Męskie granie z happy endem!

Oba zespoły wybiegły w takich samych składach, ale to goście byli bardziej skoncentrowani i rozpoczęli mecz w dobrym stylu.


Wprawdzie początek z jednej i drugiej strony był trochę nerwowy, ale siatkarze Zenitu szybko wskoczyli na wysoki pułap. Szybko objęli prowadzenie 9:4 i potem systematycznie je powiększali. W polu serwisowym popełnili 3 błędy, ale posłali 2 asy, zaś gospodarze mieli o jedną pomyłkę więcej, ale żadnej punktowej zagrywki. Siatkarze Zenitu gorzej przyjmowali, ale w ataku grali na ponad 70% skuteczności. Aż 5 razy zatrzymali gospodarzy blokiem. Nadzwyczaj łatwo Zenit zdobywał punkty i trochę obawialiśmy się o kolejną odsłonę.

A tymczasem w niej rolę się odwróciły i panami sytuacji na parkiecie byli podopieczni Nikola Grbicia. Gospodarze nadal dysponowali dobrym przyjęciem, ale zdecydowanie zwiększyli siłę uderzeniową. Przede wszystkim rozkręcił się Łukasz Kaczmarek, który w pierwszej był zupełnie niewidoczny. Dwaj pozostali skrzydłowi Aleksander Śliwka i Kamile Seniuk dokładali swoje. Gospodarze do swojej dobrej gry w ofensywie dołożyli jeszcze 2 asy serwisowe oraz bloki. Natomiast goście kończyli te partię w obu elementach z zerowym punktem. Trener Władimir Alekno miał markotna minę, bo jego siatkarze zupełnie zatracili swój rytm gry. Jednak nie przypuszczał, że trudniejsze chwilę dopiero nastąpią.

Oba zespoły doskonale sobie zdawali sprawę, że w III partii nie można sobie pozwolić nawet na najdrobniejsze błędy. A tymczasem, jak na ironię losu, właśnie błędy własne zadecydowały. Gospodarze popełnili ich zaledwie 4, zaś goście 2 razy więcej. Wszystkie pozostałe elementy były mniej więcej na podobnym poziomie. ZAKSA prowadziła 16:9, 19:13, ale siatkarze z Kazania nie dawali za wygraną. Zbliżyli się nawet na 3 „oczka” (18:21), ale ciężar odpowiedzialności wziął na siebie Kaczmarek, a jego koledzy z drugiego skrzydła również dołożyli swoje punkty. Trener Alekno przy linii boiska rozgrywał swój mecz i co rusz wycierał ręcznikiem spoconą twarz. On doskonale zdawał sobie sprawę, że finał już się oddalił.

Napięcie urosło u wszystkich do granic wytrzymałości. I to widać było na boisku, bo zawodnicy z jednej i drugiej strony nie ustrzegli się błędów. Na parkiecie wrzało i gra toczyła się cały czas wokół remisu. Gdy podopieczni Grbicia zyskiwali niewielką przewagę, ale rywali doprowadzali do remisu. Doszło do gry na przewagi i emocje sięgnęły zenitu. Gospodarze mieli aż 5 piłek meczowych, ale siatkarze z Kazania za każdym doprowadzali do remisu. Gdy w polu serwisowym pojawił się Francuz Earvin N’Gapeth i najpierw zdobył punkt zagrywką, zaś chwilę potem znów przy jego współudziale goście doprowadzili do remisu w setach. Miejscowi siatkarze popełnili aż 12 błędów własnych i one w dużej mierze zadecydowały o ich niepowodzeniu. I podobnie jak w Kazaniu o wygranej miał zadecydować tie-break. A w nim było znów wiele emocjonujących chwil. Przy zmianie stron gospodarze prowadzili 8:6, ale do końca było jeszcze daleko. Przyjezdni szybko doprowadzili do remisu, ale gospodarze po udanym ataku Davida Smitha oraz asie serwisowym Semeniuka znów mieli przewagę 2. „oczek”. Horror trwał do samego końca, bo Michajłow po wtóry doprowadził do remisu 13:13. Semeniuk po ataku zdobył punkt i mieliśmy kolejną piłkę meczową. Jednak znów Michajłow doprowadził do kolejnego remisu. A chwilę potem Fiedor Woronkow zepsuł zagrywkę, a Semeniuk posłał piłkę w aut. Podczas gry na przewagi z jednej i drugiej strony było sporo błędów. W końcu Zenit wygrał tie-breaka i doprowadził do złotego seta.

W rozstrzygającym secie gospodarze cały czas prowadzili, ale końcowe fragmenty znów były emocjonujące. Przy stanie 14:12 silny serwis w stronie rywali posłał Semeniuk, ale N’Gapeth przyjął ,a Woronkow zakończył atak. Decydujący punkt zdobył Śliwka potężnym zbiciem! Historyczny wyczyn stał się faktem! Po meczu Grbić usiadł na ławce i głęboko oddychał jakby przebiegł maraton. Trudno się dziwić wszak nerwy były na granicy wytrzymałości.

Grupa Azoty Kędzierzyn-Koźle – Zenit Kazań 2:3 (17:25, 25:16, 25:21, 28:30, 18:20) „Złoty set” 15:13 i awans gospodarzy do finału.

KĘDZIERZYN-K.: Toniutti, Śliwka (17), Kochanowski (8), Kaczmarek (21), Semeniuk (21), Smith (13), Zatorski (libero) oraz Kluth (1), Prokopczuk. Trener Nikola GRBIĆ.

KAZAŃ: Butko (2), N’Gapeth (22), Wolwicz (6), Michajłow (27), Bednorz (7), Wołkow (6), Gołubiew (libero) oraz Surmaczewski, Woronkow (9), Zemczenok (1). Trener Władimir ALEKNO.

Sędziowali: Vlastimil Kovar (Czechy) i Zsolt Mezoeffy (Węgry).

Przebieg meczu

I: 6:10, 8:15, 13:20, 17:25.

II: 10:6, 15:9, 20:12, 25:16.

III: 10:7, 15:9, 20:16, 25:21.

IV: 10:9, 15:13, 20:18, 25:24, 28:30.

V: 5:4,10:8, 15:14, 18:20.

„Złoty set”: 5:4, 10:6, 15:13

Bohater – Kamil SEMENIUK.