Matyjaszek: Dziewczyny są bardziej odważne

Podczas mistrzostw Polski w Warszawie zdobyliście worek medali, ale po raz kolejny klub z tak wspaniałymi sukcesami nie wystawił drużyny mężczyzn. Dlaczego? Czy nie ma chętnych chłopców do uprawiania dżudo?

Przemysław MATYJASZEK: – Problem jest złożony. Chętnych jest wciąż sporo, ale w rywalizacji drużynowej trzeba mieć mocnych pięć kategorii. My mamy nieraz po trzech, czterech silnych zawodników w jednej, a nie mamy żadnego w innej.

W tych pięciu wagach trzeba mieć trzy silne punkty, by walczyć o medale. W takiej sytuacji można wypożyczyć zawodnika z innego klubu poprzez wykupienie jego licencji, ale w tym roku ci, którzy nas interesowali, albo startowali w barwach swoich klubów, albo byli już wypożyczeni do innych.

Spóźniliście się?

Przemysław MATYJASZEK: – Wynikło to z pewnego zamieszania. Na początku roku miałem umowę z dyrektorem sportowym Polskiego Związku Judo, że w krajowych mistrzostwach o medale będą rywalizować drużyny mieszane, tak jak ma to miejsce w mistrzostwach świata i Europy.

Na to się szykowaliśmy, mieliśmy skład. Ale dyrektor się zmienił, zmieniono zasady, o czym dowiedzieliśmy się za późno. Mimo to byliśmy w stanie wystawić drużynę męską, która powalczyłaby o medal, ale nasi juniorzy, którzy mieliby ją tworzyć, byli mocno wyeksploatowani po startach w zawodach krajowych i międzynarodowych. Nie chcieliśmy ich zamęczyć i ryzykować ewentualnych kontuzji. Myślę, że za rok będziemy gotowi do podjęcia i tej rywalizacji.

Na przestrzeni ostatnich lat zmieniła się jakby geografia w Czarnych i głośniej jest o sukcesach dziewczyn. Jak to wytłumaczyć?

Przemysław MATYJASZEK: – W tamtych czasach dziewczyny dopiero zaczynały trenować dżudo, były jednostki. Dziś garną się do tego sportu, bo zobaczyły, że jest ciekawy, pomaga w ogólnym rozwoju i dostrzegły w nim szansę dla siebie. Są też bardziej odważne, do współpracującej z klubem Szkoły Mistrzostwa Sportowego przyjeżdżają uczyć się zawodniczki spoza miasta i województwa, mamy nawet dziewczynę z Krosna. Chłopcy wybierają inną drogę, bardziej stacjonarną, no i jest ich mniej.

To znaczy, że nie widać następców dwukrotnego mistrza olimpijskiego Waldemara Legienia czy także medalistów mistrzostw świata i Europy – Roberta Krawczyka i Przemysława Matyjaszka?

Przemysław MATYJASZEK: – Myślę, że to będzie się stopniowo zmieniać, wyrównywać. Żyjemy przeszłością, ale czasy się zmieniły – w czasach Waldka Legienia wielu zawodników pracowało na etatach górniczych, za czasów Roberta i moich było więcej chętnych. Dzisiaj są inne realia, sama populacja Bytomia się skurczyła – kiedyś to było prawie 400 tysięcy mieszkańców, dziś jest około 150 tysięcy. Powstają nowe kluby, w tym także dżudo…

A więc straciliście monopol – jest konkurencja?

Przemysław MATYJASZEK: – To w sumie dobre, bo konkurencja napędza wynik. Pęd życia dziś sprawia, że rodzice wolą posłać dziecko na trening bliżej domu. Gdy jednak będzie się rozwijało, trafi do naszej kuźni talentów, klubu z ogromnymi tradycjami, gdzie zaczyna się już prawdziwe, sportowe dżudo. O tym świadczą fakty, wystarczy spojrzeć w tabelę medalową, gdzie dominują Czarni.

Oprócz roli trenera głównego w Czarnych, współpracuje pan także z reprezentacją?

Przemysław MATYJASZEK: – Poproszono mnie o pomoc. Pomagam trenerowi głównemu kadry kobiet, Mirosławowi Błachnio, tym bardziej, że mamy w kadrze dwie nasze zawodniczki, Beatę Pacut i Ewę Konieczny. Pracy i wyjazdów jest dużo, samemu nie sposób wszystkiego ogarnąć. Wspieram polskie dżudo jak tylko mogę.

 

Medale Czarnych w MP w Warszawie

Złote: Ewa Konieczny 48 kg, Beata Pacut +78 kg, drużyna kobiet

Srebrne: Łukasz Golus 66 kg, Kamil Grabowski +100 kg

Brązowe: Patryk Łoziak 60 kg, Kacper Kaczor 66 kg, Aleksandra Gaj 78 kg, Daria Tymann 78 kg, Paulina Dziopa +78 kg

 

Na zdjęciu: Przemysław Matyjaszek (z lewej) w towarzystwie żeńskiej reprezentacji Czarnych – najlepszej w polskim dżudo.

 

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ