ME siatkarzy. Sukces po mękach

Polacy z trzecim zwycięstwem w turnieju. Grecy mieli być łatwym „kąskiem”, a o mało nie doprowadzili do tie breaka.


W sobotę biało-czerwoni stoczyli pasjonujący, ale i wyczerpujący, bo trwający ponad 2,5 godziny bój z Serbią. Mimo to trener naszej ekipy, Vital Heynen, nie chciał zdradzić, czy na zdecydowanie słabszą Grecją wystawi rezerwowy skład. – Być może. To będzie trudny mecz i nie ułatwiajmy rywalom zadania, podając wyjściową szóstkę – mówił przed kamerami Polsatu Sport.

Belg zdecydował się jednak na zmiany i to głębokie, co było pewnym zaskoczeniem. Do tej pory bowiem stronił od zmian w składzie. Nie robił ich nawet gdy zespołowi nie szło, czy to w niedawnych igrzyskach olimpijskich w Tokio, czy w poprzednich spotkaniach w mistrzostwach Europy. Szansę pokazania się dostali więc: Kamil Semeniuk, Aleksander Śliwka, Łukasz Kaczmarek i Grzegorz Łomacz.

Nasi siatkarze po pierwszych kilku nerwowych akcjach, szybko złapali odpowiedni rytm. Przede wszystkim zaczęli znakomicie serwować. Brylował Mateusz Bieniek. Nasz środkowy albo zaliczał asy, albo jego serwis był tak trudny, że Grecy nie byli w stanie zaskoczyć bloku biało-czerwonych. Swoje robił też Kaczmarek.

Po wysoko wygranym secie wydawało się, że biało-czerwoni pójdą za ciosem. Grecy nie zamierzali się jednak poddawać bez walki. Mieli też plan na powstrzymanie mistrzów świata. To była gra środkiem. Rozgrywający Stavros Kasampalis chętnie i często wykorzystywał swoich środkowych. I Polacy zaczęli mieć problemy. Szło im coraz trudniej.

W drugim secie długo nie potrafili złamać oporu Greków. A przy stanie 15:17 Heynen poprosił nawet o przerwę, Jeszcze spokojnie przekazywał uwagi. I były skuteczne. Wystarczyło, że Polacy szybciej zaczęli się poruszać po boisku, postawili dobry blok i odnieśli wygraną.

W trzeciej partii Heynen już nie był tak wyrozumiały dla swoich podopiecznych. Ci grali bowiem fatalnie. Nic im nie wychodziło. Grecy robili co chcieli. Mieli już nawet siedem punktów przewagi 14:7. Heynen wówczas skończył z eksperymentami. Na boisku pojawili się: Wilfredo Leon, Fabian Drzyzga, Jakub Kochanowski i Bartosz Kurek.

Dopiero wtedy gra naszej drużyny nabrała wigoru. Rywale wtedy jednak byli już rozpędzeni i pełni wiary w pokonanie Polaków. Grali bardzo twardo. Nieoczekiwanie wygrali seta, a w kolejnym nie odpuszczali. Choć biało-czerwoni w połowie seta mieli już nawet cztery punkty przewagi, a w końcówce dwa (23:21) zdołali odrobić straty. W ostatnich akcjach górę wzięło jednak większe doświadczenie naszych graczy i siła Leona, Kurka czy Piotra Nowakowskiego wzięły jednak górę.


Grecja – Polska 1:3 (15:25, 22:25, 25:20, 24:26)

GRECJA: Kasampalis (3), Andreopoulos (3), Petreas (6), Mouchlias (2), Protopsaltis (11), Papalexiou (6), Zisis (libero) oraz Kokkinakis (libero), Voulkidis (1), Koumentakis (1), Zoupani (15), Raptis (1), Stivachtis. Trener Dimitrios ANDREOPOULOS.

POLSKA: Łomacz, Śliwka (5), Nowakowski (18), Kaczmarek (11), Semeniuk (6), Bieniek (9), Zatorski (libero) oraz Wojtaszek (libero), Fornal, Kochanowski (2), Drzyzga, Leon (3), Kurek (2).Trener Vital HEYNEN.

Sędziowali: Władimir Olejnik (Rosja) i Bogdan Laurentu Stoica (Rumunia).

Przebieg meczu

  • I: 7:10, 11:15, 11:20, 15:25.
  • II: 10:8, 15:14, 20:19, 22:25.
  • III: 10:5, 15:8, 20:15, 25:20.
  • IV: 8:10, 11:15, 20:19, 24:26.

Bohater – Piotr NOWAKOWSKI.


Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus