ME. Plan wykonany

Polki z drugim zwycięstwem w turnieju. W meczu z Greczynkami łatwo było jednak tylko w pierwszym secie.


Biało-czerwone były zdecydowanymi faworytami starcia z Grecją. Są dużo wyżej notowane w europejskiej hierarchii, a do tego przystępowały do walki podbudowane ważnym i efektownym zwycięstwem nad silnymi Niemkami.

Nasze zawodniczki nie zawiodły. Otwarcie miały rewelacyjne. Szybko chciały pokazać, kto będzie rządził na parkiecie. Katarzyna Wenerska raz za razem posyłała na stronę rywalek trudne i precyzyjne zagrywki, a kolejne punkty zdobywały Magdalena Stysiak, Justyna Łukasik oraz Zuzanna Efimienko-Młotkowska. Greczynki zanim się połapały o co chodzi przegrywały już 0:7. Niemoc przełamała dopiero Martha Anthouli.

Polki. I do końca partii nic się nie zmieniło. Podopieczne trenera Jacka Nawrockiego nadawały ton grze. Były przynajmniej o klasę lepsze od Greczynek. Mając wysoką przewagę punktową pozwalały sobie też na chwile szaleństwa, prezentując efektowne zagrania, jak ataki z drugiej linii, czy z tzw. „podwójnej krótkiej”.

W końcówce seta pojawiły się jednak pierwsze oznaki rozprężenia. Polkom przytrafiło się kilka błędów, braku dokładności i nieporozumień. Nawet do tej pory niezawodna Stysiak, próbując ominąć blok posłała piłkę w aut i została zablokowana.

A o tym, że Greczynki grać potrafią w siatkówkę pokazały dwa kolejne sety. Pozostawiły na parkiecie mnóstwo zdrowia. Grały z ogromnym poświęceniem. W defensywie szły do każdej piłki. To się opłaciło. Akcje były coraz dłuższe i coraz częściej padały ich łupem. Mecz się wyrównał. Co nasze zawodniczki „odskoczyły” na trzy, cztery punkty, rywalki Greczynki odrabiały straty. Polki miały jednak zdecydowanie więcej argumentów, przede wszystkim w postaci Stysiak. Gdy tylko pojawiały się problemy rozgrywająca Wenerska upraszczała grę i wystawiała do naszej młodej atakującej. Ta zwykle nie zawodziła. Jej mocne ataki przynosiły punkty. I to jej akcje okazały się w końcówce drugiej partii kluczowe. Zakończyła ją jednak nieoczekiwanym zagraniem. Słynie z mocnego serwisu, a tymczasem zaserwowała lekko. Piłka spadła tuż za siatką, kompletnie zaskakując rywalki.

Greczynki same też sobie utrudniały zadanie. Gdy tylko „łapały” punktowy kontakt z naszą drużyną, popełniały błędy. Ich trener Guillermo Naranjo Hernandez wielokrotnie łapał się za głowę lub kiwał nią z niedowierzaniem, gdy kolejne jego podopieczne psuły zagrywkę.

Polki zamknęły mecz w trzech setach, choć znów nie obyło się bez kłopotów. Wyszły na parkiet zbyt rozluźnione i przegrywały 0:4. Szybko jednak opanowały nerwy, a od stanu 14:13 już niepodzielnie panowały nad wydarzeniami na parkiecie. Dobrą zmianę dała Julia Nowicka. Nasza druga rozgrywająca ma wiele atutów m.in. zagrywkę, ale blok do nich nie należy. Tymczasem w ostatniej akcji to ona byłą bohaterką, stopując atak Evangelii Chantovej.


Grecja – Polska 0:3 (16:25, 20:25, 19:25)

GRECJA: Christodoulou (2), Vasilantonaki (5), Giota (5), Anthouli (6), Strantzali (3),

Lamprousi (2), Artakianou (libero) oraz Rogka (libero), Kosma, Vlachaki (9), Chantava (2). Trener Guillermo NARANJO HERNANDEZ.

POLSKA: Wenerska, Łukasik (6), Alagierska (4), Stysiak (21), Górecka (9), Efimienko-Młotkowska (9), Stenzel (libero) oraz Jagła (libero), Smarzek (1). Nowicka (2),

Grajber, Pol. Trener Jacek NAWROCKI.

Sędziowały: Chantal Kaiser (Francja) i Marie-Catherine Boulanger (Belgia).

Przebieg meczu

I: 3:10, 7:15, 13:20, 16:25.

II: 9:10, 12:15, 18:20, 20:25.

III: 9:10, 13:15, 16:20, 19:25.

Bohaterka – Magdalena STYSIAK.


Na zdjęciu: Rozegranie Katarzyny Wenerskiej (z prawej), zwłaszcza w pierwszym secie sprawiło Greczynkom sporo problemów.

Fot. CEV