Mecz Myszora

Wychowanek Stadionu Śląskiego był bardzo aktywny w barwach „Pasów”, a przede wszystkim dał im zwycięstwo.


Jakub Myszor, 20-letni wychowanek Stadionu Śląskiego Chorzów, bieżący sezon rozpoczynał w rezerwach Cracovii. Bardzo dobrze prezentował się w III lidze, regularnie strzelał bramki, a w jesienią dostawał pojedyncze szanse w ekstraklasie. Pod koniec rundy zaczął grać u trenera Jacka Zielińskiego regularnie. Szybko pojawił się pierwszy gol w ekstraklasie, a na początku wiosny drugi.

Szkoleniowiec „Pasów” – z tygodnia na tydzień – obdarzał młodego piłkarza coraz większym zaufaniem. W piątek kolejny raz okazało się, że warto stawiać na młodych, bo pochodzący z Bojszów syn byłego gracza m.in. Odry Wodzisław, Wojciecha, był pierwszoplanowa postacią zespołu z Krakowa w starciu z Radomiakiem Radom.

Pierwsza połowa spotkania otwierającego kolejkę była w wykonaniu obu zespołów dosyć dyskretna. Obie ekipy, tak można stwierdzić, mają w tym sezonie spokój, a zatem żadna z nich nie grała – i do końca sezonu grać nie będzie – o życie. W zasadzie godną odnotowania przed przerwą była jedynie akcja bramkowa. „Pasy” przeprowadziły ją w 24. minucie meczu.

Na lewym skrzydle wyraźnie zagapiła się defensywa Radomiaka i mnóstwo przestrzeni miał Michal Siplak, Słowak dotarł na skraj pola karnego i zagrał przed bramkę. Piłkę próbował wybić Mateusz Cichocki, naciskany przez rywala, ale odbiła się od obrońcy Radomiaka futbolówka tak niefortunnie, że trafiła wprost pod nogi Myszora. Młody nie spanikował, uderzył pewnie z pierwszej i dał prowadzenie swojej drużynie.

Trafienie tak rozochociło wychowanka Stadionu Śląskiego, że na jednym golu postanowił nie poprzestać. Po jego akcji, już po przerwie, było bardzo groźnie pod bramką Radomiaka, ale w ostatniej chwili gospodarze wyjaśnili sytuację.

Chwilę później piłka – po główce Davida Jablonsky’ego – wpadła do siatki Radomiaka po raz drugi. Sędzia dopatrzył się jednak, całkiem słusznie – faulu na obrońcy gospodarzy, a tym, który przewinił był… Jakub Myszor. Nie był to ostatni ciekawy akcent w tym spotkaniu z udziałem piłkarza z Bojszów.

W 70. minucie meczu młodzian pokazał swoją znakomitą szybkość i pazerność na gole. Urwał się prawym skrzydłem, wpadł w pole karne i na raty pokonał Kochalskiego. Sęk jednak w tym, że był na nieznacznym spalonym i gola tego nie można było uznać. Radomiak dopiero w końcówce meczu postanowił powalczyć o odrobienie strat. Stworzył kilka sytuacji i wykorzystał najłatwiejszą z nich. Dostali nawet, w pierwszym momencie, rzut karny, ale po analizie VAR sędzia cofnął decyzję, a na dodatek upomniał Jo Santosa za próbę wymuszenia jedenastki.


Radomiak Radom – Cracovia 0:1 (0:1)

0:1 – Myszor, 24 min (bez asysty).

RADOMIAK: Kochalski – Silva (73. Matos), Rossi, Cichocki, Abramowicz – Leandro, Luizao (15. Nascimento), Łukasik, Radecki (46. Maurides), Machado (46. Santos) – Angielski (73. Sokół). Trener Dariusz BANASIK. Rezerwowi: Majchrowicz, Cele, Snopczyński, Rondon.

CRACOVIA: Hroszszo – Rapa, Jablonsky, Rodin, Ghita, Siplak – Myszor (76. Kakabadze), Lusiusz (71. Knap), van Aamersfort, Konopljanka (71. Rakoczy) – Rivaldinho (71. Loshaj). Trener Jacek ZIELIŃSKI. Rezerwowi: Niemczycki, Hanca, Hebo Rasmussen, Luis Rocha, Pestka.

Sędziował Damian Kos (Wejherowo). Widzów 3663. Żółte kartki: Łukasik (48. faul), Rossi (66. faul), Santos (88. niesp. zach), Nascimento (90. faul) – Jablonsky (36. faul), Rodin (66. faul).

Piłkarz meczu – Jakub MYSZOR.



Na zdjęciu: Jakub Myszor rozegrał bardzo dobry mecz w Radomiu. Strzelił bramkę na wagę zwycięstwa Cracovii.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus