą. Walczyliśmy z czasem. W tym, że zdążyliśmy, jest duża zasługa dyrektora Michała Żewłakowa, który stanął na rzęsach, by załatwić ten temat jednego dnia.

Udało się, a dopiero na sam koniec był mecz z Miedzią. Trzeba było zagrać z marszu, bez żadnego treningu z zespołem. Wygraliśmy 3:0, fajnie że tak wyszło. Po tak dobrym starcie łatwiej wejść do szatni, zyskać zaufanie chłopaków. Choć dużo pracy nie miałem, to cieszę się ze zwycięstwa i czystego konta.

Czy trudno było szybko znaleźć wspólny język z zawodnikami z pola?
Mateusz KUCHTA: – Z poprzedniej ekipy, w której grałem ja, naliczyłem sześciu chłopaków. Na środku obrony jest „Kamyk” (Mateusz Kamiński – dop. red.), z którym znamy się z GKS-u Katowice. Wiadomo, że pozostałych zawodników też się mniej więcej kojarzyło, ale jeszcze przed meczem wypytywałem o ksywki, pseudonimy. To ważne, by się spokojnie komunikować, a nie zastanawiać się potem podczas meczu, jak kogoś zawołać. To strasznie rzadka sytuacja, by zmieniać klub w trakcie rundy, w dodatku w dniu meczu. Cieszę się, że tak wyszło, ale trzeba było też szybko wyciszyć się i pamiętać, że w niedzielę gramy ważne spotkanie z Tychami.

Czy trudno będzie się utrzymać?
Mateusz KUCHTA: – Gdybyśmy rozmawiali półtora miesiąca temu, to jako kibic sam powiedziałbym, że sytuacja jest arcytrudna, a wiara – coraz mniejsza. Po trzech zwycięstwach z rzędu tabela wygląda o niebo lepiej, ale pamiętajmy, że położenie Odry wciąż jest trudne. Czeka nas wiele pracy, do utrzymania daleka droga. Jestem jednak pełen optymizmu, widząc, jak ten zespół funkcjonował na boisku.

Jak podsumuje pan blisko trzy rundy spędzone w Lubinie? Zadebiutować w ekstraklasie się nie udało…
Mateusz KUCHTA: – Nie chcę na razie poruszać tego tematu. Skupmy się na niedzielnym meczu z GKS-em Tychy.

Przenosiny do Odry to decyzja, by zacząć grać, przywrócić karierę na dobry tor. Finansowo na odejściu z Zagłębia z pewnością jest pan stratny.
Mateusz KUCHTA: – Nie to było w tej chwili najważniejsze. Pod tym względem w ogóle na to nie patrzyłem. Byłem przekonany, że Odra jest dla mnie dobrym kierunkiem. Współpracowałem tu z większością sztabu, wiedziałem, że po ciężkim okresie w Zagłębiu i braku regularnej gry jest to klub, który może mi dać to, czego potrzebuję. A ja będę w stanie odwdzięczyć się i pomóc dobrą grą.

Przeprowadzi się pan do Opola na stałe?
Mateusz KUCHTA: – Grając tu za pierwszym razem, dojeżdżałem z Katowic. Nie wiem, jak będzie teraz, nawet nie miałem czasu, by spokojnie się nad tym zastanowić. Do niedzieli mieszkam w hotelu, potem mamy wolne i będzie miesiąc, by ustalić szczegóły z rodziną, dziewczyną.
Rozmawiał Maciej Grygierczyk

 

Na zdjęciu: By przywrócić karierę na dobre tory, Mateusz Kuchta szybko podjął decyzję o odejściu z Lubina i skorzystaniu z propozycji Odry.