Michał Gliwa szybko się uczy

Michał Gliwa pozyskany latem z Sandecji w poprzednim sezonie przeżył tylko 6 spotkań z „czystym kontem”. Trudno się dziwić skoro grał poziom wyżej, a przede wszystkim w… najgorszej drużynie ligi i niemal pewnym spadkowiczu.

Przechodząc do Rakowa Gliwa chce z pewnością powrócić do ligowej elity, a będzie to możliwe m.in. dzięki dobrej grze w defensywie. W poprzednich rozgrywkach częstochowski klub słynął z atrakcyjnych spotkań, co nie zawsze szło w parze z bezbłędną grą w defensywie. W sezonie 2017/18 drużyna spod Jasnej Góry w siedmiu meczach nie straciła ani jednego gola. Co ciekawe tylko cztery spotkaniu udało się wygrać. I co chyba jeszcze ciekawsze, aż trzy razy kończyły się one rezultatem 3:0, czyli takim samym, jak w minioną sobotę, gdy Raków rozbił na inaugurację Puszczę Niepołomice.

Michał Gliwa był jednym z sześciu debiutantów w drużynie prowadzonej przez trenera Marka Papszuna i podobnie, jak inny koledzy miał wiele powodów do zadowolenia. – To oczywiste, że jestem bardzo zadowolony. Zwycięstwo i to 3:0, czyste konto. Jestem w klubie niecałe trzy tygodnie i trener próbuje nam wpajać swój system i oczekiwania. Też się wszystkiego uczę. Myślę, że jak na pierwszy raz to wiele rzeczy dobrze nam wychodziło – przyznaje 30-letni bramkarz, który jednak nie popada w przesadny hurraoptymizm. – Chciałbym, żebyśmy nie zwariowali po tym pierwszym meczu. Mamy jeszcze wiele do zrobienia. Sezon jest bardzo długi i cieszyć można się tylko przez chwileczkę, a potem trzeba o tym zapomnieć i skupić się na kolejnych meczach – dodaje Michał Gliwa.