ME siatkarzy. Powtórzyć 2104 rok

Siatkarze mogą się spodziewać w katowickim Spodku gorącego przyjęcia. Już w środę wszystkie bilety były wyprzedane.


W weekend w Spodku nastąpią ostatnie rozstrzygnięcia w mistrzostwach Europy. Na placu boju pozostały już tylko cztery ekipy. Oprócz biało-czerwonych, Serbia, Słowenia i Włochy. Siatkarze dotarli już do Katowic i nie „ukrywają” się w hotelu. Serbowie wczorajszy ranek spędzili na treningu w jednej z miejscowych siłowni, wzbudzając spore zainteresowanie stałych bywalców.

„Spodek” jest przygotowany na przyjęcie zespołów. W środę zakończył się montaż boiska w hali. – Przygotowania zaczęły się we wtorek od ułożenia boiska. Tradycyjnie na betonowe podłoże najpierw trafiła gąbka amortyzująca, potem parkiet, a na wierzch sztuczna nawierzchnia teraflex – powiedział dyrektor ds. realizacji i rozwoju Spodka Wojciech Krzystanek.

Przygotowania objęły także szatnie, pomieszczenia pracy dla mediów oraz wszystko, co jest związane z przyjęciem kibiców, których ma być komplet, czyli około 11 tysięcy. W środę w sprzedaży nie było już biletów.

– Przed meczem Polaków z Finlandią bilety jeszcze były. Zainteresowanie jest takie, jak zawsze przed meczami w Spodku, czyli bardzo duże. Nie uzależnialiśmy niczego od awansu Polaków do fazy medalowej, choć – nie ukrywam – że od początku takie było założenie. Dlatego pewien element emocji był – ocenił Krzystanek.

Spodek po raz drugi gości fazę finałową siatkarskiej imprezy rangi mistrzowskiej. Przed siedmioma laty były to mistrzostwa świata. Obiekt przyniósł szczęście naszym zawodnikom. 21 września w wielkim finale ograli Brazylię 3:1, sięgając po złoto. – Doświadczenie organizacyjne jest pomocne, ułatwia współpracę. Z pewnych rozwiązań korzystamy, ale będą też nowości, na przykład kamera nad boiskiem, która teraz będzie się poruszała na czterech linach, a nie na jednej. Szykujemy wszystko tak, aby kibice mieli sporo radości i przeżyli to, co w 2014 roku – powiedział Krzystanek.

Dobre wspomnienia ze Spodkiem ma także trener naszej drużyny, Vital Heynen. – Powrót do Spodka będzie dla mnie szczególny – podam trzy powody. Po pierwsze, swój ostatni mecz w Lidze Mistrzów jako zawodnik rozegrałem właśnie w Spodku przeciwko Jastrzębskiemu Węglu w dniu, w którym Lozano został przedstawiony jako trener Polski.

Po drugie, w 2014 roku będąc szkoleniowcem Niemiec, przeżyłem w Spodku fantastyczne mistrzostwa świata, na których wywalczyliśmy brązowy medal i był to jak dotąd największy sukces tego zespołu. Po trzecie, moje pierwsze spotkanie w roli trenera Polski miało miejsce właśnie w Katowicach – był to mecz z Kanadą. A teraz w weekend znów tam wrócę, nie wiem czy na swoje ostatnie mecze, ale jest takie duże prawdopodobieństwo – stwierdził Belg.


Fot. Rafał Oleksiewicz/PressFocus