Matusiński: Tanio skóry nie sprzedamy!

Dwa lata temu w Londynie Polki zdobyły brązowy medal mistrzostw świata w sztafecie 4×400 metrów, a w kwietniu tego roku w Jokohamie pokonały Amerykanki i wygrały w nieoficjalnych MŚ sztafet. Czy wierzy pan, że taki wspaniały scenariusz może powtórzyć się w Dausze?

Aleksander MATUSIŃSKI: – To, co stało się w Japonii na pewno zostało w głowach dziewczyn, takich rzeczy się nie zapomina. Ale trudno przewidzieć, co może się wydarzyć w Dausze, z wielu powodów…

Amerykanki będą mocniejsze?

Aleksander MATUSIŃSKI: – Ich skład będzie podobny do tego z Jokohamy. Dojdą mistrzyni świata na 400 m z Londynu Phyllis Francis i pewnie Allyson Felix, która nie startuje indywidualnie. Amerykanki będą żądne rewanżu, sumę czasów indywidualnych mają lepszą, ale mogę zapewnić – dziewczyny na pewno tanio skóry nie sprzedadzą.

Jest pan wytrawnym strategiem biegu sztafetowego, ale Justyna Święty-Ersetic, Iga Baumgart-Witan i Anna Kiełbasińska (wywiad z nią przeczytasz tutaj) to raczej pewniaczki na finał? Kto czwarty – Małgorzata Hołub-Kowalik czy Patrycja Wyciszkiewicz?

Aleksander MATUSIŃSKI: – Nie mam jeszcze składu na finał, na to za wcześnie. Nie wiem, w jakiej dziewczyny będą dyspozycji już na miejscu. Pamiętajmy, że najpierw biega sztafeta mieszana, potem trzy wymienione przez pana zawodniczki startują indywidualnie i dopiero w ostatnich dwóch dniach walczymy o medale w sztafecie 4×400.

Które z pana podopiecznych pobiegną w miksie?

Aleksander MATUSIŃSKI: – To jest decyzja dziewczyn, każdej z osobna. Teoretycznie jest szansa w tej nowej konkurencji powalczyć o medal. Pierwszeństwo mają te najlepsze. Priorytetem jest jednak nasza sztafeta, a potem start indywidualny Justyny, Igi i Ani, dopiero na końcu miks. Według regulaminu może w nim wystąpić każdy członek reprezentacji powołanej na mistrzostwa świata, nawet kulomiotka Paulina Guba.

Mówiąc poważnie, nie mogę żadnej z moich zawodniczek odbierać szans. Justyna to mistrzyni Europy, Iga, Ania czy Małgosia wygrywały mistrzostwa Polski. To uznane zawodniczki, z osiągnięciami, i muszę się liczyć z ich zdaniem i ich ambicjami.

Czy kula poleci w kosmos?

Do Kataru jako szóstą zabiera pan wracającą dopiero po poważnej kontuzji Aleksandrę Gaworską, a w kraju została m.in. młodzieżowa mistrzyni Europy Natalia Kaczmarek, choć może pochwalić się lepszym rekordem życiowym, zresztą z tego roku…

Aleksander MATUSIŃSKI: – Zasady kwalifikacji były jasne. Wynik w biegu indywidualnym nie mówi wszystkiego. Ola wygrała z Natalią w mistrzostwach Polski. Poza tym jest bardzo waleczna i sprawdzona w sztafetach, czego najlepszy dowód mieliśmy w finale mistrzostw świata w Londynie.

Natalia miała już imprezę docelową w lipcu, ciśnienie z niej trochę zeszło, nie miałaby dużych rokowań biegania w sztafecie. Jest jeszcze młoda, dla jej dobra niech odpocznie i zregeneruje się przed sezonem olimpijskim.

Od kilku sezonów celujecie w rekord Polski z 2002 roku, który wynosi 3.24,49. Podczas Drużynowych Mistrzostw Europy w Bydgoszczy zabrakło do tego ledwie 0,33 sekundy. W Dausze powinno się udać?

Aleksander MATUSIŃSKI: – Chcielibyśmy, oczywiście, ale powtarzam, trudno przewidzieć, jak dziewczyny będą się czuły i wyglądały w dzień finału, 6 października. Przeżywamy to po raz pierwszy i mam nadzieję ostatni. Rok temu o tej porze zawodniczki wracały z wakacji, w tym sezonie biegają już od pół roku… Gdy wrócę z Kataru, inni moi podopieczni zaczną przygotowania do nowego sezonu, do igrzysk w Tokio raczej nie będę miał urlopu…

Nie martwi pana dyspozycja i ostatnie rezultaty Święty-Ersetic? Raciborzanka jest aktualną mistrzynią Europy, ale tylko raz zeszła w tym sezonie poniżej 51 sekund – w czerwcu w Chorzowie 50,85. Później już się do swojego rekordu życiowego z Berlina 50,41 się nie zbliżyła. Czy w Katarze może znów biegać równie szybko?

Aleksander MATUSIŃSKI: – Justyna nie jest robotem, nie będzie łamała granicy 51 sekund jak na zawołanie. Ale nasze przygotowania przebiegły planowo, bez zakłóceń. Najwyższą formę powinna mieć na najważniejszej imprezie sezonu. Jedyna niewiadoma to oczywiście fakt, że nigdy tak późno nie biegała.

Rok temu już po mistrzostwach Europy pod koniec sierpnia bardzo trudno było jej się zmobilizować, ale tam zdobyła przecież dwa złote medale, więc zeszło całe ciśnienie. Teraz będzie prawie dwa miesiące później…

Finał indywidualny jest realny?

Aleksander MATUSIŃSKI: – Taki jest cel. W Katarze wiele zależeć będzie od okoliczności: jaka będzie pogoda, jak będzie działać klimatyzacja na stadionie, czy bieganie będzie pod wiatr… Ważne, żeby została zachowana hierarchia: najpierw zakwalifikować się do półfinału, a potem do finału, nieważne z jakim wynikiem. W mistrzostwach świata nie biega się po rekordy, tylko po miejsca.

RANKING

Najlepsze sztafety 4×400 m kobiet według sumy czasów 4 najszybszych zawodniczek zgłoszonych do MŚ

1. USA 3.21,62
2. Jamajka 3.22,82
3. POLSKA 3.25,35
3. W. Brytania 3.25,92
5. Kanada 3.27,84
6. Francja 3.28,40

KIEDY STARTUJĄ

Sobota, 28.09., eliminacje sztafety mix
Niedziela, 29.09., finał sztafety mix
Poniedziałek, 30.09., eliminacje 400 m
Wtorek, 1.10., półfinał 400 m
Czwartek, 3.10., finał 400 m
Sobota, 5.10., eliminacje 4×400
Niedziela, 6.10., finał 4×400

7

RAZY może teoretycznie biegać Justyna Święty-Ersetic podczas MŚ w Dausze: dwa razy w sztafecie mieszanej, trzy razy indywidualnie aż do finału oraz dwa razy w żeńskiej sztafecie 4×400; praktycznie to mało prawdopodobne.

Na zdjęciu: Dla mistrzyń Europy w sztafecie 4×400 metrów priorytetem w Dausze będzie obrona medalu mistrzostw świata sprzed dwóch lat, a może zdobycie cenniejszego. Z prawej Justyna Święty-Ersetic.

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ