ME siatkarzy. Lepsze i gorsze momenty

Biało-czerwoni mistrzostwa Europy rozpoczęli planowo i ograli Portugalię. Poprzeczka dzisiaj powędruje jednak znacznie wyżej. Czeka obrońca tytułu, Serbia.


Mecz z Portugalią biało-czerwoni wygrali, choć błędów się nie ustrzegli. Stracili nawet seta, bo rozstrzelał ich zagrywką były gracz Aluronu CMC Warty Zawiercie, Alexandre Ferreira. – Portugalczycy kilka razy popisali się w polu serwisowym. Jeden zawodnik (Ferreira – przyp. red.) poszedł i trzy razy z rzędu strzelił do linii. Nie chcę mu umniejszać, ale pewnie do końca turnieju coś podobnego mu się nie przydarzy – tłumaczył Mateusz Bieniek, środkowy naszej drużyny.

— Rywale zdobyli seta i to na nas dobrze podziałało, bo rzuciliśmy się na nich i pokazaliśmy, że jesteśmy lepszym zespołem – dodał.

– Popełniliśmy wtedy za dużo błędów, za bardzo ryzykowaliśmy zagrywką, niewspółmiernie do tego, co było wymagane. Potem wróciliśmy do naszej gry i dość pewnie wygraliśmy. Ten sezon reprezentacyjny trwa już kilka miesięcy, a na samym jego końcu jest turniej, który ma swoją wagę, więc takie sety będą się nam przytrafiać. Obyśmy szybko i tak jak dzisiaj znajdowali rozwiązanie – wtórował mu Bartosz Kurek, atakujący biało-czerwonych.

Forma będzie rosła

Słabsza postawa Polaków w drugiej partii nie była zaskoczeniem dla trenera Vitala Heynena. – Ten mecz przebiegał tak, jak się spodziewałem. Oczywiście chciałbym wygrać w godzinę 3:0, ale nie było to zbyt realistyczne marzenie. Przytrafiły się lepsze i gorsze momenty. W drugim secie popełniliśmy pewnie z osiem błędów serwisowych i siedem w ataku. Oddaliśmy rywalom mnóstwo punktów. W takim przypadku trudno wygrać seta – tłumaczył Belg.



Polacy nie kryli zadowolenia z udanego początku mistrzostw, tym bardziej, że mieli w głowach nieudany start w igrzyskach olimpijskich w Tokio. – Cieszymy się, że dobrze zaczęliśmy turniej, bo od wygranej za trzy punkty. Nasza gra i forma będzie rosła. Głęboko w to wierzę. Zawsze po wielkiej imprezie jaką były igrzyska olimpijskie, kolejne turnieje są trudne. Często po porażce trudno się podnieść. Daliśmy z siebie wszystko, aby jak najlepiej się przygotować do tych mistrzostw, pomimo trudno zdrowotnych i psychicznych. Mam nadzieję, że to zaprocentuje – przekonywał libero Paweł Zatorski.

Popis Kovacevicia

W drugim spotkaniu w mistrzostwach naszą drużynę czeka zdecydowanie trudniejsze zadanie. Po drugiej stronie siatki staną dzisiaj Serbowie. – Na pewno będzie to ciekawy mecz To chyba najmocniejszy rywal w naszej grupie – ocenił Bieniek. – Przed nami bardzo ważny mecz. Serbia na pewno jest lepiej przygotowana do tego turnieju od nas. Nie ma co tego ukrywać. To bardzo mocny zespół, z najwyższej półki – dodał Kurek.

Serbia to aktualny mistrz Europy i do turnieju przystąpiła mocno podrażniona, bo zabrakło jej w igrzyskach olimpijskich. Trener Slobodan Kovac do Polski zabrał wszystkich najlepszych zawodników z Uroszem Kovaceviciem, Srecko Lisinacem, Maleksandarem Atanasijeviciem i Marko Podrascaninem na czele. W pierwszym meczu Serbowie pokazali siłę nadspodziewanie łatwo pokonując wcale nie najsłabszą Belgię. Formą błysnął zwłaszcza Kovacević. Zdobył 27 punktów, 19 atakiem, 5 zagrywką oraz 3 blokiem.

– Pierwszy mecz w turnieju zawsze jest trudny i to się potwierdziło – przyznał nowy przyjmujący Aluronu CMC Warty Zawiercie]. – Dla nas to normalne, że chcemy wygrywać. Chcemy sięgnąć po medal. To będzie sukces, bo EuroVolley to bardzo trudny turniej, w którym grać bardzo mocne zespoły. Spróbujemy być najlepsi – ocenił Kovacević.


Na zdjęciu: Biało-czerwoni jedynie fragmentami mieli problemy z powstrzymaniem Portugalczyków.

Fot. CEV