Mateusz Kupczak: Życie nam oddało

1. Jak zapamiętał pan  ostatnią akcję meczu?

MATEUSZ KUPCZAK: Miałem wiele myśli, jak ją zakończyć. Trochę szczęścia dopisało, bo bramkarz obronił moje pierwsze uderzenie, sparował piłkę na słupek, ale udało się ją dobić. Obie drużyny w końcówce dążyły do tego, by wygrać. Nikt nie bronił remisu, bo – patrząc na tabelę – tylko trzy punkty coś dawały. Cieszymy się, że to nam się udało.

2. W drugiej połowie szybko straciliście prowadzenie. To był trudny moment?

MATEUSZ KUPCZAK: Nie czułem, byśmy tracili kontrolę nad meczem. Przeciwnik konsekwentnie rozgrywał jednak piłkę od tyłu, poszło niegroźne dośrodkowanie, nasz zawodnik był pierwszy przy piłce i mógł ją spokojnie wybić, a przytrafił się niefortunny gol samobójczy. Wtedy wkradło się trochę nerwowości, ale staraliśmy się dalej konsekwentnie realizować plan. Życie coś nam oddało.

3. Po zmianie trenera w trzech meczach zgarnęliście 6 punktów. To nowe otwarcie?

MATEUSZ KUPCZAK:  Dostaliśmy pozytywny impuls. Wcześniej nie potrafiliśmy zaskoczyć, a wiedzieliśmy, że mamy ku temu potencjał. Na razie podchodzimy do tego spokojnie. Wraz z nowym trenerem uczymy się siebie wzajemnie i chcemy pójść w górę tabeli. Takie zwycięstwo, jak w Katowicach, odniesione w końcówce, smakuje podwójnie. Liczymy, że podbuduje nas przed kolejnymi meczami, ale niech na gadaniu się nie kończy. Wreszcie musimy zacząć wygrywać i zbierać punkty.