Mecz jak o przeżycie

Mają na koncie najmniej punktów, zwycięstw i zdobytych bramek, a najwięcej porażek. W sobotę w Głogowie zmierzą się Chrobry i Odra Opole, czyli dwaj najsłabsi na razie I-ligowcy. – To bardzo ważny dzień. Nawet trudno opisać, jaki jest jego ciężar gatunkowy. Być może to mecz wręcz o przeżycie. We wtorek gramy w Pucharze Polski z Lechem Poznań, ale to wydarzenie jest całkowicie przyćmione przez to, co czeka nas w sobotę – nie ukrywa Zbigniew Prejs, dyrektor klubu z Dolnego Śląska.

Po pierwsze konsekwencja

Głogowianie w ostatnich latach słynęli z cierpliwości i zaufania do trenerów. Ireneusz Mamrot pod względem długości pracy w jednym klubie bił wręcz rekordy, potem dwa sezony w Chrobrym spędził Grzegorz Niciński. Mimo bardzo kiepskiego startu nikt nie skreśla jeszcze także Ivana Djurdjevicia.

– Nie szukamy żadnego nowego rozwiązania. Podczas kadencji trenerów Mamrota czy Nicińskiego często wytrzymywaliśmy ciśnienie i teraz też staramy się być racjonalni. Gdybym miał gwarancję złotego rozwiązania, deklarację wróżki, że zwolnię jednego szkoleniowca, zatrudnię drugiego i zaczniemy punktować, to bym się nad tym nie zastanawiał. Gwarancji nie ma jednak żadnej. Musimy być konsekwentni. Staram się podejmować racjonalne decyzje i myślę, że postawiłem na dobrego trenera – przekonuje Prejs.

Latem w Głogowie doszło do wielu zmian, dlatego spodziewano się, że drużyna będzie potrzebowała czasu. – Zakładaliśmy, że może być trudno, skoro zespół został latem bardzo mocno odmłodzony, ale wyniki są dla nas wielkim zaskoczeniem. Nie oceniam jednak naszej gry tak źle, jak wskazywać mogłaby tabela i ledwie cztery zdobyte punkty. Zdajemy sobie sprawę, że zawodnicy dochodzili do nas w różnych okresach, a obcokrajowcy, jak Prażnovsky czy Artigas, wracają dopiero do formy, bo mają za sobą nieciekawy czas, przebyte kontuzje. Drużyna zgrywa się, widać postępy. Jeśli w 9 kolejkach ponosisz siedem porażek, to trudno mówić o optymizmie. Pracujemy dalej i czekamy na każdy kolejny mecz, wierząc, że pójdziemy w dobrym kierunku. Do światełka w tunelu jednak daleko – mówi uczciwie dyrektor Chrobrego.

Budżet nie jest z gumy

Klubowi z Głogowa z roku na rok jest trudniej. Pierwsza liga staje się coraz silniejsza, są w niej coraz większe pieniądze, a Chrobry od lat funkcjonuje w podobnych realiach.

Wymarzony koniec i początek

– Nasz budżet wynosi 4,9 miliona złotych, ale mowa tu nie tylko o pierwszej drużynie, lecz całym klubie i akademii. Uczestniczymy w 15 ligach, mamy trzecią ligę kobiet, nasze rezerwy są liderem czwartej ligi, gramy w Centralnej Lidze Juniorów i dwóch dolnośląskich pierwszych ligach juniorów, prowadzimy dziewięć klas SMS-u. Nie zamierzamy żyć, tylko pierwszym zespołem i tylko w niego ładować środki. Zgodzę się, że jest coraz ciężej. Nasz najlepszy i najdroższy zawodnik, Mateusz Machaj, wypadł na długo z powodu kontuzji, a budżet nie jest z gumy.

Kilka transferów nie wyszło nam, dlatego z grona 15 zawodników, którym latem kończyły się umowy, podziękowaliśmy 12. Za porozumieniem stron rozstaliśmy się z Zejdlerem czy Wasilukiem, którzy mieli niezłe kontrakty i stanowili budżetowe obciążenie. Szaleństwa nie ma. Trzeba się spiąć i szukać rozwiązań w obrębie takiego sztabu, takiej kadry, jaką dziś mamy. Nie podejmiemy finansowego ryzyka. Musimy robić swoje i wierzyć, że ten zespół pokaże jeszcze lwi pazur – przyznaje Zbigniew Prejs.

To byłaby tragedia

Chrobry już od ponad pięciu lat występuje na zapleczu ekstraklasy i na dobre wpisał się w jego krajobraz. Czy ewentualny spadek może zachwiać klubem?

– Budżet by się nie zawalił, klub by się nie rozpadł, miasto nie popadłoby w ruinę i walczylibyśmy o szybki awans, ale… to byłaby tragedia. Zbudowaliśmy fajną akademię, do której trafiają młodzi, zdolni zawodnicy z całej Polski. Gdy nie będzie tego pierwszoligowego zespołu flagowego, to nie będzie też takiego naboru. W tym roku zadebiutowało pięciu wychowanków, kilku odeszło w świat do silniejszych klubów. Bez pierwszej ligi trudniej o rozwój akademii, ale nie myślimy o spadku. Przed nami 25 kolejek, do końca sezonu daleka droga – wskazuje dyrektor Chrobrego.

 

Na zdjęciu: Głogowianie – jak tu napastnik Mikołaj Lebedyński – już na starcie sezonu znaleźli się w bardzo trudnym położeniu.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem