Matusiak: Stać nas na walkę o wyższe cele

Gdy po drugim meczu barażowym z LKS-em Czaniec schodził pan z boiska, na pańskim czole nie dostrzegłem kropli potu. Nie zmęczył się pan?
Łukasz MATUSIAK: – Bez przesady! Ten mecz kosztował mnie dużo zdrowia, bo przez ostatnie trzy, cztery tygodnie przygotowywałem się tylko do niego. W tym czasie leczyłem kontuzję mięśnia i przed wyjściem na boisko musiałem zażyć sporą dawkę środków przeciwbólowych. W drugiej połowie ból powrócił, ale najważniejszy jest awans do III ligi, który wywalczyliśmy. Teraz myślę tylko o odpoczynku, bo jestem naprawdę bardzo zmęczony.

Nie brakowało opinii, że gdyby nie pan, Polonia by nie awansowała…
Łukasz MATUSIAK: – Nie zgodzę się z tym. Podstawą sukcesu jest drużyna i to ona go osiągnęła. Czasem starałem się pomagać chłopakom i ich mobilizować. Taka była moja rola. Mamy drużynę, która spokojnie będzie sobie radzić w III lidze, a nawet walczyć o wyższe cele. Stać ją na to. Warunek jest jeden – ci chłopcy jeszcze bardziej muszą w siebie uwierzyć.

Pod koniec meczu jeden z rywali trafił piłką w poprzeczkę. Zadrżało serce?
Łukasz MATUSIAK: – W końcu oddał jakiś konkrety strzał… A mówiąc poważnie, to my – za sprawą Patryka Stefańskiego – też trafiliśmy w tę część bramki i wypracowaliśmy sporo innych sytuacji. Sam Norbert Bębenek miał dwie wręcz wyborne, które musiał zakończyć golem. No ale jeśli w polu karnym trafia się w kolegę z drużyny… Zresztą w pierwszym spotkaniu Norbert też mógł załatwić sprawę i zdobyć bramkę na 3:1. Cieszę się, że tak się to dla nas skończyło.

W pierwszym wyjazdowym meczu zremisowaliście 2:2. Co było kluczem w rewanżu?
Łukasz MATUSIAK: – Nie stracić gola. Z podobnym założeniem drużyna wyszła na pierwsze spotkanie, ale grając na lepszym boisku, nie ustrzegła się błędów.

Baraże o III ligę. Zwycięski remis Polonii

Nie ciągnęło pana na boisko?
Łukasz MATUSIAK: – Ciągnęło, ale nie byłem jeszcze gotowy. Zresztą jest taka reguła, że w trakcie gry nie zmienia się środkowych obrońców. Siedziałem więc na ławce i się denerwowałem.

Zostaje pan w Polonii?
Łukasz MATUSIAK: – Mam nadzieję, że tak. Wróciłem do tego klubu po kilku latach i przez ostatni rok mocno się z nim zżyłem. Liczę, że wszystko pójdzie w dobrym kierunku.

Który to pański awans?
Łukasz MATUSIAK: – Trzeci. Z Zagłębiem Sosnowiec i Turem Turek wchodziłem do I ligi i teraz z Polonią do III, ale po raz pierwszy po barażach. Mam już 34 lata, trochę w piłkę pograłem, jednak w barażach po raz pierwszy. Do tej pory nie wiedziałem co to jest! To coś strasznego, że po 30 meczach w sezonie i zajęciu 1. miejsca ze sporą przewagą punktową, nie jest się pewnym awansu. To jest trochę chore. Nie wiem czy to się zmieni, ale władze okręgu powinny pomyśleć i coś w tym kierunku podziałać, bo taki regulamin zabija ducha sportu. Może to jest fajne dla kibiców, którzy mają dodatkowe emocje, ale dla zawodników jest to straszne. My tak naprawdę powinniśmy świętować już w maju, kiedy wygraliśmy swoją grupę. Moi koledzy z innych klubów, z którymi trzymam się dość blisko, już dawno skończyli sezon. Powiem więcej – oni już wrócili z wczasów, a ja jeszcze na nie nie pojechałem.

Plus jest taki, że dłużej pan będzie opalony!
Łukasz MATUSIAK: – Może i tak, bo jadę tam, gdzie mocno świeci słońce. Wyjazd zaplanowałem już wcześniej. Będzie okazja odpocząć i podleczyć mięsień, choć za synem po plaży czy na basenie pewnie będę musiał biegać. Ale to sama przyjemność.

 

Na zdjęciu: Łukasz Matusiak świętował swój trzeci awans, ale pierwszy po barażach.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ