Komentarz „Sportu”. Jastrzębskie ślady sukcesu

Maciej Miarka – najmłodszy z tych, którzy awansowali do elity w Nottingham – gdy po raz ostatni polscy kibice cieszyli się z awansu reprezentacji na najwyższy poziom rozgrywkowy, liczył sobie… 2 miesiące.


Na świat nasz drugi bramkarz przyszedł w lutym 2001 roku, a biało-czerwoni pod wodzą Wiktora Pysza awans wywalczyli w kwietniu. Niewiele starszy jest Kamil Wałęga, który urodził się w lipcu 2000 roku. O rok starszy jest inny z wychowanków jastrzębskiego hokeja, czyli Dominik Paś. Obaj w Nottingham zagrali bardzo dobrze. Kamil Górny, najstarszy z jastrzębian w obecnej reprezentacji, liczył sobie wówczas lat 12. Stawiał już wtedy kolejne kroki na tafli odkrytego jeszcze „Jastoru” i pewnie co nieco z tamtego awansu pamięta.

W zespole z Grenoble jastrzębianin był jeden i ten sam człowiek, ale w innej roli, znalazł się w obecnej ekipie. Chodzi oczywiście o Leszka Laszkiewicza, wówczas zawodnika, a obecnie menedżera reprezentacji. Dopiero 3 lata po ostatnim występie biało-czerwonych w elicie – „Laszka” zagrał w turnieju w Szwecji – jastrzębska drużyna seniorów wróciła na hokejową mapę Polski. Przez 3 sezony występowała w I lidze, pod nazwą JKH Czarne Jastrzębie. To właśnie w tym zespole, na poziomie zaplecza ekstraligi, debiutował wspomniany Górny, a w 2008 roku drużyna awansowała na najwyższy szczebel rozgrywek, w których wystartowała już pod obecną nazwą, czyli JKH GKS Jastrzębie.

W latach późniejszych wywalczyła 5 medali mistrzostw Polski, w tym złoty w 2021 roku. 4 razy sięgnęła po Puchar Polski, a 2 razy po Superpuchar naszego kraju. Wszystko to wydarzyło się w czasach, kiedy reprezentacja grała na drugim lub trzecim poziomie w światowej hierarchii. Jastrzębie-Zdrój stało się na przestrzeni ostatnich niemal 20 lat bardzo ważnym miejscem na hokejowej mapie naszego kraju, choć wcale nie brakowało wiele, by w 2015 z niej… zniknęło.


Czytaj także o hokeju:


Wówczas, z powodu kryzysu w Jastrzębskiej Spółce Węglowej, strategiczny sponsor musiał ciąć wydatki. Jastrzębianie, pod wodzą Roberta Kalabera, zdobyli wicemistrzostwo Polski, ale następnie drużyna praktycznie się rozpadła. Słowacki szkoleniowiec też mógł odejść, ale został, podejmując się niełatwego zadania, i pracuje w klubie do dziś. Od 2020 roku jest jednocześnie selekcjonerem reprezentacji i właśnie dokonał czegoś, co nie udało się wielu jego poprzednikom.

W ubiegłym sezonie w Polskiej Hokej Lidze pracowało trzech trenerów, którzy prowadzili drużynę narodową pomiędzy omawianymi awansami, ale żaden z nich do elity promocji nie uzyskał. To Andrej Sidorenko, Rudolf Rohaczek i Jacek Płachta. Wszyscy sezon niedawno zakończony skończyli wyżej od Kalabera, bo grali o medale, a Jastrzębie przegrało w ćwierćfinale, ale to Słowak osiągnął to, o czym wszyscy marzyliśmy w szerszym kontekście, nie tylko ligowym. Kazimierz Szynal, niezmiennie prezes JKH GKS Jastrzębie, kolejny raz może zbierać gratulacje za to, że 9 lat temu zdecydował się zatrudnić na „Jastorze” niezbyt dobrze wtedy znanego szkoleniowca ze Słowacji. Do tej pory gratulowali mu kibice jastrzębskiego hokeja. Teraz śmiało może gratulować mu cała hokejowa Polska.


Fot. Tomasz Kudala / PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.