Mecz najlepszym serialem

Rozmowa z Agnieszką Bibrzycką, generalnym menedżerem mistrza Polski, Arki Gdynia.


Dwa i pół miesiące po przedwczesnym zakończeniu sezonu z powodu pandemii koronawirusa Arka ma już gotowy skład. Jak się to udało? Przecież wiosenne tygodnie nie były dla pani łatwe, bo spodziewała się pani dziecka.

Agnieszka BIBRZYCKA: – Mamy podobny budżet jak w poprzednim sezonie, więc, mogliśmy szybko ruszyć z budową drużyny. Tym bardziej, że wszystkie koszykarki deklarowały chęć pozostania w Gdyni. Nie wszystkie były w naszym zasięgu finansowym, ale cieszę się, że przed porodem zdążyłam domknąć skład. Kubuś ma dwa tygodnie.

Najważniejszy w budowaniu drużyny był pierwszy krok, czyli trener Gundars Vetra, który zostaje na kolejny sezon. Ma pani bardzo dobre kontakty z łotewskim szkoleniowcem.

Agnieszka BIBRZYCKA: – Tak, trener jest dla mnie zawsze najważniejszy, w końcu razem budujemy skład. To będzie nasz czwarty sezon w takich rolach, ale moja znajomość z Gundarsem to czasy UMMC Jekaterynburg, gdy był moim szkoleniowcem przez dwa i pół sezonu. Mamy naprawdę dobry kontakt, co nie oznacza, że nie brakuje różnic zdań.

Czyli budowanie nowego zespołu poszło łatwiej niż się pani spodziewała?

Agnieszka BIBRZYCKA: – Tak. Przyznam, że trudniej było zakończyć sezon, skrócony o dwa miesiące przez pandemię koronawirusa. Dwa miesiące ich pracy +uciekły+ co oznacza dwie wypłaty. Od razu próbowaliśmy się jako klub dogadać z agentami i koszykarkami. Wszyscy podeszli fair i spotkaliśmy się można powiedzieć w pół drogi. Myślę, że to efekt profesjonalnego traktowania w całym sezonie – było kilka trudnych sytuacji rodzinnych koszykarek, gdy odchodzili ich bliscy w trakcie sezonu. Zgadzaliśmy się, by w tych trudnych momentach dziewczyny pojechały do swoich domów i były z bliskimi. Można powiedzieć, że takie ludzkie, ale w zasadzie normalne, podejście opłaciło nam się podczas negocjacji finansowych zakończonych w każdym przypadku kompromisem.

W Gdyni zostają więc Słowaczka Barbora Balintova czy naturalizowana Amerykanka Marissa Kastanek. Kto jeszcze?

Agnieszka BIBRZYCKA: – Powoli będziemy odsłaniać karty… Nie udało się zatrzymać Rebekki Allen, najlepszej zawodniczki sezonu zasadniczego. Zostają wszystkie Polki, które miały ważne kontrakty. Krajowe zawodniczki właśnie wróciły do treningów w hali pod okiem trenera Tomasza Cielebąka. To raczej roztrenowanie po sezonie niż normalny trening.

Czy pandemia koronawirusa wpłynęła na nowe zapisy kontraktowe?

Agnieszka BIBRZYCKA: – Tak, ale w ogólnej klauzuli, która mówi o tym, że w przypadku przerwania sezonu z powodu nowego zagrożenia takiego jak pandemia niezależnego od klubu i koszykarki, obydwie strony będą negocjowały warunki. Trzeba będzie po prostu działać doraźnie, bo w obecnej sytuacji nic konkretnego nie da się założyć i przewidzieć.

Kiedy powinien wystartować nowy sezon? Władze polskiej federacji na temat żeńskich rozgrywek, które prowadzą, milczą od dłuższego czasu, podczas gdy ekstraklasa męska startuje już pod koniec sierpnia…

Agnieszka BIBRZYCKA: – Zawsze liga zaczynała się około połowy września i z tego, co się orientuję, po pierwszych spotkaniach federacji z klubami, nowy sezon ma się rozpocząć właśnie w tym terminie. Pytanie podstawowe brzmi jednak nie kiedy, ale w jakim formacie i z jaką liczbą drużyn. To jest najważniejsza kwestia.

Arka chce grać w Eurolidze, która w tym sezonie nie została dokończona z powodu koronawirusa?

Agnieszka BIBRZYCKA: – Deklarację o chęci uczestnictwa już złożyliśmy. 11 czerwca odbędzie się spotkanie władz FIBA poświęcone organizacji klubowych rozgrywek koszykarek. Słyszałam, że są przymiarki do zmiany formuły – zamiast dwóch grup po osiem drużyn, cztery grupy, z jakimś podziałem geograficznym, by ograniczyć podróże i minimalizować ryzyko. Czekamy spokojnie na pewne informacje.

Jako była zawodniczka, najlepsza koszykarka Europy w 2003 roku (druga Polka po Małgorzacie Dydek – przyp. red.) w prestiżowym plebiscycie „Gazzetta dello Sport”, odnalazła się pani w nowej roli dość szybko. Bycie menedżerem to…

Agnieszka BIBRZYCKA: – Frajda, że się jest cały czas przy koszykówce. Myślę, że nie jestem takim +normalnym+ menedżerem. Bywałam prawie na każdym treningu, gdy nie byłam w ciąży, jeździłam z ekipą na mecze. Nie wyobrażam sobie, by przed ważnym meczem nie znać taktyki i nie wiedzieć, jaka pierwsza piątka wyjdzie na parkiet. Przeżywam mecz, szczególnie te oglądane online. To największy stres, wtedy krzyczę do komputera. Na ławce jestem spokojniejsza, ale to oczywiście nie ten poziom adrenaliny, gdy byłam zawodniczką.


Czytaj jeszcze: Licencja za oświadczenie


Ale chyba nie wtrąca się pani w założenia taktyczne i nie podpowiada w czasie meczu…

Agnieszka BIBRZYCKA: – Nie, oczywiście nie ingeruję w decyzje trenera, choć może coś podpowiem którejś z dziewczyn, tak na ucho. Po meczu natomiast bardzo lubię porozmawiać ze szkoleniowcem – taka robocza wymiana zdań, choć nie zawsze jest ona miła… Zawsze mówię to, co myślę. Trener nie jest nieomylny, ale znamy się od wielu lat, mamy bardzo dobre relacje i myślę, że dobra komunikacja w drużynie, także z zawodniczkami to jeden z elementów sukcesu.

Koszykówka to pani całe życie, od kiedy mama dała pani piłkę i pokazała, jak się trafia do kosza. 114 meczów w kadrze, cztery mistrzostwa Polski z Lotosem Gdynia, kariera w wielkich klubach europejskich i siódme miejsce w historycznej klasyfikacji strzelczyń Euroligi oraz występy w WNBA. Teraz jednak na pierwszym planie jest rodzina. Zamierza pani wrócić do pracy w klubie?

Agnieszka BIBRZYCKA: – Mam zamiar wrócić, choć nie na takich obrotach jak wcześniej, bo przy trójce dzieci tak się nie da. Myślę, że usiądziemy z panem prezesem w sierpniu i znajdziemy rozwiązanie. Rodzina jest priorytetem, ale uwielbiam to, co robię – to, że jestem cały czas w grze. Córka Małgosia ma dziewięć lat, Jaś cztery, a Kubuś dwa tygodnie. Jasiu pytany o to, jaki jest ulubiony serial mamy, zawsze mówi krótko: mecz. Dzieci na pewno będą wysokie, mają predyspozycje ruchowe, sprawność, szybkość, ale niczego nie chcemy im narzucać. Gosia ma unihokej w szkole i lubi konie, ale to się pewnie jeszcze zmieni. Jasiek garnie się do każdego biegania za piłką.

Rozmawiała: Olga Miriam Przybyłowicz


Na zdjęciu: Agnieszka Bibrzycka podczas kariery sportowej kolekcjonowała tytuły. Równie dobrze radzi sobie w roli menedżera.

Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus