Miarka z „czystym” kontem

Gospodarze są myślami przy play offie, w którym czeka ich duże wyzwanie, którym będzie obrona mistrzostwa.


Nikt nie miał wątpliwości kto zwycięży w meczu GKS-u Katowice z Podhalem Nowy Targ. Ostatecznie zakończyło się na ośmiu golach dla gospodarzy, ale te mogliśmy oczekiwać. Obrońcy tytułu mistrzowskiego są już myślami przy play offie i w nim dopiero będzie się działo!

Obie drużyny znajdują się w zupełnie innym miejscu pod każdym względem. GKS przygotowuje się do obrony tytułu mistrzowskiego, zaś „Szarotki” niemal od początku walczą – dosłownie – o przetrwanie. Nowotarżanom ubywa zawodników i na finiszu rozgrywek sięgają po młodzież, by dokończyć sezon choćby w kadłubowym składzie. Katowiczanie wystąpili bez dwóch reprezentacyjnych obrońców: Macieja Kruczka oraz Patryka Wajdy, ale za to z Kacprem Maciasiem od początku meczu. Mathias Lehtonen przechodzi rehabilitację po kontuzji, ale na pewno będzie gotowy na play off, a może będzie nawet do dyspozycji trenerów już w ten weekend. Ale chyba nie ma takiej potrzeby i Fin powinien spokojnie dojść do pełnej formy. W bramce gospodarzy pojawił się natomiast Maciej Miarka, a John Murray mógł sobie spokojnie popatrzeć na poczynania znacznie młodszego kolegi.

Przewaga GKS-u nie podlegała dyskusji. Jedyną zagadką tej potyczki były tylko rozmiary zwycięstwa „GieKSy”. Oczywiście, mogło ono być bardziej okazałe, ale nie wybrzydzajmy, bo i tak wpadło ich dużo. W pierwszych dwóch tercjach skończyło się na czterech golach. Szybkie prowadzenie gospodarzy sprawiło, że mieliśmy wrażenie, że katowiczanie nieco zlekceważyli gości. W 16 min Jakub Malasiński uderzył w stronę Miarki i nawet podniósł ręce w górę na znak zdobycia gola, ale sędzia pilnujący bramki rozłożył ręce, a to był znak, że gola nie było. W odpowiedzi Grzegorz Pasiut, lider i kapitan GKS-u, uderzył w słupek, powstało zamieszanie, ale krążek został wystrzelony na uwolnienie.

Kolejna odsłona przyniosła kolejne bramki dla gospodarzy. Jednak sami na początku drugiej tercji przeżywali trudne chwile, bowiem przez 82 sekundy grali w podwójnym osłabieniu. W boksie kar przebywali Bepierszcz i Varttinen, ale gospodarze wyszli z tej opresji obronną ręką. A potem do bramki Pawła Bizuba trafiali gospodarze. Ich przewaga była wręcz przygniatająca i kolejne gole były kwestią czasu. Przy prowadzeniu 4:0 kibice mieli już komfort oglądania tego spektaklu, choć był on tylko z nazwy. W ostatniej odsłonie goście mocno byli już zmęczeni i nie mieli żadnych argumentów. A gospodarze pewnie punktowali i zaliczyli, zgodnie z założeniami, komplet punktów.


GKS KATOWICE – TAURON PODHALE NOWY TARG 8:0 (2:0, 2:0, 4:0)

1:0 – Monto – Simek – Rompkowski (4:41), 2:0 – Smal – Maciaś – Magee (9:39, w przewadze). 3:0 – Simek – Kolusz – Pasiut (28:59, w przewadze), 4:0 – Bepierszcz – Maciaś – Monto (33:24). 5:0 – Olsson – Carttinen – Monto (43:43), 6:0 – Fraszko – Magee – Rompkowski (45:16). 7:0 – Olsson – Magee – Varttinen(47:54), 8:0 – Pasiut – Fraszko (58:59).

Sędziowali: Marcin Polak i Mateusz Krzywda – Wojciech Czech i Eryk Sztwiertnia. Widzów 826.

GKS: Miarka; Kolusz – Mrugała (4), Maciś – Rompkowski, Wanacki – Varttinen (2); Magee (4)– Pasiut – Fraszko, Bepierszcz (2) – Monto – Simek, Hitosato – Pulkkinen – Olsson, Krężołek – Smal – Ciepielewski, Lebek. Trener Jacek PŁACHTA.

PODHALE: Bizub; P. Wsół (2)– Tomasik, Aleksandrow (2) – Zorko, Wikar – Szlembarski; Czikancew – Neupauer (2) – Maunula, Bochnak – Słowakiewicz (2) – Saroka, K. Malasiński – J. Malasiński – Jarczyk (2). Trener Aleksander BIELAWSKI.

Kary: GKS – 12 min, Podhale – 10 min.


Na zdjęciu: Maciej Miarka dostał szansę ligowego występu i zaliczył czyste konto.

Fot. Tomasz Kudala/ PressFocus