ME w piłce ręcznej. Ale posypały się po przerwie…

Obiecujące pierwsze 30 minut i fatalne pierwsze dziesięć po przerwie – tak w skrócie można podsumować porażkę 22:35 biało-czerwionych z Norwegią na otwarcie turnieju w Danii. W niedzielę szansa na rehabilitację z Rumunią.


Przegrana z 7-krotnymi mistrzyniami Starego Kontynentu, najlepszą reprezentacją ostatnich dwóch dekad, nie jest żadnym zaskoczeniem. Polki nie wygrały z Norweżkami od 1985 roku, przegrały z nimi po raz 9. z rzędu, w tym po raz czwarty na Euro, a powodów, by oczekiwać choć minimalnego rewanżu nie było prawie wcale, poza naiwną często wiarą w nieprzewidywalność sportu.

My gramy na mistrzostwach bez trzech liderek drugiej linii, czyli Karoliny Kudłacz-Gloc, Kingi Achruk i Moniki Kobylińskiej, Norweżki zaczęły turniej bez dwóch najlepszych bramkarek, ale potencjał obu reprezentacji jest nieporównywalny i gołym okiem było widać, kogo i gdzie brakuje bardziej, a trener biało-czerwonych Arne Senstad nie miał złudzeń przed turniejem.

– Obiektywnie Norweżki są na innym poziomie od nas, skupiając się na zdobyciu kolejnego złotego medalu. Polska stara się tylko zbudować coś na przyszłość. Nie martwię się, mam tylko nadzieję, że będziemy walczyć do końca, że zespół da z siebie wszystko. Jasne, różnica może być duża, ale wierzę, że jeśli zagramy dobrze, możemy zminimalizować szkody – stwierdził w wywiadzie na oficjalnej stronie mistrzostw.

Pobożne życzenia

Niestety, większość z nadziei norweskiego selekcjonera polskiego teamu okazała się – przynajmniej na otwarcie turnieju w Danii – pobożnymi życzeniami. Nawet jeżeli pierwsza połowa z Norweżkami mogła napawać nadzieją – po kilkudziesięciu minutach okazało się, że była ona złudna.

Świetnie zaczęła mecz Marta Gęga, która zdobyła pierwsze 4 bramki dla naszej drużyny i na tablicy widniał remis 4:4, a potem jeszcze 6:6. Dwie ładne akcje wspaniale wykończyła Natalia Nosek i po kwadransie było wciąż obiecujące 8:9. Z upływem czasu nasze dziewczyny miały jednak kłopot z oddaniem rzutu i Norweżki zaczęły uciekać. Przy stanie 8:12 Arne Senstad po raz pierwszy poprosił o przerwę.

Udało się wyrównać grę na tyle, że rywalki nie powiększyły przewagi, schodząc na przerwę z 4-bramkowym zapasem, ale w szatni chyba odprawiły czary. Bo po zmianie stron Polki przez ponad 10 minut nie potrafiły znaleźć sposobu na norweską obronę i stojącą w ich bramce Rikke Granlund, którą obijały nasze skrzydłowe. Podopieczne Senstada wymieniały dziesiątki podań, ale nie robiło to wrażenia na rywalkach, które – szybsze – czytały to w mig i ustawiały zapory; w efekcie nasze piłkę traciły, a Norweżki wyprowadzały cios za ciosem.

Już się nie pozbierały

Niemoc na początku 41 minuty przerwała w końcu Aneta Łabuda, ale rywalki uciekły już na 9-10 goli i jakiekolwiek emocje praktycznie się skończyły. Polki już się nie pozbierały, zbierając na inaugurację 13-bramkowe lanie.

Płakać nie ma powodu, Polki zaczęły turniej od rywala najtrudniejszego z możliwych. – To nie był nasz najlepszy mecz, ale Norwegia to światowa czołówka. Przygotujemy się bardzo dobrze do następnych spotkań, które chcemy wygrać – mówiła po meczu z optymizmem w głosie, notująca 100 procent skuteczności (3/3), lewoskrzydłowa Dagmara Nocuń.

Twardo po ziemi

Tylko Senstad stąpa twardo na ziemi. – Nie chcę brzmieć zniechęcająco, ale myślę, że jeśli wygramy jeden mecz w mistrzostwach, będzie to duża niespodzianka. Powinniśmy skupić się na graniu naszej najlepszej piłki ręcznej i starać się utrzymać jak najlepszy rytm, ale będzie to bardzo trudne w starciu z przeciwnikami, takimi jak Norwegia, Niemcy i Rumunia. Ale w piłce ręcznej cały czas zdarzają się niespodzianki, więc nie skreślajcie nas… – zapowiedział selekcjoner biało-czerwonych.

Tak, panie trenerze, nie skreślamy. Na zmianę postrzegania mamy jeszcze dwie szanse – jutro z Rumunkami i w poniedziałek z Niemkami.


Norwegia – Polska 35:22 (17:13)

NORWEGIA: Sando, Granlund – Reistad 6, Arntzen 1, Kristiansen 2, Frafjord, Loke 1, Skogrand 2/1, Mork 6/4, Oftedal 3, Aune 5, Dale 2, Jacobsen 2, Herrem 5, Solberg-Isaksen, Breistol. Kary 12 min. Trener Thorir HERGEIRSSON.

POLSKA: Gawlik, Płaczek – Łabuda 2, Gęga 6/5, Grzyb 1, Górna, Zych 2, Drabik 2, Rosiak 3, Wołoszyk, Nosek 2, Kochaniak 1, Szarawaga, Świerżewska, Roszak, Nocuń 3. Kary 12 min. Trener Arne SENSTAD.

Sędziowały: Ioanna Christidi i Ioanna Papamattheou (Grecja).

Przebieg meczu: 0:1, 3:1, 4:4, 8:6, 12:8, 15:10, [17:13], 19:13, 22:13, 26:15, 28:17, 31:21,


Fot. PressFocus