Michał Boczek: Nie jesteśmy słabsi

 

Nie jest pan zupełnie nową postacią w Ruchu. Jak zawodniczki przyjęły pana w roli pierwszego szkoleniowca zespołu w superlidze?
Michał BOCZEK: – Generalnie w porządku, z zaciekawieniem, choć niektóre wyglądały na zaszokowane. Ale atmosfera w zespole, pomimo wiadomej sytuacji w tabeli, jest ok. Trzon drużyny, tych kilka najbardziej doświadczonych zawodniczek, znam, bo przed kilku laty byłem asystentem u Adama Wodarskiego. W sobotę podpisałem umowę z klubem, a w poniedziałek poprowadziłem pierwszy trening.

Fot. Facebook

Miał pan mocne wejście? Co obiecał drużynie, która na razie tylko w superlidze przegrywa – pięć razy pod rząd?
Michał BOCZEK: – Nie chodzi, żeby cokolwiek obiecywać. Chodzi o szczerość i uczciwość wobec siebie, żebyśmy razem – tak ja jako trener, jak i zawodniczki – dali z siebie wszystko, by najbliższe mecze wygrać. Przed nami w ciągu czterech dni dwa spotkania z sąsiadami w tabeli – Koszalinem i Piotrcovią. To są drużyny w naszym zasięgu, którym powinniśmy kraść punkty.

Wierzy pan, że Ruch może rywalizować w superlidze jak równy z równym?
Michał BOCZEK: – Gdybym w to nie wierzył, nie przychodziłbym do Chorzowa. Oczywiście nie odwrócimy nagle tabeli i Ruch nie będzie na jej czele, ale umiejętnościami dziewczyny naprawdę nie odstają od trzech, czterech drużyn przed nami. Oczywiście przejmuję zespół w trudnym momencie, ale mam nadzieję, że – pomimo długiej podróży w środę – zagramy dobrze w Koszalinie i bardzo dobrze w sobotę we własnej hali z Piotrcovią.

Ale do tej pory tylko w jednym meczu chorzowianki podjęły walkę – w Kobierzycach; pozostałe przegrały bardzo wysoko…
Michał BOCZEK: – To jasne, że żaden z meczów nie będzie łatwy, wręcz przeciwnie – wszystkie będą mega trudne, w każdym musimy dać z siebie autentycznie wszystko, by mieć szanse na punkty. Ale zapewniam, w żadnym tanio skóry nie sprzedamy.

Z tego, co widać w mediach społecznościowych jest pan osobą bardzo zapracowaną – sędziowanie, praca w szkole, zajęcia z młodzieżą, kursy snowboardu… Jak pan to wszystko zamierza teraz pogodzić?
Michał BOCZEK: – Z sędziowania w II lidze już zrezygnowałem, mogę jeszcze pogwizdać tylko dla relaksu. Ruch jest zdecydowanie priorytetem, choć oczywiście jest to do pogodzenia z pracą nauczyciela wuefu w Szkole Podstawowej nr 2 w Piekarach Śląskich, gdzie mieszkam i gdzie prowadzę tez zajęcia z młodzikami w miejscowej Olimpii. Są jeszcze juniorki MUKS Świętochłowice i III-ligowa drużyna mężczyzn MOSM Bytom… Czasu zaczyna brakować, zwłaszcza dla rodziny, ale wierzę, że zimą pojadę z moimi dziećmi na stok snowboardowy. Na razie widzę, że inaugurację sezonu zimowego 15 grudnia będę musiał przełożyć…