Mateusz Machaj: Zapowiada się ciekawy rewanż

ŁUKASZ ŻUREK: Podobnie jak Szymon Lewicki z Zagłębia, zapewnia pan, że nie śledzi klasyfikacji strzelców. Ile w tym prawdy? Obaj otwieracie listę najskuteczniejszych snajperów…

MATEUSZ MACHAJ: – Sto procent prawdy, przynajmniej z mojej strony. Naprawdę nie śledzę tego wyścigu. W każdym meczu dążę do tego, żeby trafić. A że często wpada? Fajnie. To zwieńczenie mojej codziennej pracy.

 

Jest pan gotów na powiększenie bramkowego dorobku? Zdrowie ostatnio szwankowało…

MATEUSZ MACHAJ: – Tak, już wszystko w porządku. W sobotę wracam do gry. W meczu z GKS-em Katowice dostałem z kolana i miałem mocno zbity mięsień czworogłowy. Ucierpiał też jeden z nerwów, dlatego ból promieniował w inne rejony. Drętwiała mi w zasadzie cała noga. Po urazie nie ma już jednak śladu.

 

Jesteście jedynym zespołem, który w poprzednim sezonie ograł Zagłębie dwukrotnie, nie tracąc przy tym gola. W Sosnowcu zapowiadają srogi odwet. Jest się czego bać?

MATEUSZ MACHAJ: – Wiemy doskonale, że Zagłębie to klasowa drużyna. Ale jak pokazują wyniki, generalnie dobrze nam się z tym zespołem gra – mimo że jesienią polegliśmy na Stadionie Ludowym 1:2. Teraz zapowiada się bardzo ciekawy rewanż. Sosnowiczanie przeszli w ostatnim czasie rewolucję kadrową, ale nadal są w czubie tabeli. Zmienili się piłkarze, solidność została na tym samym poziomie.

 

Chrobry też nie dołuje. W Głogowie wyczuwa się presję na awans do ekstraklasy?

MATEUSZ MACHAJ: – Absolutnie nie. Ani ze strony władz miasta, ani my sami w szatni też nie pompujemy tego balonu. Robimy swoje. Jeśli się uda, będziemy się ogromnie cieszyć. A całe miasto z nami.

 

Miło byłoby zaliczyć setny mecz w krajowej elicie przed 30. urodzinami, prawda? Na liczniku jest na razie 90 występów, a w przyszłym miesiącu skończy pan 29 lat…

MATEUSZ MACHAJ: – Nie ukrywam, że chciałbym wrócić do najwyższej klasy rozgrywkowej. Zależy mi na tym, więc każdym występem staram się do realizacji tego celu przybliżyć. Ale wcale nie mierzę w sto meczów w ekstraklasie. Mam nadzieję, że będzie ich wiele więcej…