Mateusz Machaj: Psychika mi nie „siadła”

Rozmowa z Mateuszem Machajem, pomocnikiem Chrobrego Głogów.

W rundzie jesiennej zagrał pan tylko w dwóch meczach, z następnych potyczek ligowych wyeliminowała pana poważna kontuzja. Zerwał pan więzadła krzyżowe w spotkaniu z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza?

Mateusz MACHAJ: – Nie, w meczu z Termaliką zszedłem z boiska, bo trener Ivan Djurdjević po prostu zrobił zmianę. Kontuzji doznałem na treningu poprzedzającym mecz ligowy z Miedzią Legnica. Walczyłem o piłkę w kontakcie z przeciwnikiem, straciłem równowagę, noga mi „uciekła” i nieszczęście gotowe.

Wiedział pan od razu – nim przeprowadzono specjalistyczne badania – że rundę jesienną „ma z głowy”?

Mateusz MACHAJ: – Wcześniej nigdy w życiu nie miałem do czynienia z taką sytuacją. W momencie upadku słyszałem trzask, jakby gałąź drzewa została złamana. Nasz masażysta, po obejrzeniu mojej nogi, powiedział, że na 99 procent zerwałem więzadła. Jeszcze tego samego dnia po południu pojechałem do Poznania na konsultacje lekarskie do doktora Jacka Jaroszewskiego, który zrobił badania i już nie było wątpliwości, że „poszły” więzadła.

To była najcięższa kontuzja w pana karierze?

Mateusz MACHAJ: – Zdecydowanie tak. Wcześniej miałem przepuklinę pachwinową, ale wtedy przerwa w treningach nie była taka długa, bo założono mi specjalną siatkę.

Rehabilitacja przebiegała bez zakłóceń? A może nawet szybciej niż zakładały prognozy lekarskie?

Mateusz MACHAJ: – Generalnie wszystko idzie zgodnie z planem. Rehabilitacja nie przebiega ani szybciej, ani wolnej od założonego harmonogramu. Na razie wszystko przebiega zgodnie z planem, więc nie ma powodów do niepokoju.

Powiedzmy, że mecz ligowy Chrobry rozegra za tydzień. Byłby pan wtedy do dyspozycji trenera Ivana Djurdjevicia?

Mateusz MACHAJ: – Nie będę spekulował i bawił się w teoretyzowanie. Nie da się ukryć, że przymusowa przerwa spowodowana pandemią koronawirusa wydłużyła mój okres rehabilitacji. Przed zawieszeniem rozgrywek odbyłem 2-3 treningi z zespołem, lecz zajęcia indywidualne powodują, że przygotowanie fizyczne i wydolność nie są na takim poziomie, na jakim byłyby w przypadku wspólnych treningów. Jeżeli wkrótce wznowimy treningi grupowe, to będzie ona coraz lepsza.


Czytaj jeszcze: Wdrożyli procedurę


Oczywiście nie zrobimy pełnego okresu przygotowawczego, więc na pierwszy mecz ligowy raczej nie będę gotowy. Ale po kilku kolejkach powinienem być do dyspozycji trenera Djurdjevicia. Chociaż żadnej gwarancji nie dam, bo ten uraz wciąż mam w głowie. Człowiek mimowolnie o tym myśli, bo nie zawsze jest kolorowo.

Dodatkowa izolacja od reszty kolegów z drużyny nie zrobiła na panu żadnego wrażenia, czy przybiła psychicznie?

Mateusz MACHAJ: – Psychika na pewno mi nie „siadła”. Wcześniej przez sześć miesięcy ćwiczyłem tylko z kolegą, który też rehabilitował się po kontuzji oraz z fizjoterapeutą, więc teraz nie ma to większego znaczenia. Po prostu jestem przyzwyczajony do takiej sytuacji.

Wierzy pan w to, że najpóźniej 6 czerwca wznowicie rozgrywki?

Mateusz MACHAJ: – Wydaje mi się, że ten termin jest realny. PZPN wydał specjalne oświadczenie, ale z jakim skutkiem rozgrywki zostaną wznowione, tego nie wiem. Nikt nie jest jeszcze na to przygotowany, bo wcześniej nie mieliśmy do czynienia z taką sytuacją. Czy założenia były słuszne, przekonamy się po kilku kolejkach. I wtedy znajdziemy odpowiedź na pytanie, czy to wszystko miało sens.

Na zdjęciu: Pomocnik Chrobrego Mateusz Machaj liczy, że w tym sezonie jeszcze zdąży zagrać w meczu ligowym.

Fot. Paweł Andrachiewicz/Pressfocus