Mateusz Ponitka odpowiedział Gortatowi

Wojna jest ogromnym złem i nie powinno do niej dojść. Wspieram mentalnie i materialnie Ukrainę. Wyrażam pełną solidarność z zaatakowanymi – zapewnił Mateusz Ponitka, już były zawodnik Zenita Sankt Petersburg.


Kapitan reprezentacji Polski w rosyjskim zespole występował od 2019 roku. Niedawno przedłużył umowę do 2024 roku. Gdy Rosja zaatakowała Ukrainę, wrócił do Polski. Po kilku dniach, jak pozostali zagraniczni zawodnicy, wrócił do Zenita. Spłynęła na niego za to fala krytyki.

Zenit, którego sponsorem jest Gazprom, miał się wcześniej nie godzić na rozwiązanie umów zagranicznych koszykarzy. W końcu Ponitce udało się osiągnąć cel. Wczoraj podczas specjalnej konferencji prasowej po raz pierwszy po powrocie do kraju zabrał głos. Towarzyszył mu Radosław Piesiewicz, prezes Polskiego Związku Koszykówki.

O sytuacji w klubie

– 28 lutego po rozmowach z kolegami i klubem zdecydowaliśmy się wyjechać z Sankt Petersburga. Większość z nas – koszykarzy była tam z rodzinami. Nie czuliśmy się bezpiecznie. Najważniejsze dla mnie było bezpieczeństwo żony, dziecka i teściowej, a co za tym idzie najszybsza ewakuacja rodziny z Petersburga Każdy dzień przynosił nowe scenariusze, także te dotyczące dalszych rozgrywek. Miałem obowiązek stawienia się na treningi i mecze, gdyż klub nie chciał rozwiązać umowy. Po meczu w Moskwie (z CSKA w Zjednoczonej Lidze VTB – przyp. red.) powiedziałem trenerowi i generalnemu menadżerowi, że nie jestem w stanie grać. Usiedliśmy do rozmów. Nie życzę żadnemu koszykarzowi, by musiał przeżywać to, co ja.

Jestem wdzięczny, że dwa i pól roku mogłem tam występować na najwyższym poziomie. Gdy przedłużałem kontrakt, wszyscy mi gratulowali. Dla mnie jest to ucięcie rozdziału życiowego. Teraz jestem wolnym agentem, ale inaczej niż piłkarze za trzy miesiące nie będę musiał tam wracać.

O agresji Rosji na Ukrainę

– Wojna jest ogromnym złem. Nie powinno do tego dojść. Wspieram mentalnie i materialnie, jak się da, osoby związane z Ukrainą. Nie chcę mówić o tej pomocy, bo nie robię tego po to, by chwalić się publicznie. Mam nadzieję, że wojna skończy się jak najszybciej, bo ludzie cierpią i giną.

O fali krytyki i ataku Marcina Gortata na jego osobę

Takie bezkarne pisanie nie jest do końca bezpieczne. Chciałem na to zwrócić uwagę. Wylało się na mnie wiadro pomyj. W momencie, kiedy rodzina otrzymuje groźby, to jest już przegięcie. Nie idzie to w odpowiednią stronę.

Nie mam mediów społecznościowych, nie od tygodnia, tylko od sierpnia zeszłego roku. Ci państwo dziennikarze, którzy mnie znają, wiedzą, że nie jestem skory do wywiadów i zabierania głosu, gdy nie muszę. Moje życie

Przez ostatnie 15 lat byłem zawsze na zawołanie dla reprezentacji Polski

Usłyszałem, od pana Gortata, że brakuje mi charakteru. Zagrałem 126 meczów w reprezentacji Polski. Chciałem zapytać pana Gortata gdzie był jego charakter w trakcie Eurobasketu 2013 r., kiedy jako kapitan kadry zabronił nam rozmów z polskimi dziennikarzami? Albo w trakcie mistrzostw 2011 r., kiedy jego ubezpieczenie w NBA było ważniejsze od gry w reprezentacji?

Brałem osobiście udział w treningach NBA. Wiem, jak wygląda proces researchu i skautingu. Teraz, po tylu latach w NBA, nie dziwię się, że Marcin Gortat ma ksywkę jaką ma, czyli Polski Młot.

Pan Gortat mówi, że chciałby zostać prezydentem Polski. Nie chciałbym prezydenta z takim charakterem

O swojej przyszłości

– Ostatnie dni były trudne, dużo szumu medialnego. Próbowałem rozwiązywać swoje sprawy klubowe i rodzinne. Szczerze mówiąc dopiero dziś mogę myśleć o przyszłości. Jeśli nadarzy się jakaś okazja, to chciałbym grać, bo brakuje mi koszykówki, tym bardziej, że ze względu na kontuzje i wojnę mój sezon bardzo się skrócił. Nie będę jednak szukał na siłę. Ważne, że jestem wolnym agentem. Rozwiązanie kontraktu zamyka mój rozdział w Rosji, raczej nie wyobrażam sobie, bym tam wrócił.

Jeśli nie zagram w żadnym zespole do końca sezonu to będę trenował pod okiem Dominika Narojczyka (trenera od przygotowania fizycznego kadry – przyp. red.). Jestem do dyspozycji trenera kadry Igora Milicica. Jeśli trener dalej uważa, że powinien być kapitanem, to ja nie mam z tym problemu.


Na zdjęciu: Mateusz Ponitka nadal chce grać w biało-czerwonych barwach.
Fot. Tomasz Kudala/pressfocus