Matuszek na starych śmieciach

Kapitan Górnika jest wychowankiem Wodzisławskiej Szkoły Piłkarskiej. Trenował tam przez lata, dojeżdżając z rodzinnego Jastrzębia-Zdroju. Akurat boisko WSP znajdowało się kilka kilometrów od obiektów Gosław Sport Center, gdzie zabrzanie od poniedziałku, w pocie czoła, ćwiczą.

Podróż sentymentalna

– Te nasze obiekty faktycznie były bardzo blisko Gosławia, ale wtedy również trenowaliśmy na boiskach pana Kozielskiego. Przejeżdżając koło dworca w Wodzisławiu, to trzeba powiedzieć, że tam też sporo czasu spędziłem, żałując, że wtedy nie wyglądało to, tak jak teraz. Wtedy staliśmy pod takim daszkiem i czy to w mrozie czy w słońcu czekaliśmy na przyjazd naszego trenera Janusza Pantusa. Tak, że jest sentyment. Zresztą to blisko domu w Jastrzębiu. Mimo, że osiedliłem się w Katowicach, to dalej jest duży sentyment do tego miejsca – podkreśla doświadczony pomocnik, który z Wodzisławskiej Szkoły Piłkarskiej trafił potem do Hiszpanii, żeby, razem z Kamilem Glikiem i Krzysztofem Królem, innymi zawodnikami WSP, podpisać potem kontrakt z rezerwami samego Realu Madryt.

Matuszek uważa, że wybór na miejsce obozu Wodzisławia, to świetna decyzja. – To utarty szlak i dobrze, że tak jest. To przecież praktycznie na miejscu. Nie daj Boże wydarzy się jakaś kontuzja, to od razu można jechać do Bierunia do doktora Ficka. W innej sytuacji, jak się coś dzieje, kończą się komuś kontrakty, są jakieś negocjacje, to można wyskoczyć do klubu na rozmowy z prezesem – zaznacza.

Wyjściowy skład

Na razie wszyscy w Zabrzu koncentrują się na ciężkiej pracy. Treningi odbywają się dwa razy dziennie, rano i po południu. Drużyna trenuje na idealnie przygotowanych obiektach Gosławia, a mieszka w wodzisławskim Hotelu Amadeus. Zresztą do obozu zawodnicy przygotowywali się już wcześniej sami.

– Były dwa tygodnie indywidualnego treningu, tak żeby od razu wskoczyć na te wyższe obroty, żeby nie było jakiegoś urazu. No a teraz to walka o ten wyjściowy skład. Każdy z piłkarzy chce się pokazać z jak najlepsze strony sztabowi trenerskiemu, żeby grać – mówi 30-letni gracz, który wiosną, po zimowych wzmocnieniach, stracił miejsce w podstawowej jedenastce.

– Teraz chciałbym wrócić do regularnego grania. Muszę dać z siebie sto procent, żeby potem nie mieć do siebie pretensji – zaznacza ambitny zawodnik.

Walka o angaż

Z Zabrza latem ubyło kilku zawodników. Nie ma młodzieżowego reprezentanta Polski Szymona Żurkowskiego, który jest zawodnikiem Fiorentiny. Nie ma reprezentanta Gruzji Waleriana Gwilii, który wybrał ofertę Legii. Z Górnika odszedł też Dani Suarez, koniec kontraktu.

Z Barcelony do Górnika?

– Co jakiś czas są te ubytki. Teraz jest Dani czy „Vako”. To już jednak nie od nas piłkarzy wszystko zależy. Tutaj wszystko leży w interesie klubu, żeby znaleźć zawodników, którzy byliby w stanie zastąpić tych, którzy teraz odeszli. Już trenuje z nami kilka nowych twarzy. Walczą o angaż i nowy kontrakt – mówi kapitan Górnika, mając na myśli trójkę zagranicznych zawodników, pomocnika z Gambii Alasana Manneh oraz dwójkę napastników, byłego reprezentanta Szwajcarii juniorów Arthura Njo-Lea oraz Kempesa Waldemara Tekielę z rezerw Borussii Dortmund.

 

LICZBA

98

MECZÓW na ekstraklasowych boiskach rozegrał dotąd Szymon Matuszek. W poprzednim sezonie uzbierało mu się 29 ligowych gier, w tym osiemnaście w podstawowej jedenastce. Na swoim koncie ma cztery zdobyte gole, w tym trzy w sezonie 2017/2018, który dał „górnikom” miejsce w pucharach. W ekstraklasie, w barwach Jagiellonii, Matuszek debiutował już w sierpniu 2008 roku. Potem wiele lat grał jednak na boiskach pierwszoligowych.

 

Na zdjęciu: Szymon Matuszek chce wrócić do pierwszego składu Górnika.

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ