Michał Koj: Wygrana z dedykacją

Rozmowa z Michałem Kojem, obrońca i kapitanem Górnika Zabrze.


W meczu z Legią wszystko wyszło tak, jak było to zaplanowane przed spotkaniem?

Michał KOJ: – Trener nakreśla dany plan, tak jest przed każdym meczem, a my staramy się go realizować. Niestety z Legią nie ustrzegliśmy się błędów, bo straciliśmy w drugiej połowie bramkę, ale jest wygrana i z tego tytułu jest wielka radość. Dedykujemy go naszym kibicom, a w szczególności młodemu chłopakowi z naszej Akademii, który doznał poważnej kontuzji i leży w szpitalu. Z całego serca pozdrawiamy go serdecznie z szatni!

O meczu z Legią na jej terenie mówiło się, jako o spotkaniu prawdy dla Górnika. Były obawy przed starciem na Łazienkowskiej?

Michał KOJ: – Przed meczem wiele mówiono o tym, że możemy w Warszawie w końcu wygrać, bo gramy dobrą piłkę i dobrze się prezentujemy. Wiadomo, że nam z Legią na jej terenie bardzo ciężko się gra, bo nie wygraliśmy wcześniej przez 22 lata. Tym bardziej ta wygrana na terenie mistrza Polski nas wszystkich cieszy.

Na boisku w Warszawie czuliście się bardzo pewnie od pierwszej minuty. Taki był plan na to spotkanie, żeby od pierwszej minuty rzucić się przeciwnikowi do gardeł?

Michał KOJ: – W każdym z naszych meczów staramy się grać wysokim pressingiem i od początku odbierać te piłki już na połowie rywala. To wychodziło w każdym z tych czterech wcześniej wygranych meczów w lidze i pucharze. Cieszymy się, że z Legią też to wszystko co było zaplanowane, to udało się zrealizować.

Nie było obaw czy w drugiej połowie utrzymacie te szaleńcze z pierwszej połowy tempo?

Michał KOJ: – Jesteśmy bardzo dobrze przygotowani do rozgrywek, czego efektem są osiągane przez nas wyniki. Mamy dobrych szkoleniowców, dobrze nas przygotowują, a my dzięki temu z pewnością siebie wychodzimy na boisko na każdy mecz i oby to wszystko trwało jak najdłużej.


Czytaj jeszcze: Łazienkowska zdobyta po 22 latach!

Tracicie czołowych piłkarzy, bo nie ma przecież Igora Angulo, nie ma Pawła Bochniewicza, a patrząc na waszą grę zupełnie nie widać tych ubytków. Jak to jest?

Michał KOJ: – Każdy z tych zawodników, który odszedł, zarówno Igor jak i Paweł, to była wartość dodatnia naszej drużyny. Każdy z nich dużo wnosił. Ale teraz musimy sobie radzić bez nich, jak na razie to nam się udaję i wychodzi tak, jak to sobie zakładamy.


Fot. Norbert Barczuk/PressFocus