Mazur: Kibice to nie jest siła wyborcza

Dariusz LEŚNIKOWSKI: Czy kibice piłkarscy – zwłaszcza na Górnym Śląsku, gdzie spora część klubów funkcjonuje w oparciu o środki publiczne – mogą odegrać jakąś rolę w niedzielnych wyborach samorządowych?

Łukasz MAZUR: – Hm… (śmiech). Mam nadzieję, że odegrają dużą rolę…. w Zabrzu, robiąc porządek ze sposobem zarządzania klubem.

Zaraz zaraz. Gdyby nie było miasta w Górniku, to może Górnika nie byłoby wcale!

Łukasz MAZUR: – Uproszczenie. O wielu klubach tak mówiono. O Lechii, o Widzewie, nawet o Piaście, który nawet w połowie nie ma takiego potencjału kibicowskiego, jak wspomniane wcześniej. A to nie tak, bo jest wiele narzędzi, dzięki którym można zrestrukturyzować klub. Owszem, miasto w pewnym momencie wydatnie pomogło Górnikowi – i za to trzeba być wdzięcznym. Ale po „akcji ratunkowej” trzeba sobie było powiedzieć: „ja nie jestem od zarządzania klubem” – i oddać stery mądrzejszym. Miasta – z zadłużeniem na poziomie 500 mln zł – na kolejne ratowanie nie stać, skoro wyczytałem, że negocjowało z ZUS-em kwestię płatności składek za swych pracowników. Tymczasem Górnik jest bliżej upadku, niż kiedykolwiek wcześniej! I nie są to opinie, a fakty. Bo „na koniec dnia” okazuje się, że mamy dziś w klubie potężną stratę za okres zarządzania nim przez miasto. Górnik będzie spłacać zadłużenie „po wsze czasy”.

Co nie zmienia faktu, że miasta – zwłaszcza te w województwie śląskim – raczej niechętnie wypuszczają z rąk kluby piłkarskie.

Łukasz MAZUR: – A ile z tych klubów w okresie zarządzania przez miasta było mistrzem Polski?

No dobra; oczywiście jakość zarządzania spółką publiczną zazwyczaj jest niższa niż prywatną. Tylko… jaka jest alternatywa w Gliwicach, Sosnowcu, Zabrzu, Katowicach, Bielsku-Białej?

Łukasz MAZUR: – A w Gdańsku czy w Łodzi była? Była, bo… marki się nie traci. Lechia, Widzew, ŁKS – to właśnie marki. Więc szeroko rozumiane środowiska kibicowskie potrafiły na tych markach zbudować i zbilansować budżet klubów. Ba; nawet w Wiśle Kraków – abstrahując od ludzi obecnie nią zarządzających – jakoś dług się nie powiększa; ba, nawet jest spłacany. Akcjonariat kibicowski sprawdza się na Zachodzie, więc szlaki zostały przetarte. Ja już nie mówię o tym, że jeden z najbogatszych Polaków, pan Mateusz Juroszek, oficjalnie mówił, że chciałby kupić Górnika… Więc są i potencjalni sponsorzy, chętni do działalności na tej niwie.

No to co takiego jest w klubach piłkarskich, że są takim łakomym kąskiem dla samorządów?

Łukasz MAZUR: – Po pierwsze – zapewniają „vox populi”, choć zdecydowanie przecenia się siłę kibiców pod tym względem. Po drugie – pozwalają na dysponowanie pieniędzmi publicznymi. I dlatego niechętnie się samorządy z klubami rozstają.

Naprawdę owi kibice to przeceniona siła wyborcza?

Łukasz MAZUR: – Przypominam sobie, owszem, że właśnie na kibicach próbował się oprzeć Damian Bartyla – i nawet mu wyszło, biorąc pod uwagę wyniki zwycięskiego dlań referendum dotyczącego odwołania poprzedniego prezydenta Bytomia. Próbowało też wielu innych, ale – niestety – kibice piłkarscy nie są dziś siłą pozytywną. Wręcz przeciwnie – raczej mają zły PR. I raczej nie są siłą, dzięki której można wygrać wybory, nawet w niewielkiej społeczności. Bardzo jaskrawy przykład – Radzionków. Mimo jawnej polityki „anty” pana burmistrza w stosunku do sportu, do miejscowego Ruchu, bynajmniej mu to nie zaszkodziło.

Dlaczego – pana zdaniem?

Łukasz MAZUR: – Bo ludzie mają pewną hierarchię potrzeb. „Przyjemność piłki” jest na samym dole. Dużo wyżej są mieszkania, praca, bezpieczeństwo, szkoły, sprawy socjalne et cetera. Ważniejsze jest po prostu to, co kandydat „daje” wyborcy. Oczywiście, ujęcie sportu w programie nie zaszkodzi, ale nie będzie to temat, który może przeważyć szalę w wyborach.

A jednak kandydaci wszelkiej maści kokietują kibiców planami budowy stadionów. Bartyla w Bytomiu – już kolejny rok, Chęciński w Sosnowcu…

Łukasz MAZUR: -… a pani Mańka-Szulik w Zabrzu – budową czwartej trybuny. Że też akurat teraz trzeba było tą starą rozebrać, choć tak naprawdę nie ma nawet planów ani źródeł finansowania tej nowej… No ale jest nadzieja, że kilka głosów w ten sposób kupić się uda. Zresztą – dotyczy to każdego z miast – dlaczego w ten sposób ich nie kupić, skoro nie wydaje się na ten cel własnych pieniędzy?

Aha. I jeszcze Marcin Krupa kokietuje w Katowicach…

Łukasz MAZUR: – Akurat w tym przypadku sądzę, że ten stadion w końcu powstanie rzeczywiście.

Skąd ta wiara?

Łukasz MAZUR: – Bo to duże miasto, z dużą ilością pieniędzy, a i sam projekt dużego klubu miejskiego w końcu musi wypalić – to tylko kwestia czasu. Do tego stadion zaś jest niezbędny. Absolutnie natomiast nie wierzę w Bytom, który strukturalnie miastem jest już chyba tylko z nazwy. Tam jest wiele dużo ważniejszych potrzeb – jakichkolwiek: socjalnych, mieszkaniowych itp. W Sosnowiec wierzę – ale nie w najbliższej kadencji. Raczej w kolejnej. W Zabrze też nie wierzę, bo nie ma już pieniędzy w gminnej kasie. I w nowy obiekt w Chorzowie nie wierzę; może co najwyżej w modernizację obecnego.

No to – wracając do pierwszego pytania – jak będzie: kibice gdzieś wygrają dla kogoś wybory?

Łukasz MAZUR: – Nie. Przeceniamy znaczenia czynnika kibicowskiego dla polityki. Również dlatego, że środowiska kibicowskie – wbrew pozorom – są jednak mocno zróżnicowane polityczne. Mówię na podstawie choćby obserwacji wpisów na moim profilu na FB: wśród kibiców są i poglądy lewicowe, i prawicowe; zwolennicy PiS i PO. A poza tym – by zakończyć zgrabnym wnioskiem: piłka ma łączyć, tymczasem polityka – z definicji – opiera się na dzieleniu.

* * *

STS to największy bukmacher w Polsce silnie zaangażowany w rozwój polskiego sportu, bez względu na barwy klubowe. Firma jest największym prywatnym sponsorem rodzimego sportu. Spółka koncentruje swoje działania jako podmiot wspierający polski sport. Nie ma żadnych planów związanych z zakupem jakiegokolwiek klubu sportowego w Polsce. STS to zaangażowany sponsor m.in. Górnika Zabrze, ale nie planuje zaangażowania kapitałowego w klub.