Wisła Kraków wspiera swojego wieloletniego masażystę. „Każdy rzucił swoje plany i przyjechał tutaj”

Mecz charytatywny Wisły Kraków odbył się w piątek, żeby pomóc w zbiórce środków na rehabilitację żony Zbigniewa Woźniaka, wieloletniego masażysty „Białej gwiazdy”. Całkowity dochód przekazano na konto Fundacji „Słoneczko”, której podopieczną jest Pani Iwona Englert-Woźniak.

Na murawie najpierw pojawili się legendarni oldboje na czele z Kazimierzem Kmiecikiem. Jego gol w meczu z zespołem Przyjaciół Wisły otworzył długą listę strzelców tego wieczoru. Jako ostatni wpisał się na nią Dawid Szot, a Radosława Majdana i Mariusza Pawełka w meczu obecnej drużyny Wisły z „oldbojami młodszymi” pokonali także: dwukrotnie Chuca, Przemysław Zdybowicz i Krzysztof Drzazga oraz Jean Carlos Silva, który zanotował jedno trafienie.

Dodajmy, że Wisła zagrała w składzie: Lis, Sadlok, Janicki, Wasilewski, Klemenz, Pawłowski, Boguski, Drzazga, Silva, Chuca, Kumah, Al Ani, Mak, Szot i Zdybowicz, a wśród rywali, oprócz wspomnianych już bramkarzy, w zespole trenera Henryka Kasperczaka podziwiać można było między innymi: Baszczyńskiego, Bukalskiego, Czerwca, Głowackiego, Kosowskiego, Kuźbę, Patera, Kłosa, Dudkę czy Szymkowiaka.

Kasperczak: Lubię tutaj wracać

Mam wielką satysfakcję z tego, że mogliśmy ponownie się spotkać w takim składzie – stwierdził Henryk Kasperczak.

– Lubię tutaj wracać, bo zawsze wraca się dobrze do miejsc, które niosą ze sobą emocje i pozytywnie się kojarzą. Co prawda po raz pierwszy w roli trenera Wisły przyszło mi przegrać 0:8, ale w tym wydarzeniu przede wszystkim chodziło o to, by pomóc żonie Zbyszka – naszego wielkiego masażysty, który pracował z tyloma pokoleniami piłkarzy oraz trenerów. Trzeba trzymać kciuki, żeby rehabilitacja przyniosła oczekiwane efekty.

O współpracy ze Zbigniewem Woźniakiem i swojej grze w Wiśle chętnie opowiadał także Marcin Baszczyński.

Marcin Baszczyński: Dziękowali nam za lata wzruszeń

– 9 lat grałem w Wiśle i dopiero w ostatnim sezonie przydarzyła mi się kontuzja – wspominał 6-krotny mistrz Polski. – To właśnie dzięki pracy Zbyszka Woźniaka, mój organizm dawał sobie radę z obciążeniami. Zawsze pomagał. Nigdy nie było takiego momentu, żeby nie miał dla nas czasu. Jest lubiany i szanowany, co pokazała frekwencja w drużynie. Każdy na hasło „pomoc rodzinie Zbyszka” odłożył swoje plany i przyjechał do Krakowa. Jesteśmy z nim. Wspieramy go i Iwonę, ciesząc się z tego, że mogliśmy się znowu zobaczyć.

– Każde wejście do tej szatni czy na murawę tego stadionu wywołuje dreszczyk emocji. Nie dziwię się, że obecnym zawodnikom Wisły tak bardzo chciało się grać. Życzę im, żeby to zwycięstwo nad naszym zespołem rozpoczęło dobrą passę w ekstraklasie -dodał Marcin Baszczyński po meczu charytatywnym.

– Kibice podchodzili do nas po meczu i dziękowali za tamte lata wzruszeń, podkreślając, że są wychowani na naszych sukcesach. Ja też jestem z nich dumny. Do pełni szczęścia brakuje mi tego, o czym marzył prezes Cupiał, czyli gry w Lidze Mistrzów. Życzę naszym następcom żeby im się to udało, bo mają dla kogo grać.

Zobacz jeszcze: Nieciekawa sytuacja Wisły Kraków